poniedziałek, 1 lipca 2013

Epilog

Leżałam na łóżku, trzymając na kolanach laptopa. Ostatnio w moim życiu dużo się zmieniło. Mialam chwilę czasu, tak więc postanowiłam popracować nad moją dokumentacją, aby móc róznych agencjom powysyłać moje zdjęcia, zgłoszenia itd, itp
-Kochanie, ja już z nimi nie wytrzymuje-powiedział Harry.
-Dasz radę, przecież widzisz, że mam masę roboty.-odpowiedziałam klepiąc w klawiature
-Jak godzinke z nami pobędziesz to nie zwolnią Cię z pracy-pociągnął mnie za rękę.
-Już idę-zamknęłam laptop i powędrowałam za Harrym. Poszliśmy na ogródek, po którym biegała dwójka dzieci.
-TATO!!-wykrzyczał chłopiec widząc Harry'ego.
-MAMO!!-podbiegła w moją stronę dziewczynka, a ja przykucnęłam.
-Pobawicie sie z nami?-powiedziała przytulając mnie w szyję.
-Oczywiście, że się z wami pobawimy, tylko nie męczcie mamy tak bardzo. Przecież za niedługo będziecie mieli braciszka albo siostrzyczke.-powiedział Harry. No tak... Kolejna ciąża, niespodziewana. Na drugi raz musimy się pilnować.
-Tyle dzieci-powiedziałam do siebie.
-Codziennie to mówisz. Odstresuj się. Wogóle, nie powinnaś pracować w ciąży. To źle wpływa na dziecko-Harry zbliżył się do mnie. Zaczął całować mnie po szyi. Czułam się niesamowicie. Jego usta jeździły po tej części ciała. Zamknęłam oczy. Po dłuższym czasie i nasze usta się odnalazły. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się wargami. Jego ręce znalazły się na mojej talii i przyciągnął mnie lekko do siebie. Moje ręce owinęły jego kark, a ręce wplotłam w jego loki. Z czasem i nasze języki zaczęły ze sobą współpracować. Całowaliśmy się coraz namiętnej, ale nagle oderwaliśmy się od siebie. Usłyszeliśmy krzyki naszych dzieci. Spojrzeliśmy w ich stronę. Okazało się, że piłka wypadła im na ulice.
-Ja pójdę-powiedział Harry i ruszył w stronę furtki. Obejrzał się, czy nie jadą auta i ruszył po piłkę. Nagle znikąd pojawił się samochód. Jechał prosto na Harry'ego. Zaczęłam krzyczeć, biec w jego stronę.
Usłyszałam pisk opon, a następnie ciszę. Czułam się jak w największym koszmarze. Przeszłam przez płot. Widziałam go, Harry'ego. Stał nieruchomo przed autem wpatrując się w szybę.
-Patrz jak chodzisz, idioto-usłyszałam głos dochodzący z samochodu. Rozpoznałam głos, ale nie miałam teraz ochoty przypominać do kogo należy.
-A ty jeździj ostrożniej, pedale. Tu się dzici bawią-Harry zaczął się śmiać. Z samochodu również dobiegł rechot, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Otworzyły się drzwi pasażera.
-Alice!-usłyszałam. Z auta wyłoniła się Mia.
-Mia-podbiegłam i rzuciłam się jej w ramiona.
Po ślubie Zayn i Mia zaczęli szaleć jak jakies nieogarnięte dzieci. Co chwile gdzieś wyjeżdzali na długo i ślad o nich ginął. Co do One Direction? Chłopcy zawiesili póki co spiewanie, ale za niedługo znów wrócą do fanów, ale narazie zajmują się swoimi rodzinami.
-Jak tam sie czujesz?-Zayn doszedl do mojej przyjaciółki.
-A, dobrze, dobrze.
-Bardzo dużo wsuwa-powiedział Harry, chcąc podkreślić, że cały czas chodzę po domu i coś jem.
-No to logiczne. Gdybyście wy byli kobietami to byście czuli nasz ból. Powinniście dostać okres i raz być w ciąży, byście wiedzieli, jak my się czujemy-obroniła mnie Mia. Dotknęła mojego brzucha. Akurat dziecko sie poruszyło.
-Och-Mia się wzruszyła. Niestety ona nie może mieć dzieci, ale leczy się. Lekarze twierdzą, że może kiedyś będzie mogła cieszyć się własnymi dziećmi, ale póki co, to chce zaadaptować dziecko.
Niall i Emily kręcą ze sobą juz tak poważnie. Liam i Danielle się zaręczyli, a Lou i Eleanor szykują się do ślubu. A Patrick? Dalej spełnia sie w roli modela i ma dziewczynę. Jestesmy dobrymi przyjaciółmi i dobrze wszyscy dogadujemy sie wzajemnie.
Kiedyś myślałam, że związek z Harrym to zły pomysł. Jego sława będzie mnie męczyć i przygnębiać? A teraz? Teraz okazuje się, że to najlepsza decyzja mojego życia.




__________________________________________________________________________________
Dziękuję wam za wsparcie jakie dawałyście mi podczas pisania opowiadania. Dziękuję za 170 komentarzy i 5771 wejść, jak dotychczas .
Uwierzcie mi. Jesteście kochane. Czekajcie na "oficjalne" otwarcie nowego opowiadania. http://my-little-liars.blogspot.com/ . Bohaterowie już są i możecie komentować.
Teraz na razie cieszę się wakacjami.
"Cieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą", oby nie w tym przypadku. Chciałabym, abyście były cały czas ze mną i tak jak tu, wspierały mnie.
Kocham was. Cześć:)

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 31. Ostatni przed epilogiem.

-Wejdź-otworzyła szerzej drzwi, aby mnie przepuścić w drzwiach. Wiedziałem, że robi to tylko z litości. Czułem to.
-Słuchaj, źle to zinterpretowałaś.-powiedziałem, gdy usiadłem na kanapie w jej pokoju hotelowym.
-Tak? Nie no, ja WSZYSTKO rozumiem. Wychodzicie z każdą fanką na miasto, do kawiarni, restauracji, spotykacie się trzy razy dziennie, tylko dziwne, że tylko ty nie masz czasu zadzwonić, bo jakoś Lou, Liam i Zayn dzwonią do swoich dziewczyn. Nawet Niall dzwoni codziennie wieczorem do Emily, żeby jej powiedzieć dobranoc. Może my nie jesteśmy parą na serio. Może ty potrzebowałeś jakiejś rozrywki, ale gdy poznałeś tę cudowną fankę, nagle wszystko w Tobie prysło. Nie myślałeś już o tym, że może się martwie, tęsknie, albo coś w tym stylu. NIE. Bo ty jesteś Harry Styles i masz w dupie wszystko i wszystkich. Najważniejszy jesteś TY i te twoje wielkie ego. -po policzku spłynęła jej łza.
-Ja...-upuściłem głowe.... ze wstydu.-ona mnie prześladowała, ale nie mogłem pokazać tego.
-Dlaczego nie mogłeś-zapytała, drżącym głosem
-Bo media by zaczęły huczeć.
-No tak... Telewizja, gazety. Przecież byłoby ci to na rękę. Coś by się wokół Ciebie działo. Więcej kasy na koncie, czyż nie to jest dla Ciebie ważne?-złapała się za włosy, cała zapłakana i zaczęło je lekko ciągnąć. Widziałem ja cierpi, nie mogłem podejść. Nie byłem pewny, czy mnie nie odrzuci. Zresztą, było mi strasznie wstyd.
-Musisz mi uwierzyć, że tak było. Nie wiedziałem co z nią zrobić. Była na każdym kroku. Gdzie się nie odwróciłem tam była ona. Alice, ja Cię kocham.-wstałem, żeby do niej podejść.
-Nie podchodź-wyciągnęła ręke. -a kto potwierdzi, że tak było?
-Chłopcy mogą ci to powiedzieć. Nawet Liam uważał, że jest ona jakaś podejrzana.-nie patrzyłem jej w oczy. Nie miałem odwagi.
-Wiem, że to moja wina. Że popełniłem błąd, ale każdy w życiu popełnia błędy. Oszalałem na twoim punkcie. Błagam, wybacz mi.-padłem na kolana.
-Harry, nie mam siły-złapała sie za skronie.-tego jest dla mnie za dużo. Wróć do siebie. Napisze ci smsa co postanowiłam-mówiła trochę łagodniej.
-Boję się, że nie napiszesz.-podeszła do mnie i złapała mnie za ręce. Prawdopodobnie, był to ostatni raz, gdy czułem jej dotyk.
-Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź. Masz tu numer od mojej przyjaciółki Taylor, która ze mną pracuje. Jak nie będziesz wiedzieć, gdzie jesteśmy, zadzwon do niej, ona ci powie. Tak więc, jeśli nie zadzwonie, przyjedź jak najprędzej, bo może mi się coś dziać.
-Chcesz się zabić?-zapytałem. Byłem teraz przerażony.
-Nie wiadomo co może mi się stać.-po jej policzku znowu spłynęła jej łza. -mogę umrzeć. Przecież wiele młodych ludzi teraz umiera.
-Jesteś na coś chora? Proszę, powiedz mi.
-Nie. Nie jestem, nie martw się. A teraz idź, chcę pobyć chwilę sama i to wszystko przemyślec.
-Chce zostać.-zaprotestowałem.
-Proszę, nie denerwuj mnie. I tak jestem dzisiaj nie w humorze więc powinieneś się cieszyć, że nie wyżyłam się na Tobie.-mówiła już groźniej. Postanowiłem wyjść i zostawić ją z tym samą. Chciałbym znowu ją całować, przytulać, móc jej powiedzieć wszystko co leży mi na sercu? A teraz? Muszę odpowiednio dobierać słowa, żeby nie powiedzieć przypadkiem niczego złego, co mogłoby ją obrazić.


Wróciłem do pokoju hotelowego. Rzuciłem sie na łóżko i zacząłem płakać. Jak małe dziecko. Nie miałem już sił. Chciałem to już naprawić. Już nie raz wyobrażałem sobie jak ja i ona robimy TO, ale..... ah. Może ona jest poprostu dla mnie za perfekcyjna? Może na nią nie zasługuję? Nie zasługuj na to, żeby oglądać jej usmiech, żeby widzieć każdego ranka jak się budzi u mego boku w tym samym łózku. Może to nie ona ma byc moją żoną i matką moich dzieci? Jednak Alice od samego początku intrygowała mnie w swój własny sposób. Ciągle pamiętam sen, który mi się niedawno przyśnił.

Było to na jej ulicy. Jechaliśmy oboje na rolkach, w pewnym momencie ona skoczyła mi na biodra. Pocałowaliśmy się. Lekko, ale namiętnie. Potem ni stąd, ni zowąd obok nas pojawił się sklep z walizkami. Spojrzałem na nią , po czym spytałem. Może schowamy się w jednej walizce i to zrobimy? Ona się zastanawiała po czym odpowiedziała: nie zmieścimy się. Jednak potem akcja się przeniosła do łóżka. Było to przyjemne uczucie, ale szkoda, że tylko w śnie. Gdy się obudziłem, ciągle czułem ten pocałunek na swoich ustach, który mi Alice złożyła. Pamiętam, że nie potrafiłem powstrzymać bicia serca. Był to już drugi raz, kiedy przyśniła mi się Alice.
Pierwszy sen był niedługo po tym, gdy ją zobaczyłem w szkole. Śniło mi się, że robiliśmy z chłopakami grilla. Ja byłem w swoim pokoju, gdy reszta była na dworze. W pewnym momencie Niall przybiegł do mojego pokoju i powiedzial "Alice tu jest". Zbiegłem na zewnątrz, jednak ona już się zbierała do domu. Prosiłem, żeby jeszcze chwilę została, bo nawet kiełbaski nie zjadła, jednak ona odmówiła i poszła do domu. Postanowiłem za nią pójść. Szedłem około 3 minuty. Mieszkała bardzo blisko, choć w rzeczywistości droga do niej na piechote zajmuje 15, a nawet 20 minut. Nawet nie zdążyłem dojść do jej domu, a już się obudziłem.
Ciągle trzymałem telefon w ręce, a w drugiej kartkę gdzie napisany był telefon od niejakiejś Taylor. W głowie ciągle słyszałem głos Alice mówiący "Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź." Martwiło mnie, dlaczego tak powiedziała.. Czyżby chciała się zabić? Nie.. Jak najszybciej pozbyłem się tej myśli. Bardzo długo rozmyślałem na temat przyszłości mojej i Alice, że straciłem poczucie czasu. Spojrzałem na zegarek 21:50. Do hotelu Alice zajmowało mi 10 minut drogi, dlatego gdybym teraz wyruszył, byłbym na czas, bo smsa żadnego nie było. Zerwałem się na równe nogi i skierowałem się do hotelu Alice. Na ratunek miłosci.

Stałem przed drzwiami hotelowymi. Była 21:58. Byłem przed czasem, ale nie potrafię już dłużej czekać. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i rozejrzałem się dookoła. W pokoju nie było nikogo.
-Alice?-zawołałem. Usłyszałem lekki szum za drzwiami znajdującymi się naprzeciw mnie. Podszedłem i znowu nacisnąłem klamkę. Pchnąłem drzwi i ujrzałem Alice. Leżała w wannie, pełnej piany. Zauważyłem, że ma tatuaż na talii. Przyjrzałem się dokładniej. Był to napis, a był to "Don't Lose Hope", czyli nie trać nadziei. Dziwne było to, że nie zareagowała, jak wszedłem do łazienki, gdy była naga. Jej oczy były zamknięte. Ona sama leżała nieruchomo w wannie. Spojrzałem na jej dłoń. Trzymała tabletki nasenne. Szybko wyrwałem jej pudełko i zerknąłem do środka pudełka. Połowy tabletek już nie było.
-Alice-sprawdziłem, czy czuć puls. Troszke poczułem. W kieszeni mialem tą kartkę do Taylor. Może o to Alice chodziło, gdy mówiła, żebym do niej zadzwonił, gdybym nie wiedział, gdzie oni się znajdują. Wykręciłem do niej numer i pospiesznie powiedziałem o co chodzi. Przez chwilę usłyszałem ciszę w telefonie. Po czasie powiedziała, żebym się trzymał i ona za chwilę przyjdzie. Rzuciłem telefon w kąt. Łzy same spływały mi po policzku.
-Proszę Cię, Alice. Nie umieraj. Boże, kocham Cię. Musisz żyć-krzyczałem. Odgarniałem jej włosy z czoła, głaskałem próbowałem ocucić jakoś. Nic nie pomagało.
-Alice, błagam, Alice.-podupadałem na duchu.
-Nie dam rady sobie bez Ciebie. Boże, gdzie ona jest-spytałem sam siebie, ciągle czekając na Taylor.
-Alice-zacząłem ją całować. Mimo, że wiedziałem, że to nie bajka i mimo pocałunku, ona się nie obudzi, ja głupi wierzyłem, że może uda mi się ją uratować.
-To wszystko moja wina-zacząłem sie obwiniać.-od dzisiaj będę inny.
-Alice!!!!-krzyczałem już z bólem serca. Usiadłem na podlogę, położyłem się na niej i się rozpłakałem jak małe dziecko.
-Alice-powtarzałem w kółko. Nie potrafiłem sie pozbierać. Nie potrafiłem uwierzyć, że ona była w stanie to zrobić.
Usłyszałem chlupnięcie. Otwarłem przepuchnięte oczy.
- Już wiem, że Ci zależy.-usmiechnęła sie i wyciągnęła do mnie rękę.-To była tylko taka gra, żeby stwierdzic ,czy faktycznie Tobie na mnie zależy. To wchodzisz do wanny, czy mam tak sama leżeć?-puściła do mnie oko.
-Ale przecież Taylor przyjdzie.-otarłem swoje łzy.
-Wie, że ma nie przychodzić. Ona wymyśliła, żeby zrobić taką szopke. Jak widać, jest w tym profesjonalistką.
-Przestraszyłaś mnie
-Ale okazało się, że nie jesteś takim egoistą i jednak jestem dla Ciebie ważna.
-A skąd miałaś tabletki?-nie potrafiłem ciągle w to uwierzyć.
-Taylor nie potrafi zasnąć i lekarz jej przypisał tabletki nasenne. Dlatego miałam te pudełeczko i połowę opróżnioną.
-Nigdy nie przypuszczałem, że możesz takie coś zrobić. Alice.... Kocham Cię-powiedziałem, nachylając się do niej i całując ją delikatnie.


-To wchodzisz do wanny?-spytała, gdy oderwaliśmy się od siebie-nie chcesz się ze mną wykąpać? Inni by skorzystali.
Bez zastanawiania się, w ubraniach, wskoczyłem do wanny, ale przed tym "skokiem" wyjąłem z kieszeni czerwone pudełeczko. Leżeliśmy tak obok siebie. Liczyliśmy się tylko my dwoje. Po chwilach namiętności odetchnąłem i powiedziałem
-Teraz chce mieć Cie tylko dla siebie.
I otworzyłem czerwone pudełeczko. Jej oczy zaszkliły, gdy ujrzała zawartość.
-Alice, Lucy Dowson. Czy zostaniesz moją żoną, na dobre i na złe? Czy będziesz mnie kochać bezgranicznie i urodzisz mi garstke dzieci?-powiedziałem. Nie ćwiczyłem tego wcześniej. Serce waliło mi jak młotem. Byłem pewny, że się zgodzi, ale trema zawsze będzie.
-Tak-wtuliła się w mój tors, a ja wziąłem jej rękę i włożyłem na jej palec pierścionek.
-Tak się ciesze-poczułem, jak się usmiecha.
-Ja też-głaskałem ją po mokrych już włosach.
Teraz jedyną rzeczą, jaka mnie zastanawiała było to, jak ja wrócę do domu. W końcu jestem cały mokry. Ale warto było. Chyba zalicze ten dzień do jeden z najlepszych dni.

___________________________________________________

Został nam jedynie epilog. Jeśli lubicie jak pisze zapraszam na http://my-little-liars.blogspot.com/ . Zacznę pisać rozdział, w trakcie wakacji, dlatego czekajcie na więcej, bo warto! :D

wiem, że rozdział taki se chujowy, ale jeśli chcecie epilog to... ZRÓBCIE HAŁAS!!!! ;D

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 30

Kilka dni później

Ostatniego dnia w ogóle się nie wysypiam. Śpie mało i nawet nie mam czasu, żeby sobie troche odespac. Zresztą, dzisiejszego dnia znów mnie obudzono przed czasem. Właściwie, to obudziła mnie melodia wydobywająca się z mojego telefonu. Z racji tego, że tą piosenke bardzo lubie i mam bardzo przyjemne wspomnienia (bo do tej piosenki jest specjalny układ) wstałam bardzo szybko, mimo, że byłam senna. Nie wyłączałam budzika, tylko bawiłam się w rytm muzyki i aby się troszkę rozruszać, zaczęłam tańczyć układ to tejże piosenki. Jednak wszystko co fajne, szybko się kończy, tak samo było z moją pobudką i musiałam iść się doprowadzić do porządku. Gdy wykonałam już swoje dzienne obowiązki, zjechałam hotelową windą na dół, gdzie miała się odbyć sesja zdjęciowa. Ah, zapomniałam wspomnieć. Jesteśmy w Hiszpanii. Jest to uroczy i bardzo słoneczny kraj. Wszyscy ludzie są mili i bardzo życzliwi. Czegóż chcieć więcej? Teraz wróćmy do mojej pracy. Tak więc, dzisiaj mam sesję zdjęciową w hotelu.. Dziwne, że rankiem, gdyż wszystkie inne odbywają się wieczorem.. Może i dobrze... Przynajmniej potem mam cały dzień dla siebie. Kierowałam się już w stronę sali. Nacisnęlam klamkę od drzwi, prowadzących dalej i nie potrafiłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
Pokój pełny balonów i prezentów. Stałam dłuższą chwilę w bezruchu... Chwila.. Ja przecież nie mam urodzin, to nie dla mnie. Trochę się zmartwiłam, bo wyglądało to niesamowicie, usiadłam na wolnym siedzeniu i czekałam aż zjawi się reszta. Wtedy reszta ekipy wyskoczyłam z drugich drzwi, które znajdowały się po prawej stronie
-Niespodzianka!-wykrzyknęli wszyscy. Powoli zbierałam fakty. Nie mam urodzin, nikt u mnie się nie żeni ani nic.. To o co chodzi.
-Nie ogarniam-schowałam głowę w rękach
-Zostałaś nominowana do The Best Model przed TeenVogue-wykrzyknął Patrick.
-Mamy co świętować-powiedział Michael
-Moje ty kochanie, tak się ciesze-Taylor podeszła do mnie i zaczęła mnie calować po policzkach.
-Czyli dzisiaj wolne?-zapytałam z iskierką nadzieji..
-Hahahaha, to tylko chwilowa przerwa. Zaraz wracamy na plan . Jedyny prezent ode mnie to taki, że będzie to ekspresowa sesja...-zaśmiał się Dominik, mój tutejszy fotograf.
-A już myślałam-powiedziałam do siebie, kręcąc głową z politowaniem.

Gdy już skończyliśmy świętować udaliśmy się do garderób przygotować się na sesję. Gdy byliśmy już odpowiednio gotowi, poszliśmy do innego pomieszczenia, w którym mieliśmy kręcić reklamę. Sceneria była wręcz taka uliczna.
-I nadszedł ten dzień, w którym macie sie pocalować-Michael klasnął w dłonie. Już sie bałam, co będziemy musieli robić w tej reklamie.
Dostaliśmy cenne wskazówki. Co i jak robić, żeby reklama była doskonała.
-Akcja!-wykrzyknął reżyser, tejże reklamy. Wyglądało to tak, że poprostu miałam przejść obok Patricka, gdy się perfumował. Przeszłam kilka kroków i poczułam ten zapach. Odwrócilam się i zaczęłam biec w jego stronę. Rzuciłam mu się w ramiona i zaczęliśmy się całować. Oh, jakie to romantyczne!
Po kilku godzinach mozolnej pracy reżyser w końcu powiedział te święte słowa.
-Koniec. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia w przyszłości.
Razem z Patrickiem wróciłam do jego garderoby. On usiadł na krześle i zaczął pisac komuś smsa. Ja podeszłam obok niego, założyłam okulary przeciwsłoneczne i zrobiłam nam zdjęcie w lustrze.
-Za kogo ty się masz? Fotografem nie jesteś-dociął mi Patrick.
-Jezdę fotografę.-powiedziałam najbardziej młodzieżowo, jak potrafiłam.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-spytałam rzucając się na kanapę, stojącą za Patrickiem
-Tak, chce się spotkać z kuzynką. Akurat jest z Hiszpani i czemu by nie skorzystać z okazji?-wzruszył ramionami
-E to fajnie tak mieć rodzinę w innym mieście. Możesz sobie jeździć na wakacje poniekąd za free. Śpisz u rodziny a podróżujesz samochodem. Mieć taką rodzinę to jednak wygoda, choć zawsze myślałam, że to źle, bo to daleko, długo się nie widzicie i w ogóle ale dopiero teraz zaczynam zauwazać plusy.
-Bo całe życie jesteś ślepa-powiedział Patrick.
-Ej-kopnęlam w jego siedzenie. Krzesło było na kółkach, dlatego odjechał troche dalej.
-Nie zaczynaj-rzucił we  mnie beretem, który leżał na stoliku.
-mmm, jakie seksi. Codziennie w tym chodzisz?-Założyłam to sobie na głowe.
-Oddawaj to. Jednak to był zły pomysł, żebym ci oddawał-Patrick wstał i próbował mi zabrać czapke.
-E, e. -Zaczęłam się z nim bawić, jak zazwyczaj robią to dorośli z małymi dziećmi. Wtedy Patrick wdrapał się na mnie i praktycznie mi wyrwał tą czapkę. Gdy się po nią nachylał, poczułam zapach jakiś męskich perfum. Bardzo pociągał mnie ten zapach...
-Czym się perfumowałeś?-zapytałam go,
-Givenchy Pi Neo-nie stać cię-usiadł spowrotem na krześle.
-Daj powąchać-nachyliłam mu się do szyi i rozkoszowałam się tym zapachem .-Jaki seksy zapach-sapnęłam gdy się od niego oderwałam.
-Dobra, nie  podniecaj się tak-odsunął sie ode mnie. Patrick się nachylił i wypił łyk z kubka. Najprawdopodobniej kawy.
-Jestem taka nie wyspana.
-Masz problem-odparł.
-Tak, mam i nic mi go nie rozwiąże tego problemu.-położyłam mu rękę na ramieniu, a on trzymając ręce na kubku i patrząc w środek, powiedział.
-Kawa, kawa rozwiązuje wszystko
-Jesteś debilem-powiedziałam, zabierajac swoje rzeczy. -Ide na miasto. Do jutra?-zapytałam, bo nie byłam pewna, czy jutro mamy sesję
-Do jutra-przy okazji spytałam się go czy nie możemy razem pójść na ta sesje bo nie wiem gdzie to jest. Zgodził sie. Tak na prawdę, to ja nawet adresu nie zapamiętałam, ale nie chciało mi sie pytać o dokładny adres. Ważne, że Patrick wie.

Gdy wyszłam z hotelu, skierowałam sie do galerii handlowej. Ta galeria wyglądała jak w stylu Silesi City Center, czyli normalne sklepy i gdzieś tam się znajdą te luksusowe, gdzie za bluzke płaci się 3,000zl. Co jakiś czas zaczepiały mnie osoby, prosząc o autograf i zdjęcie. Gdy weszłam to pewnego sklepu, takiego jak River Island poprostu byłam w swoim świecie. Chodziłam między wieszakami i wybierałam fajne ubrania. Przyrobiłam trochę więcej, dlatego mogłam sobie pozwolić na kupno więcej niż 2 ubrań. W pewnym momencie usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam głowę. Zauważyłam Harry'ego, w trakcie jak coś jadł. Pewnie dokańczał pizze, bo nie daleko River Island jest pizzeria.
-Nosz kurde-wykrzyknęłam. Zorientowałam się, że krzyknęłam za głośno. Spojrzałam w stronę Harry'ego. Chyba mnie usłyszał, bo rozglądał się na różne strony, szukając źródła dźwięku. Przykucnęłam pod wieszakami i czekałam, aż przejdzie i mnie nie zauważy, a ja bede mogła uciekać do hotelu.
-Psst,-zaczepiłam ekspedientke, która akurat przechodziła.
-Słucham?-widziałam jej zdezorientowanie, gdy widziała, że siedze pod wieszakami.-W czym mogę pani pomóc?
-Macie tu jakieś tylnie wyjście?-zapytałam, może jakoś tak uda mi sie uciec
-Niestety nie mamy. A przed kim się pani chowa?
-Przed Harrym Stylesem
-E,-widać, że była kompletnie zbita z tropu-pierwszy raz widzę taką sytuację, że ktoś kryje się przed znaną osobą-przykucnęła przy mnie.-pracujesz dla mafii?
-Nie, jestem jego przyjaciółką, to znaczy dawną przyjaciółką. Nie chce, żeby mnie znalazł, bo będe zakłopotana i wie pani.. no. -powiedziałam, zdając sobie sprawę, że jednak mogłam wybiec, a nie kryć się pod wieszakami.
-Pomoge Ci. Siedź tu, a ja go wyprowadze.-widziałam zza ubrań jak do niego podchodzi i mu coś mówi. On zaczął kiwać głową i pokazywać wgląb salonu. Po jakimś czasie reszta chłopaków przyszła do River..
-Jeruna-złapałam się za głowę i wymyślałam plan B. Jeszcze raz zerknęłam na chłopaków... Zaraz zaraz... Gdzie Louis? Zaczęłam się rozglądać.. Wtedy moje serce zaczęlo bić 1000 razy szybciej. Stał obok mnie i wybierał ubrania dla dziewczyn. Pewnie dla Eleanor, ale dlaczego teraz? Próbowałam się zachowywać jak najciszej, cofnęłam się trochę, aby jeszcze bardziej być nie widzialna, ale pech chciał, że obok mnie była upuszczona bluzka. Moja ręka na niej ujechała i upadłam z głośnym plaskiem. Wtedy ubrania się rozstąpiły i zauważyłam Louisa.
-Alice?-spytał, wytrzeszczając oczy.
-Ciii-pociągnęłam go za rękę, aby zniżył się do mnie.-proszę Cię, jeśli mnie lubisz, pozwól mi sie stąd wydostać, żeby Harry mnie nie zauważył. ...
-Ale co ty tu robisz?-był w szoku.
-Mów ciszej...-skarciłam go...
-Co ty tu robisz-powiedział szeptem
-Mam wolne w pracy-wywinęłam oczami
-I co ja mam zrobić, żebyś mogła sobie uciec? Przeznaczenia nie oszukasz. I tak cie zobaczy.
-Czyli mi nie pomożesz... Super.. .Leć mu powiedzieć, że tu jestem i rozpętasz wojne.
-Okej pomoge ci... Ale masz 5 sekund zeby uciec, bo ja mu to powiem....-zastanowiłam sie chwile...
-Okej, myślę, ze mam na tyle dobrą kondycje, żeby pozbierać sie i uciec w 5 sekund..
Wtedy uslyszeliśmy głos..:
-Hej, a gdzie Louis?
-Tu jestem!-Louis wykrzyknął i wstał. Podszedł do chłopaków, głownie do Harry'ego i powiedział mu
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy.
Zauważyłam, że odwracają się tyłem do mnie. Postanowiłam, że jest to odpowiedni moment, żeby zwiewać.
-Teraz-powiedziałam do siebie, wygramoliłam się z ziemi i zaczęłam wiać.
Gdy wybiegłam ze sklepu uslyszałam głos Louisa
-To Alice
Wtedy przyspieszyłam i starałam się uciec jak najdalej.

Z perspektywy Harry'ego.

-Hej, a gdzie Louis?-spytał Niall, gdy staliśmy w grupie i oglądalismy ubrania.
-Tu jestem!-Louis wyłonił się zza wieszaków, które znajdowały się na dziale damskim.
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy. -Lou podszedł do mnie, zaprowadził do stoiska z czapkami.
Tomlinson się odwrócił i wkrzyknął
-To Alice
Odwróciłem głowę. Widziałem tylko włosy miotające się za ścianą i dalej już sie nie pojawiła.
-Wiedziałeś-wykrzyknąłem Louisowi i zacząlem biec za Alice.
-Zaczekaj-wołałem..
Postanowiłem biec ile sił w nogach. Zaczynałem ją doganiać. Odwróciła się i stanęła..
Wykrzyknęła z całej siły.
-Hej, to Harry, Harry Styles.
Usłyszałem jeden, wielki pisk.. Widziałem, jak Alice zaczeła biec. Już zrobiłem dwa kroki w przód i zostałem napadnięty przez fanki.
-Odsuncie się-wołałem do nich, ale one to zignorowały
Lekko je od siebie odsuwałem, ale ich było coraz więcej. Zabijały mnie swoim fleszem
-Dzisiaj zdjęc i autografów nie będzie-byłem zdenerwowany na nie. Zamiast zrozumieć, że się spiesze to dla nich wazniejsze jest zrobienie zdjęcia. Rozumiem, fanki, ale są granice. Zostala ostatnia szansa. Nasz kierowca swoi na parkingu i na nas czeka. Zadzwoniłem do niego i opowiedziałem mu o zdarzeniu. Szybko, zwięźle i na temat. Opisałem mu równiez Alice, żeby wiedział, kogo śledzic. Poprostu zacząłem w duchu się modlić, żeby kierowca wiedzial, gdzie tymczasowo pomieszkuje, żebym mógł ją odwiedzić i wyjaśnić wszystko.
Po jakichś 2 godzinach dostałem smsa. Odczytałem wiadomość. Nadawcą był nasz kierowca. Napisał mi adres hotelu. JESTEM URATOWANY. Postanowiłem, że osobiście wręcze wypłatę kierowcy z pewną dopłatą.
Postanowiłem jak najprędzej dostać sie do hotelu. Gdy już byłem na miejscu, podszedłem do kobiety, która siedziała za biurkiem, gdy mnie zobaczyła nie odzywała sie ani słowem, zresztą, jak wszyscy gdy mnie widza poraz pierwszy.
-W którym pokoju zakwaterowana jest Alice Dowson?-zapytałem
-Nie mogę panu mówić takich informacji.
Widac było, że miała jakieś 19 lat. a pewno jest naszą fanką i zależeć może jej na jednym
-Dam ci follow, jak mi dasz ten numer pokoju i bedziemy ze soba pisac.
Podziałało, bo od razu mi powiedziała. Jej pokój był kilka pięter wyżej, wiec postanowiłem pojechać windą. Stanąłem przy drzwiach..
Jeden wdech...
Drugi...
Trzeci...
Wyciągnąłem rękę, żeby zapukać.
-Eh...
Wdech
Wydech.
-Harry, czekałeś na to bardzo długo. Nie zmarnuj tej szansu.
*puk puk*
Usłyszałem jakiś szum za drzwiami. Czekałem dłuższą chwilę, aż drzwi otworzyła mi....

ona.
-Jeny, to ty... -wywinęła oczami.



_______________________________________
I co? Zadowolone? :D

niedziela, 16 czerwca 2013

Jeśli lubisz te opowiadanie i czekasz na więcej....

Wpadłam na pewien pomysł... Otóż, prawie każda z was pyta się mnie w komentarzu, kiedy będzie następny rozdział, tak więc postanowiłam, że mogę choć w małym stopniu zaspokajała waszą ciekawość. Gdy rozdział będzie napisany, będe dodawała na twitterze coś w stylu cytatu właśnie z tego mojego opowiadania. Zainteresowane? Obserwujcie mnie na twitterze https://twitter.com/LoveBeUnique . Już dziś pojawi się cytat, bo rozdział mam gotowy :)

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 29

-Zamówmy jakąś pizze-zaproponował Patrick, gdy byliśmy już w hotelu i mieliśmy wieczór dla siebie.
-Hotelową, czy gdzieś dzwonimy?-zapytałam.
-Hotelowe są nie dobre. Zamówmy w Pizza Hut (jedyna pizzeria która jest chyba za granicą, którą znam, wybaczcie)
-Dobra, jaką?
-Margeritta, ale ty dzwonisz
-Czemu ja?
-Bo ja sie troche cykam-uśmiechnął się.
Zadzwoniłam, jak się umówiliśmy. Zamówiłam dwie średnie i do tego sos czosnkowy plus cola. Odłożyłam słuchawke
-Ale sie zesrałam-stwierdziłam-nigdy nie dzwoniłam po pizze.
-Haha. Nie było tak źle. Najtrudniejszy jest pierwszy krok.-Patrick poklepał mnie po plecach.
Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się razem. Spojrzałam na telefon. Nie wyświetlało mi się nic. Czyżby przyjaciele o mnie zapomnieli? Z dnia nadzien zaczęłam upadać na duchu, że jednak martwią sie o mnie i tym podobne. Patrick puścił z telefonu piosenke która jeszcze bardziej mnie przybiła, jednak opisuje ona mój obecny nastrój. Weszłam na twittera, gdy Patrick rozprawiał się z telefonem swoim. Puścił piosenke, a ekran mu zgasł i nie chciał się oświecić. Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić profil Harry'ego. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego. Zaczęłam zjeżdzać w dół, oglądając jego starsze tweety. Natrafiłam na jeden, który wyjątkowo przykuł moją uwagę.
"Jestem idiotą. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, dalej byłbym szczęśliwy z Tobą. Wybacz mi Alice." Przeczytałam to kilka razy.
-Pewnie wciska jakiś kicz.. Kolekcjoner dziewczyn-pomyślałam.Weszlam potem na tweety bez odpowiedzi. Zauważyłam bardzo dużo wiadomości od pewnej dziewczyny. Zobaczyłam jej profil... To... To przecież ta dziewczyna, z którą Harry ma tyle zdjęć. Postanowiłam jak najszybciej opuscić profil jej i Harry'ego. Mój wybór padł na Niall'a. On zawsze wszystko pisał, jak był pod wpływem emocji. Przeczytalam pierwszego posta u góry...
"Za niedługo Hiszpania. Nie mogę się doczekać!!"
Zaraz zaraz....
-Patrick?-zapytałam, spoglądając na niego.
-Co? Pizza chyba jeszcze nie przyjechała-wstał i popatrzał do okna.-nikogo nie widze
-Nie o to mi chodzi... Wiesz, gdzie wyjeżdzamy po Francji? (aktualnie są we Francji)
-Czekaj zaraz sprawdze-podszedł do swojej torby i wyjął z niej coś, co przypominało notatnik.-Jedziemy do Hiszpanii.-powiedział.
-Jakbyśmy nie mogli zostać we Francji i tu wszystkiego załatwić-przymknęłam na chwile oczy i spojrzałam ponownie na Patricka.
-Zawsze są jakies plusy. Popatrz. Przeciez bardzo dużo miejsc pozwiedzasz w trakcie pracy. Inni to siedza w swoich biurach, piją kawę i się dopiero zastanawiają co będą robić jak dostaną urlop. A my? Korzystamy w pracy i w czasie wolnym. Bycie modelem jest fajne, przyzwyczaisz się. O, pizza przyjechała-wział pieniądze i wyszedł z pokoju. Zostalam sama.
-Przecież na pewno nie będziemy w tych samych miejscach-pomyślałam.-Ja będę pracować i on będzie mnie koncert. To pewne, że się nie spotkamy. Nawet mogą przyjechać do tej Hiszpanii wtedy, gdy mnie już w niej nie będzie. -uspokajałam się. Położyłam sie na łóżku i zapaliłam papierosa. Skąd ja mam papierosy, pewnie zapytacie... Mia wcisneła mi paczkę do torby, jak się żegnałyśmy, a przy tym powiedziała. "Gdy będziesz się nerwować". Nie wiedziałam, o co jej chodzi, ale nie dawno zauważyłam te papierosy i zrozumiałam. Myślałam, że ich nie użyję, ale jak widać.... Mia zawsze ma rację.

Z perspektywy Harry'ego

-Alice była na twitterze-powiedziała Mia, zamykając swojego laptopa.
-Skąd wiesz?
-Bo widziałam, że jest dostępna. Proste, ale nic nie napisała. Pewnie sprawdzała coś lub kogoś albo z nudów weszła. Zadzwonie do niej-odblokowała klawiature...
-Nie, lepiej nie. Przy mnie nie dzwon, bo ci wyrwe telefon i zacznę jej coś mówić i ona zorientuje się, że jestesmy razem i grasz ze mną w zespole.
-Chodź, jedziemy gdzieś, bo sie zamartwisz-wstała i zabrała ze sobą swoje okulary przeciwsłoneczne.
-A gdzie?-zapytałem, sprawdzając, czy moje kluczyki z samochodu są tam gdzie zawsze, czyli w kieszeni.
-Na zakupy... Kupisz coś sobie, ja sobie coś kupie albo kupisz cos Alice.
Gdy usłyszałem propozycje Mii, że będę mógł coś kupić Alice, nie wahałem się długo. Zaczałem biec w stronę drzwi.. Gdy przebiegałem obok Craven, złapałem ją za ramię i zacząłem ją ciągnąć za sobą. Puściłem ją dopiero, gdy staliśmy obok samochodu.
-Dzięki za troske-powiedziała, otwierając drzwi. Samochód był zamknięty, tak więc Mia zaczęła szarpać klamkę, tym samym dając mi znak, żebym pospieszył się z otwieraniem drzwi. Nacisnąłem przycisk otwierający, a ona wsiadła do samochodu i trzasnęła drzwiami. Po jakimś czasie i ja wszedłem.
-Wczesniej ci się tak spieszyło, a teraz to strasznie długo ci zajęło to wsiadanie do samochodu.
-Wy dziewczyny jesteście jakieś dziwne-powiedziałem, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Powiedzial ten, co pieprzy każdą sprawę. Nawet takiej Alice nie potrafiłeś trzymać przy sobie. Jesteś normalnie facetem lekkich obyczajów.-Mia odwróciła się, aby na mnie nie spoglądać.
-Może i tak, ale sama wiesz jak to wyglądalo.- Jechaliśmy już autostradą, która kierowała do najbliższego centrum handlowego, gdzie podejrzewam, będzie mało ludzi.
-Sama wiesz jak to wyglądało-zaczeła mnie przedrzeźniać. Wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do kogoś. Po jej rozmowie jaką prowadziła domyślałam się, że rozmawiała z Zaynem. W tym samym czasie wjechaliśmy na parking. Oboje wysiedlismy z samochodu i kierowaliśmy się do centrum, jednak Mia cały czas rozmawiała przez telefon
-To gdzie idziemy?-spytałem, gdy Mia schowała telefon.
-Jak to gdzie? Do sklepów. Nie zorientowałeś się, że to centrum handlowe, gdzie są sklepy. Harry, gdzie ty masz mózg?
-No jakoś tak nie myślę ostatnio, ale taki głupi nie jestem, żeby nie wiedzieć, co się znajduje w centrum handlowym.
-No, zastanawiałabym sie nad twoją inteligencją.
Gdy Mia chodziła sobie po sklepach, ja siedziałem na ławkach, ponieważ postanowiłem, że nie będę chodzić cały czas za Mią, gdy ona sobie wybierała ubrania dla siebie. Kiedy ona była w River Island, ja poszedłem do Apartu. Słyszałem niedawno, że jest to bardzo dobra, Polska firma, która produkuje biżuterię.
-Dzień dobry-przywitałem się na wejściu. Widocznie, ekspedientki mnie rozpoznały, bo błyskawicznie zastygły w bezruchu. Jednak była jedna kobieta z twardym rozumem.
-Witam pana, panie Styles. W czym mogę pomóc?-zapytała, zacierając ręce.
-Potrzebuję pierścionka zaręczynowego.
-Jaka cena? Rozmiar, wygląd?-zaczeła wypytywać.
Usiedliśmy na przy stoliku, przy którym załatwiało się obrączki, sadzac po tym, że w stole, za szybą, umieszczone były obrączki. Powiedziałem o co mi chodzi. Nie ważna była dla mnie cena.
-Patrzebuję pierścionka zaręczynowego. Jak to pierścionek zaręczynowy. Chciałbym taki złoty, z małą cyrkonią u góry, żeby zgrabnie wyglądała na palcu.
-Mhm, dobrze. A wie pan, jaki rozmiar?-zapytała, wyszukując czegoś w katalogu. Kiedyś przymierzałem jej pierścionek i jej serdeczny jest taki, jak mój mały palec.
-Poniekąd znam-powiedziałem.
-Tak więc, myślę, że ten pierścionek będzie najodpowiedniejszy. Cena nie aż taka wysoka, a jest bardzo często oglądana przez panów.
-Idealny-powiedziałem.
-Dobrze, sprawę pierścionka mamy załatwioną. Czy chciałbym pan coś jeszcze? Czy możemy przejść do kasy-zapytała, gdy wstaliśmy od stołu.
-Jak już tu jestem to skorzystam z okazji..-stwierdziłem.-jakiś naszyjnik, też dla dzieczyny. Poleci pani coś?
-ooo, ale pan rozpieszcza swoją ukochaną. Pewnie jest szczęśliwa, ze ma takiego mężczyznę u boku.
-Taaa, jasne-ponmyslałem. Podeszliśmy do gabloty gdzie znajdowały się naszyjniki. W oczy rzucił mi się jeden
-Ten poprosze-wskazałem
-Świetny wybór. Albo ma pan dobry gust, albo czyta mi pan w myślach. Chcialam panu właśnie zaproponować ten naszyjnik.
-Nie nie. Nie czytam w myślach, jak widać mam dobry gust. Możemy już przejść do kasy. Niczego więcej nie potrzebuje.
Podeszliśmy do okienka, w którym dokonywało się płatności. Pani za ladą mi wypolerowała pierścionek i naszyjnik i włożyła do pudełka. Zapłaciłem za zakupy, pożegnałem się i opuściłem salon. Gdy szłem pośród sklepów, zobaczyłam Mię siedzącą na ławce.
-No, tu jesteś. A ja się zastanawiam gdzie zniknąłeś.-powiedziała do mnie i spojrzała na moje zakupy.
-Co ty kupiłeś, że taka torba z takiego sklepu?-Mia podrapała się po głowie.
-Zobaczysz za niedługo -powiedziałem. -Daj swoje zakupy-wyrwalem wręcz jej reklamówki i włożyłem do jednej z nich moje zakupy. I znowu chodziłem za Mią jak piesek, a gdy ona zniknęła w sklepie, ja siedziałem na ławce i gdy podeszły fanki, robiłem z nimi zdjęcia i podpisywałem autografy. Co śmieszne, podpisywałem nawet reklamówki sklepowe, bo dziewczyny nie miały przy sobie papieru. Podpisywałem praktycznie wszystko. Ręce, policzek, ubrania, reklamówki, dodatki takie jak gumowe bransoletki i tak dalej.

Z perspektywy Mii

-On coś kombinuje-powiedziałam do telefonu, kryjąc sie pomiędzy wieszakami sklepowymi.
-Em, daj spokój. To pewnie kolejna jego sztuczka-powiedziała moja przyjaciółka.
Tak, zadzwoniłam do niej w sklepie i ukrywam sie pomiędzy regałami, byleby mnie Harry nie zobaczył.
-Ale weź mi też coś kup fajnego-powiedziała Alice.
-Dobra, spoko, ale mogłabys już zapomnieć o tym, co było i mu wybaczyć.
-Czyli jednak coś było, miałam racje./
-Boże, jaka ty jesteś tępa. Gdybys miała peleryne niewidke to byś tu przyszła i zobaczyła co się tu dzieje. Harry codziennie chodzi przybity i nie wie co z sobą zrobić. Chce nawet dzwonić, ale ja mu mówię, że i tak odrzucisz i se bedzie tak dzwonił.
-I dobrze mu powiedziałas
-Alice, weź kiedyś zmądrzej. Czasami naprawdę, jesteś niepoważna.
-A ty co bys zrobiła, gdyby Zayn sie pokazywał z inna laską po mieście, tweetował sobie z nią i zapominał o tobie?
-No, ja bym go już dawno pobiła i leżałby w szpitalu w stanie krytycznym-stwierdziłam, przesuwając wieszak.
-No widzisz. Też mam ochote go zbić, ale ja nie mam tyle siły, tak więc musze sobie inaczej radzić.
-Jesteś głupia i tyle-wybuchnełam. Nie widzisz, jak Harry cie kocha, cierpi, zastanawia sie czemu wogole zaczął się spotykać z tą dziewczyną. Ty jestes poprostu zazdrosna i nie potrafisz dopuścić do siebie taką myśl, że Harry może z kimś rozmawiac. Dobrze, że jesteś gdzies tam w innym kraju bo i ciebie bym pobiła. Jesteś niemoralna. Alice, obudź się, bo będzie za późno.
Nawet nie czekałam na odpowiedź Alice, tylko od razu się rozłączyłam. Kupiłam kilka ubrań i wyszłam ze sklepu.
-Błagam chodźmy już stąd-jęknął do mnie Harry, gdy widział kolejną grupę dziewczyn, biegnących w jego stronę.
-Wiesz, straciłam ochotę na zakupy. Spadajmy stąd.
Rzuciłam się w strone wyjścia. Próbowaliśmy uciec przed fankami, ale one sie do nas zbliżały. Były coraz bliżej. Harry z biegu wyjął kluczyki z samochodu i otworzył go. Wsiedliśmy do auta i odetchnełiśmy z ulga. Mimo, że fanki rzuciły sie na samochód, my byliśmy bezpieczni.
-Mało brakowało, a by nas rozszarpały-powiedziałam, opierając głowę.
-No-odpowiedział loczek, rzucając zakupy na tylne siedzenia.
-Odpalaj i ruszaj powoli, bo jeszcze kogoś rozjedziesz.
Po piętnastu minutach udało nam się wyjechac z parkingu. Puściliśmy sobie w trakcie jazdy dupstep i rozkoszowaliśmy się tą muzyką.
Jednak wiem co czuje Zayn, gdy wraca zmęczony po koncercie. Nie będę już mu robiła wyrzutów, że nie ma siły na nocne igraszki. W końcu fanki dają mocniejszego kopa niż co nie co w łóżku.

(U Liama, Louisa i Nialla nic ciekawego.)

Z perspektywy Alice

Następnego dnia.

Kolejny dzień sesji. Tym razem ja i Patrick mieliśmy osobne sesje zdjeciowe. On miał przy basenie, ja przy miejscu widokowym. Pierwszym obfotografowanym był Patrick. Szło mu niesamowicie. Mial się wcielić w biznesmana który miał pokazać, że pracuje nawet w dniu wolnym. Jak widać obok, Patrick jest stworzony do roli modela.
Mogę również przyznać, że seksownie mu w garniturze. Akurat ta poza była jego inspiracją i wyszło na to, że był to strzał w dziesiątkę.
-Podjedziemy troszkę-stwierdził fotograf. Wsiedlismy do samochodu i podjechaliśmy dosłownie kawałek. Podróż zajęła nam nie całe trzy minuty.
-Słuchaj, baw się poprostu dobrze-poradził mi fotograf. Wow, ale rada! Na pewno sobie poradzę tak fenomenalnie jak Patrick. Zapomniałam wspomnieć, że podczas mojej sesji, wszyscy się na mnie patrzą. Po skończonej sesji poszłam do garderoby i nie wiem co mnie podkusiło, ale zaczęłam oglądać kosmetyki, którymi maluje mnie Taylor. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę! -krzyknęłam
Drzwi się otwarły i stanął w nich Patrick.
-I jak się bawiłaś podczas tej wspaniałej sesji, na której wyglądałaś nieziemsko?-zapytał.
-Swietnie ci powiem-powiedziałam sarkastycznie.
-Wyglądałaś przepięknie-Patrick niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
-Ym, dzięki. Ty też dobrze sie sprawujesz w roli zapracowanego dyrektorka-uśmiechnęłam się.
Patrick dotknął mojego policzka. Pogładził moją twarz swoją ręką i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nie potrafiłam protestować. Zamykałam powoli oczy, czekając na to, co się za chwile wydarzy. Moje serce mówiło "nie" ale zignorowałam to. Jednak długo musiałam na to czekać. Słyszałam oddech Patricka przy moim uchu i powiedzial
-Dziś wieczorem impreza w klubie hotelowym. Zaczynamy o 19:00 . Nie spóźnij się.-Patrick wstał, podszedł w stronę wyjścia. Gdy stał już w progu odwrócił się i stwierdził
-Ale czerwona szminka dodaje ci tego sexapilu-i wyszedł.
A ja oparłam się o blat uspokajając się. Boże, dobrze że się z nim nie całowałam bo mogłabym tego gorzko pocałować. Mia ma rację. Może jednak warto wybaczyć Harry'emu. Jednak nie jestem pewna co do uczuc do niego. Poczekajmy jeszcze chwilę. Gdy wróce do domu, będę niedostępna i zobaczę, czy Harry'emu naprawdę zależy.

__________________________________

Trochę mi się zrobiło ostatnimi dniami przykro... Statystki maleją, coraz mniej was wchodzi. EJ NO CO JEST? Czyżbym zaczęła źle pisać? Jak coś nie pasuje, to możecie przecież napisać...

Mam nadzieję, że reszcie się rozdział podoba.. :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 28

-Musimy to spotkanie jakoś uczcić. -powiedział Patrick, gdy byliśmy już przy swoich garderobach
-Ta, drinkiem na jakimś ostrym melanżu-zażartowałam.
-Fajnie, ze będziemy swoimi partnerami w biznesie.
-Też się cieszę... Dobra-powiedziałam, otwierając drzwi-spotkamy sie za chwile. Zobaczymy, kto będzie lepiej wystylizowany.
-A żebyś się nie zdzwiwiła.-odpowiedział, marszcząc czoło.
-To narka-weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na kanapie, która się znajdowała w środku i przeglądnęłam twittera. Żadnych ciekawych newsów. Po jakims czasie do mojego pokoju weszła Tay.
-Ale z niego ciacho. Widziałam tego faceta co będzie z tobą pracował. No aż się rozpłynę-podeszła do mnie i złapała mnie za brodę.-uuu, trzeba będzie coś z tym zrobić. Wyglądasz, jakbyś miała nie przespaną noc.-powiedziała, kręcąc głową.
-Chyba nie jest tak źle-odpowiedziałam patrząc na boki.
-Mniejsza z tym. -otworzyła podkład i nałożyła i na twarz-Musisz mnie poznać z tym kolesiem.
-Skąd wiesz, że go znam?
-Widziałam, jak rozmawialiście. Nie za dobrze się skryliście. Dobra, nie mów nic, mamy mało czasu.
Taylor wzięła się do roboty, a ja grzecznie siedziałam.
-Dobra, możesz wychodzić. Pokaż im jaka jesteś seksowna-Tay klepneła mnie w tyłek, gdy kierowałam się do wyjścia.
-Ey!
-Tak na szczęscie-puściła mi oczko i odwróciła się do mnie plecami.
Szłam prosto korytarzem. Słyszałam skądś głosy i postanowiłam pójść tam, skąd je słychać. Doszłam w końcu do celu.
-Dobra, fajnie że jesteś-powiedział Michael.
-Skupcie się-powiedział facet, który wyglądał tak jakoś po trzydziestce. -wasze twarze muszą być obok siebie. Zbliżcie się-powoli się do siebie zbliżaliśmy-jeszcze, jeszcze. Stop. Twój nos-wskazał na Patricka-musi lekko dotykać jej górnej wargi . Ty-wskazał na mnie-lekko rozchyl usta. Oboje miejcie zamknięte oczy.-wykonaliśmy to, co on nam powiedział.
-Perfect-stwierdził, po czym podłączył aparat do komputera i pokazał nam wynik naszej pracy.
-Cudowne-Patrick objął mnie ramieniem.
-Jeszcze jedno musimy zrobić. Idzcie do swoich garderób. Styliści się wami zajmą
Poszłam tam gdzie miałam. Taylor zmyła mi makijaż, pomalowała mnie teraz mocniej. Usta podkreśliła czerwoną szminką, eyelinerem podkreśliła oko i wykończyla sztucznymi rzęsami. Wróciłam do studia. Patrick już tam był.
-A ty co tak szybko
-Bo ja sie nie maluje. Tylko przebierać się muszę. Ewentualnie potraktują mnie pudrem, ale rzadko.-uśmiechnął się.
-Dobra, spokój. To musi wyglądać jak pocałunek. Zbliżcie się do siebie, ale wasze twarze niech zachowają pewną odległość-poszedł do Patricka i dawał mu cenne wskazówki.-unieś lekko jej twarz. To ma wyglądać tak jakbyś tego pragnął od dawna, ale poprostu chcesz to wykonać delikatnie.-fotograf odszedł i szykował się do wykonania zdjęcia-Uwaga, robię. Trzy, dwa ii.-Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia jutro. -powiedział nasz fotograf
Byłam w szoku. Jezcze nigdy nie przeżyłam tak krótkiej sesji zdjęciowej.
-To co? Idziemy gdzieś?-Zaoferował Patrick.
-Ja to bym posiedziała w wannie w pokoju w hotelu. Do tego szampan i nic mi do szczęścia nie potrzeba.
-uu, może dołącze.
-Lepiej nie. Lubię relaksować się samotnie
-A potem dałoby się ciebie gdzieś wyrwać?-zapytał poruszając brwiami.
-Nie, dzisiaj jest dzień dla mnie. Mam tyle czasu, że muszę go godnie spędzić-zaśmiałam się,.
-To co? Do zobaczenia jutro?
-No jasne.
Gdy wszyscy z mojej ekipy się zebrali poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku hotelu. Jak już wspominałam dzisiejszy dzień jest dniem Alice Dowson. I nikt mi w nim nie przeszkodzi.

Z perspektywy Harry'ego.

-Przekonaj ją, żeby mi pomogła-błagalem Zayna, aby porozmawiał z Mią.
-Ja nic nie wskóram. To jej decyzja, a sam wiesz, że jak ona coś postanowi to trzyma się planu do końca.-odpowiedział mi ze spokojem
-Przynajmniej z nią porozmawiaj.-próbowałem go przekonać.
-Porozmawiać zawsze moge, ale sam wiesz, że sprawa jest poważna i tak szybko jej nie rozwiążesz.-popatrzył się na mnie z politowaniem.
-Przecież nic nie zrobiłem
-Postaw się na ich miejscu. Jesteście ze sobą, jest pięknie ładnie, po jakimś czasie twój chłopak wyjeżdza i do sieci wyciekają zdjęcia, na których jesteś z jakąś zupełnie obcą dziewczyną. Dobra, rozumieją, jedno zdjęcie? Ok, ale potem tych zdjęć zaczyna przypływać. Każdego dnia nowe wasze zdjęcia. Alice się załamała a Mia ją wspiera. Może Alice poprostu nie chce z Toba gadać, a Mia ją broni. Też bym Cie bronił, gdyby Alice ci takie coś zrobiła, no w pewnym sensie obronił.
-Sam wiesz, że sie przyczepiła.
-Ale to logika kobiet. Jej nikt nie rozumie.
-Zayn, pomóż mi poprostu.
-Nic nie obiecuje.
-Ale porozmawiasz z nią?
-Postaram się.
W tym momencie do pokoju wszedł Louis i usiadł obok mnie
-Dawno nie było jakiejś imprezy-stwierdził.
-Może czas to nadrobić?-zapytal Zayn
-Harry, a ty?-szturnchnął mnie Tommo.
-Róbcie co chcecie, mnie to obojętne-stwierdziłem. W sumie, co ja bede na tej imprezie robić? Tylko bym siedział i dalej bym myślał o Alice. Mam jeszcze cichą nadzieję, że Alice też o mnie myśli, ale przecież tego nie sprawdze.
-Dobra, to zapraszamy gości. Zaprosimy Mię, obowiązkowo i przy okazji z nią porozmawiam-zwrócił się do mnie Zayn.
-Czyli jednak mój plan z imprezą okazał się strzałem w dziesiątke?-zapytał Lou.
-Jak najbardziej-odpowiedziałem, gdy dotarło do mnie że Zayn porozmawia wtedy z Mią.
-Zapraszasz tą... tą, co sie poznaliście na koncercie?-spytał mnie Tomlinson.
-Nie. Nasza znajomość zakończona.-odpowiedziałem stanowczo.
-Mhm, to ja jade na zakupy, a wy tu dalej płaszcie tyłki-mój przyjaciel wstał i wyszedł.
-Dziękuję-powiedziałem
-Dla Ciebie wszystko-Malik wstał-zadzwonie do Mii.
Wyszedł z pokoju a postanowiłem powędrować do siebie. Włączyłem laptopa i siedziałem przez dłuższą chwilę. Wszedłem na twittera, napisałem kilka tweetów, zaobserwowałem kilka fanów i odpowiedziałem na kilka pytań. Obiecałem również zrobić za niedługo follow spree, wiec czuję, że twitter za niedlugo będzie przeciążony. Nie wiem co mnie podkusiło, aby wejść na google grafika. Wpisałem w okno Alice Dowson i wyskoczyly  mi jej zdjęcia. Niby mało sławna jeszcze, a zdjęc mnóstwo. Zauważyłem jakieś nowe zdjęcia, z pewnym brunetem, gdzie blisko mają do pocałunku. Przypomniałem sobie słowa Mii "Niedawno Alice mi wysłała smsa, ze będa krecic reklame gdzie sie caluja, ale ona chyba nie moze tego zrobic, bo przeciez cos jeszcze do ciebie czuje. Będą jeszcze zdjęcia na bilbordach z ich pocalunkiem, wiec moze sie dowiesz jak to jest miec cholernie złamane serce. Poza tym, Alice jeszcze bedzie miala sesje zdjeciowe do popularnych magazynów,". Zacząłem rozumieć. Musi się całować z jakimś gościem bo musi, a nie chce. Ale to i tak boli.

Z perspektywy Zayna.

-Cześć, masz dziś czas?-spytalem od razu.
-No mam, a co masz w planach? Kolejna noc pełna przygód-usłyszałem w słuchawce ten jej seksowny głos.
-Robimy dzisiaj impreze. Może wpadniesz? Będzie alkohol.
-Co ty myślisz, że przychodzę tylko dla alkoholu?-usłyszałem cichy śmiech
-yyy, no?
-I masz racje. I tak tam nikogo fajnego nie ma to sie zajme chlaniem wódy.
-Oj, jeszcze nie raz schlejesz morde-przyjrzałem się sobie w lustrze, który akurat wisiał obok mnie.
-Grzeczniej do kobiety, jak to sie wyrażasz.
-Dobrze, jeszcze nie raz obudzisz się z kacem.
-No, lepiej. Nie lubie cie pouczać. Gdzieś ty się wychowywał.
-Na pewno nie tm gdzie ty. Bym był takim nieogarem jak ty. Masakra jakaś. I jak ty możesz jeszcze funkcjonować normalnie?-
-O której mam być?-szybko zmieniła wątek.
-Przyjde po ciebie. Bądź gotowa.
-Już na Ciebie czekam-rozłączyła się.
Ona nigdy normalnie nie kończy rozmów. Nie zdążę jej powiedzieć "to pa" albo "Kocham Cie" a ona już sie rozłącza. Co za kobieta... Z dołu już słyszałem piosenke. Jak widać, chłopaki już testują sprzęt i chwalą się swoimi piosenkami. Zbiegłem na dół, żeby też się pochwalić swoimi singlami, którymi dysponuję.
-Co to za gówno!-próbowałem przekrzyczeć muzykę.
-Na pewno lepsze od tego twojego-odkrzyczał mi Lou.
-Takie piosenki to ja mam na dobranocke-uśmiechnąłem się chytrze.
-A ja tych twoich słucham na poprawienie humoru, bo one są takie żalosne, że się śmiać chce.
-Doigrasz się-zmrużyłem oczy.
-Oooo, Zayn się zdenerwował.-Lou, podniosł ręce w obronnym geście i odsunął się od konsoli grającej.
Zastąpiłem miejsce Tomlinsona.
-Dj Malik wkracza do akcji-zacząłem mieszać w sprzęcie
Puszczałem hity, jedne po drugiej, a chłopcy się poprostu wygłupiali. Tak bardzo szybko nam minął czas. Postanowiłem pójść już po Mię.
-Chłopcy, idę po kobiete.
-Tylko nie szalej.-odpowiedział mi Liam
-Fuj, ale żeby tak z kobietą?-zażartowałem.
-No właśnie, jak ty to sobie wyobrażasz-powiedział Niall.
-A, dobra idz-Payne machnął ręką
Wyszedłem z domu i zacząłem się kierować do Mii.

Z perspektywy Mii

W spokoju czekałam już na Zayna. Już wychodzi na to, że od godziny. Zaczęłam się niecierpliwić, gdy zadzwonił ktoś do drzwi. Już z nadzieją je otwierałam
-Dzień dobry, czy wspomoże pani naszą akcję i kupi pani ciasteczka?-zapytała harcerka.
-Nie jem ciasteczek, tak poza tym czekam na kogoś. Idzcie sprzedawać ciasteczka gdzie indziej-zamknęłam drzwi i usiadłam na schodach. Postanowiłam jeszcze chwile poczekać. Mineło pięc minut, dziesięć, czternaście. Dosyć tego. Wstałam i schodami kierowałam się ku górze, gdy usłyszałam dzwonek. Teraz-pomyślałam. Poszlam otworzyć drzwi. Tym razem stał w nich Zayn
-Fajnie, że już jesteś.-wywinęłam oczami
On jednak nic nie powiedział tylko wpił się w moje usta, aż mi nogi zmiękły, jednak on mnie mocno trzymał.
-Mam nadzieję, że nie czekałaś długo-powiedział, gdy sie oderwaliśmy od siebie.
-Nie, w zasadzie. Gdy już byłam gotowa to zadzowniłeś-odpowiedziałam, oczarowana magią tego pocałunku.
-To co idziemy?-Zayn splótł nasze dłonie i pociągnął mnie za sobą.
Nie śpieszyło nam się do domu chłopaków. Szliśmy wolno, podziwiając zachód słońca na horyzoncie.
Jednak droga była krótka. Staliśmy już pod domem z którego dochodziła muzyka typu house a nawet electro. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy do salonu. Ktoś złapał mnie za ramie
-Możemy porozmawiać-usłyszałam głos Harry'ego. Odwrócilam się. Styles spojrzał na Zayna.
-Ja was na chwile zostawie-odszedł zostawiając mnie samą z loczkiem.
-Wiem, że to mogło wyglądać idiotycznie, ale musisz mi pomóc. Alice musi mnie wysłuchać, jak jest na prawde. Potem może sie do mnie nie odzywać, ale chce, żeby wiedziała, chce wiedzieć na czym stoje.
Widziałam, że mu zależy. Widziałam te jego łzy w oczach. Widziałam, z jakim uczuciem o niej wspomina. On naprawdę ja kocha....
-Dobra, pomogę Ci.

wtorek, 4 czerwca 2013

Ankieta.

W związku z tym, iż niedługo dobijemy końca opowiadania chciałabym, abyście znowu przyczyniły się do dalszych losów. Pod postem jest ankieta, tak więc chciałabym, abyście na nią odpowiedziały. :) Ale, żeby nie było, że już zdradzam zakończenie, trochę potem pozmieniam w tym opowiadaniu, żeby zakończenie nie było takie pewne. (np, myślałyście, że Alice będzie z Harrym, ale długo zwlekali ze związkiem i same myślałyście, ze może do tego nie dojść, nie? Rozumiecie?) Może być tak, że faktycznie zrobię inaczej, ale przede wszystkich chce znać wasze zdanie, jakby wyście chciały, aby was nie rozczarować :)

Mam nadzieję, że pomożecie. xx (na czerwono podkreśliłam fragmenty, aby potem ktoś mi nie wmówił, że zakończenie jest już takie pewne)

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 27

Z perspektywy Alice.

Gdy sie zakwaterowaliśmy już w hotelu i dałam walizki do pokoju, postanowiłam korzystać z tego, ze sie tu znalazlam i troche pochodzic po mieście.
Spokojnie szłam sobie zatłoczonymi chodnikami. Jak na tą porę, było bardzo głośno i tłoczno. Zastanawiałam się dokąd ludzie tak pędzą. Może poprostu goni ich życie? Cały czas szłam, oglądając otaczające mnie budynki i zerkając na przechodniów. Jedni mieli łagodny wyraz twarzy, zupełnie nieszkodliwy. Inni za to mieli twarz mordercy. Patrzyli sie, jakbym uciekła z zakładu psychiatrycznego.
Różni są ludzie i nie warto oceniać po pozorach, ale ja ze względu na siebie, przyspieszyłam kroku. Po jakimś czasie, gdy tak szłam zorientowałam się, że sie zgubiłam. Wyjęłam telefon, aby zadzwonić do znajomego, czy by mi nie pomógł odnaleźć drogi, ale brak zasięgu. Byłam skołowana. Rozejrzalam sie dookoła. Znalazłam się sama. Wokól mnie nie było nikogo. Czyżbym powędrowala tak daleko, że nie zorientowałam się, że ludzi zaczyna być coraz mniej i weszłam w jakąś boczną uliczkę? Usiadłam na krawężniku zrezygnowana i czekałam na cud.

Po jakichś dwóch godzinach wymodliłam sobie zbawienie. Obok mnie przeszedł ciemny brunet w kremowej kurtce.
-Hej, zaczekaj. Zgubiłam się. Pomożesz mi znaleźć drogę powrotną-pobiegłam kawalek za nim. On się zatrzymał i stał do mnie tyłem. Przez jakiś czas. Jednak odwrócił się i podszedł do mnie.
-W sumie, to mogę ci pomóc. W którym hotelu jesteś zakwaterowana? Bo nie wydaje mi się, że jesteś tutejsza, skoro zgubiłaś się w centrum-uśmiechnął się.
-No tak. Nie mam dobrej orientacji w terenie
-Patrick jestem. Chodź za mna, odwioze Cie.
-Jak powiedział, tak zrobiłam.
Po dłuższej drodze moim oczom ukazał się ten ----> samochód.
-Wow-byłam zaskoczona. Kiedy byłam mała oglądalam z tatą samochody i jakoś tak mi zostało zainteresowanie samochodami. Właśnie będę jechała w Lexusie.
-Co? Podoba się?-widocznie Patrick usłyszał moje zaskoczenie.
-I to jak.
-Wsiadaj-otworzył drzwi od pasażera.
-Dziękuję-obdarowałam go uśmiechem.
Chwilę odczekałam aż i on wsiądzie do samochodu i ruszyliśmy w drogę.
-Co cię sprowadza tutaj?-spytał, na mnie spoglądając.
-Pogoń za pracą-wypuściłam powietrze z ust.
-Aha, nie przedstawiłaś mi się. Czy moglabyś ujawnic swoje imie, czy kobiet o imie tak jak o wiek sie nie pyta?-znowu się uśmiechnął. Mial słodki uśmiech.
-Alice jestem, a wieku ci nie powiem, jak na kobiete przystało. A ty? Jesteś stąd?
-Nie, szef kazał mi tu przejechać bo jak sam to ujął... Mamy dużo do roboty.
-Pracujesz sam?
-Czasem ktoś ze mną pracuje, ale wole w pojedynke. Wiesz, większe pole do popisu. Wiem, że są jakies plusy, nowe znajomości i tak dalej, ale ja jestem skromny chłop
-Nie widać tego. Jakoś nie spaliłeś rumieńca, gdy cie poprosiłam o pomoc
W tym momencie dostałam smsa od Michaela. "Gdzie jestes, za chwile zaczynamy szybką sesje, pospiesz sie, gdziekolwiek jestes" odpisałam mu "już jade. za chwile bede" i schowałam telefon do kieszeni.
-Chłopak sie martwi?-spytał Patrick, skręcając na wjazd do hotelu.
-No, w pewnym sensie.
-Nie bede dopytywał.-w tym momencie podjechaliśmy pod hotel. Siedzieliśmy chwile w milczeniu.
-To do kiedyś tam?-spytałam.
-Tak, do kiedyś tam..
Podałam mu swój nick na twitterze i wysiadłam z samochodu.
Zaczęła się sesja.

(zdjęcia z sesji)


....




....



...



....

Następnego dnia.

Tak jak ustaliłam z Michaelem i resztą ekipy, mam sie zjawić o 7:30 na śniadaniu. Wstałam godzinę wcześniej, czyli o 6:30, aby móc się odpowiednio przygotować. Otwarłam walizke i bez większego zastanawiania się, wyjęłam pierwsze lepsze ubrania i się w nie przebrałam. Włosy jednak, zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam sobie dzienny makijaż i akurat wyrobiłam się już o 7:15. Napisałam Mii smsa "Cześć kochanie, juz wczoraj miałam sesje i to już drugi dzień! Poznam dzisiaj tą osobę, z którą mam współpracować. Tak się ciesze!". Jeszcze weszłam na internet w telefonie, szybko zalogowałam się na twittera i zaobserwowałam Patricka. Była już godzina 7:20, dlatego postanowiłam zejść już na stołówke i ewentualnie poczekac na reszte. Mój pokój znajdował się na 4-tym piętrze. Z okna był piękny widok, którego nawet nie da się wyrazić słowami. Postanowiłam zjechać windą, żeby się za bardzo nie zmęczyć i nie wejść na stołówke tak, jakbym właśnie przyszła z siłowni. Cały czas trzymałam telefon w ręce, w razie, gdyby Mia mi odpisała. Gdy już dochodziłam do pomieszczenia, z daleka już widziałam "moich ludzi".
-Cześć, to co? Idziemy czy jeszcze na kogoś czekamy?-powiedziałam, witając się z każdym z osobna.
-Nie, to już wszyscy, chyba, że kogoś poznałaś podczas tej nocy-mrugnęła do mnie Taylor, nasza stylistka a zarazem makijażystka.
-Nie, no co ty.-odpowiedziałam jej, wchodząc już do stołówki. Ustawiliśmy się w kolejce z tackami i każdy mógł brać to, co chce. Ja oczywiście, z racji tego, że się zdrowo odżywiam i dbam o figure, zrezygnowałam z nutelli. Z bólem serca obok niej przechodziłam, nie biorąc jej na swoją tace. Ale czegóż to się nie robi, by wyglądać świetnie.
Usiedliśmy wszyscy przy jednym, dużym stoliku, w którym mieściło się 20 osób, ale nas było tylko 18-stu. Gdy tak jedliśmy poranny posiłek, śmialiśmy się i opowiadaliśmy suchary, które jedne były śmieszne a drugie takie, że się sucho w ustach robiło, dostałam smsa od Mii. "To świetnie, ty moja gwiazdeczko. Pamietaj, żeby mi pamiątek nakupić. Harry był wczoraj i pytal o ciebie. Spławiłam go. Nie matrw się, nie dowie się gdzie jesteś." Wmurowało mnie... Harry.... Był i pytał o mnie. Nie wiedziałam znowu co myśleć. Cieszyć się, czy płakać, że gdy pewnie się z tą dziewczyną nie widzi to może do mnie przybiec.
-Hej, Alice wszystko w porzadku?-szturchnęła mnie Tay.
-Ym, tak. Wszystko ok.-odpowiedziałam jej i wypiłam łyk soku pomarańczowego.
-Przecież widze.-dotknęła mnie w reke.
-Nie chce o tym mówic. Przejdzie mi-posłałam jej lekki uśmiech.
-Jakby co to możesz mi powiedzieć-Z naszej ekipy to ona była mi bliska. Może to dlatego że była prawie jedyna z osób, która jest praktycznie w moim wieku. Fakt, jest o 4 lata starsza, ale chyba to nie robi zbytniej różnicy.
-Ej , a wiecie jaki jest szczyt bólu?-zadał pytanie Jack, operator światła.
-Nie wiem, nie wiem. -odpowiedział Michael uśmiechając się i czekając na porządną dawkę suchara.
-Zgwałcić jeża w ulu-wszyscy zaczęłi się śmiać. Mimo, że to na prawdę było śmieszne, ja tylko lekko się uśmiechnęłam.
-Alice, zapomnij o nim. Ciesz się tym co teraz masz. Poniekad masz dlugie wakacje. Nie przejmuj się problemami-powiedzialam do siebie w myślach. Oby sie udało i obym zaczęła mniej się przejmować problemami, a cieszyć się z życia. Ot tak. Po prostu.
-Dobra, zbierajmy się, musimy sie zabrać do roboty, ale to z tym jeżem ci wyszlo, haha-powiedział Michael, zabierając swoją tace. My postąpiliśmy jak on. Wzieliśmy swoje tacki i odnieśliśmy je na wózek.
Po wyjściu z hotelu udaliśmy się do samochodów, ktorymi pojedziemy do studia. Usiadłam obok mojego szefa, czyli Michaela. Gdy ruszyliśmy, mój towarzysz obok powiedział:
-Słuchaj, będzie dwoch fotografów. Będzie jeszcze jeden facet, który jest taki jak ja. To znaczy, też jest szefem, ale osoby, która będzie z tobą pracować. Tej osoby tez się słuchaj. Wykaż się kreatywnością, jak cie fotograf o to poprosi. Wybraliśmy ci partnera, który nie będzie aż taki stary jak na ciebie, bo to by było widać na zdjęciach. Wiesz, o co mi chodzi. Myślę, że będziecie sie dobrze dogadywać. Świetny z niego facet.
Gdy skończyl mówić, okazalo sie, ze dojechalismy juz na miejsce. Wysiediśmy wszyscy pokolei, można powiedzieć gęsiego z samochodu. Ku mojemu zaskoczeniu, pod studiem stała grupka paparazzi. Wszyscy, z którymi pracuje jak na zawołanie mnie otoczyli. Popychali mnie do przodu, abym w końcu się ruszyła i szła do budynku, a ja tylko stałam wmurowana. Jednak dotarło do mnie, że przecież z czasem paparazzich będzie coraz więcej i czas przywyknąć do tego. Weszłam do środka.
W środku wszyscy chodzili ubrani na galowo. Aż poczułam się skrępowana, ponieważ mój strój nie należał do wyjściowych.
Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 6-te piętro.
-Witam państwa. Cieszę się, że już jesteście. Panią razem z panem-wskazała na mnie i Michaela-zapraszam za mną, a resztą, jak się domyślam, zajmują się państwo wizerunkiem tej oto, zajmie się Catrin.-właśnie pojawiła się młoda dziewczyna.-Zaprowadź państwa do garderoby, dobrze?
-Oczywiscie, pani Margaret. Państwa proszę za mną-reszta ekipy poszła za tą Catrin i zostałam ja i Michael.
-Zapraszam -pani Margaret otworzyła drzwi prowadzące do jakiegoś pomieszczenia.-Proszę usiąść-wskazała na krzesła, stojące tyłem do nas, które stały za biurkiem (myślę, że zrozumiałyście, jak to wygląda). Pani, która nas powitała zasiadła po drugiej stronie biurka.
-Tak więc, już twój towarzysz w sesji zdjęciowej już jest. Za chwilę pójdziesz się przebrać i najpierw będzie sesja, a potem będziemy kręcić reklame.-zwróciła się do mnie. Była podejrzanie miła.- Jak zapewne już wiesz, kręcimy reklame, aby zachęcić ludzi do przyjazdu do naszego kraju, a nawet konkretnego miasta. Uprzedź swojego chłopaka, jeśli go masz, żeby się nie martwił ani nie był zazdrosny, jak będziesz się z kimś calować. Nie chcemy niepotrzebnych problemów. Możesz już isć się przebrać, a ja z panem Michaelem załatwie formalności.
Gdy wstałam, zapukał ktoś do drzwi.
-Proszę bardzo-powiedziała pani Margaret.
-Przepraszam, bo się zgubiłem. Gdzie jest ta moja garderoba?-zapytal ktoś męskim głosem. Zaraz zaraz... Słyszałam go gdzieś.
Przecież to głos... Patricka.
-Co ty tu robisz?-spytałam/
-Ja? Prędzej, co ty tu robisz?-jak widać, oboje byliśmy w szoku.
-O, znacie się, tyle lepiej. Nie musicie się już poznawać. Od dzisiaj pracujecie razem
-Co?!-wykrzyknęliśmy oboje.
-No tak. To wyście nie wiedzieli, że to nie jest jednodniowe?
-Dlaczego nie powiedzieliście, kto z nami będzie pracował?-zapytałam.
-Chcieliśmy wam zrobić niespodzianke i jak widać udało się-pani Margaret klasnęła w dłonie.-A teraz idzcie do swoich garderób. Alice, twoja garderoba jest na prawo, twoja Patrick, obok garderoby Alice. Mam nadzieje, że tym razem trafisz.
Wyszliśmy z gabinetu pani Margaret... (...)

[Ciąg dalszy nastąpi... xD]

Kolejna nominacja.

I to już kolejna nominacja, choć uważam, że są one zupełnie bez sensu. No, ale cóż. Mniej więcej poprzez te nominacje reklamuje się blogi, nie?

Dobra, zostałam nominowana do Liebster Award.

Nominowała mnie http://spelniajswojemarzeniabowarto.blogspot.com/ (reklama? JEST!)

Pytania na które muszę odpowiedzieć.

1. Czy jesteś Directionerką?
Jeśli TAK którego najbardziej lubisz?
2. Jesteś realistką, optymistką, idealistką czy pesymistką?
3. Co cię skłoniło do zaczęcia pisania bloga?
4.  Gdzie najczęściej miewasz wenę?
5. Twoje Hobby?
6. Masz rodzeństwo?
7. Ile masz lat?
8. Jakie kraje i ich stolice chciałabyś zwiedzić?
9.  Jakie jest twoje motto?
10. Co sądzisz o kłótniach Directionerek z Belieberkami lub Rusherkami?
11.  Twoje wymarzone miejsce na randkę i pierwszy pocaunek?


Odpowiedzi.

1. Czy jesteś Directionerką?

Jeśli TAK którego najbardziej lubisz?




Tak, jestem Directionerką. Lubię wszystkich tak samo. One Direction to 5 chłopców, a nie jeden+reszta mniej ważnych.

2. Jesteś realistką, optymistką, idealistką czy pesymistką?


Nie mogę tego tak szybko stwierdzic. Każdy człowiek przejawia się trochę realizmem, optymizmem, idealizmem i pesymizmem

3. Co cię skłoniło do zaczęcia pisania bloga?



Chciałam podzielić się z wami moja chorą wyobraźnią.

4.  Gdzie najczęściej miewasz wenę?


W domu, gdy słucham muzyki. Najczęściej poza domem miewam pomysły, co mogłoby być dalej.

5. Twoje Hobby?



Fotografia

6. Masz rodzeństwo?


Tak

7. Ile masz lat?


16

8. Jakie kraje i ich stolice chciałabyś zwiedzić?


Dużo, ale powoli realizuję te swoje "marzenia"

9.  Jakie jest twoje motto?


"Krytykować - to znaczy dowieść autorowi, że nie robi tego tak, jak bym ja to zrobił, gdybym potrafił."

~ Karel ÄŒapek

10. Co sądzisz o kłótniach Directionerek z Belieberkami lub Rusherkami?


Mogłyby sobie dać spokój. Żałosne są te kłótnie. Zaczepiają się, żeby się wyładować emocjonalnie i wkurzyć osoby trzecie.

11.  Twoje wymarzone miejsce na randkę i pierwszy pocaunek?


Nie mam wymarzonego miejsca na randke. A pierwszy pocałunek mógłby być wieczorem, podczas letniego deszczyku, albo wiosną, wśród kwiatów z drzew.

Blogi, które nominuję

Nie ma takich blogów. Uważam, że każdy blog, opowiadanie, poradniki itp, są świetne na swój sposób. Nie znam adresów URL wszystkich blogów, a gdybym znała, to bym nigdy nie skończyła wklejać tu tych linków.

Dziękuję, rozdział już jutro . :)

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 26

-Cześć Zayn, zepnij poślady i mnie słuchaj-zadzwoniłam do Malika z samego rana, bo przecież ta sprawa nie może zwlekać.
-Cześć, co tak wcześnie-odpowiedział mi zaspanym głosem.
-Bo się bardzo za Tobą stęskniłam.
-Dobra, wiem, że coś chcesz, mów.
Zaczęłam mu opowiadać, o tym, że widziałyśmy zdjęcia Harryego i tej dziewczyny i chcemy wiedzieć, kto to jest. Nie usłyszałam odpowiedzi.
-ZAYN!-wykrzyczałam do słuchawki.
-Yyy co? Sory, późno wczoraj wróciliśmy. Śpiący jestem. Powtórz, proszę, co mówiłaś?
Pokornie powiedziałam to samo co przed minutą.
-No, spotkali się na koncercie i się zaprzyjaźnili, ale póki co nic mi nie wiadomo czy między nimi jest coś więcej.
-Dobra, obiecaj mi jedno.
-No, już się boję.
-Będziesz mi pisał wszystko co Harry robi z tą dziewczyną.
W słuchawce zapadła głucha cisza.
-Jesteś tam?
-yyy yyy-jąknął Zayn.
-No co..-powiedziałam zrezygnowanym głosem.
-Czy tobie podoba się Harry? Ciągle o niego wypytujesz, a mnie nawet nie raczysz zapytac "Mój słodki Zayn, kochanie. Jak ci się spało? Mam nadzieję, że nie śniły ci się żadne koszmary"-zaśmiałam się do słuchawki.
-Nie, nie podoba mi się Harry. Bardzo Cię kocham. Zresztą, nie musze się pytać czy nie śniły ci się koszmary, bo wiem że ja naga ci się śniłam jak zanosze ci śniadanie do łóżka.
-Tak, dokladnie to mi się śniło. Też Ci się śniłem?
-Nieee, nie tym razem. Dzisiaj akurat śnił mi się kto inny.
-ooo, robię się zazdrosny.
-Rozmawiamy dalej czy idziesz spać?
-Ide spać.
Rozłączyliśmy się i myślałam dalej, nad tajemnicza dziewczyna Harry'ego.
Postanowiłam poszukać w internecie. Weszłam na twittera i czytałam posty fanek.
'Kibicuję im, pasują do siebie. Wyglądają na słodką parę."
"Dziewczyny, wy chyba oczu nie macie. Przecież ona wygląda jakby patelnią oberwała. Co jak co, ale myślałam, że Harry ma lepszy gust"
Zobaczyłam odpowiedzi co do tego tweeta.
"A co, myślisz, że jesteś ładniejsza? Nie bądź optymistką. Żaden z chłopaków 1D nie rzuci się na kolana na twój widok. Pewnie siedzisz przed tym komputerem z grubym tyłkiem i jesz chipsy, popijając colą."
Byłam przeciwna krytykowaniu siebie w internecie, ale rozbawiła mnie ta odpowiedź, dlatego dałam tweeta do ulubionych.
Postanowiłam później wejść jeszcze i poszukać jakichś newsów. Narazie zostaje mi wspieranie Alice.

Z perspektywy Harryego.

Gdy szedłem ulicą trzymając w ręku kubek z kawą minąłem kiosk. Zatrzymałem się. Spojrzałem na okładkę jednej z gazet. Na tej pierwszej stronie widniało zdjęcie Alice z podpisem "rodzi nam się nowa gwiazda!"
-Zmieniła się.-pomyślałem. To fakt, dawno ją nie widziałem, dlatego po długiej rozłące każdy zauważy jakąś zmianę.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że dawno nie rozmawialiśmy ze sobą. Gdy telefonowaliśmy jeszcze to nie brzmiało nawet jak rozmowa tylko
"-Hej
-Hej
-Co tam
-Nudze sie a co u ciebie
-Tez sie nudze, yy sory musze leciec zaczynamy probe. Tesknie pa"
Koniec.
Wziąłem gazete i postanowiłem ją zakupić, poczytać o niej.
W między czasie próbowałem się do Alice do dzwonić.
Pierwszy sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty.
Połączenie odrzucone.
No cóż... Spróbuję jeszcze raz.
Pierwszy sygnał.
Dru...
Połączenie odrzucone.
Może pomyliła przyciski. Jeszcze raz.
Wykręcam numer.
Wykręca.
Czekam.
I nic.
"Tutaj ..." sekretarka zaczęła nawijać tą swoją regułkę. Zrezygnowany schowałem telefon do kieszeni.
-Może jest zajęta-ja, głupi pomyślałem.
Za kilka dni kończymy trasę, dlatego będe miał dużo czasu, tylko dla Alice.
Dostałem smsa. Już uradowany wyjąłem telefon z nadzieją, że to moja ukochana..... ale jak się okazało wyświetlił się numer Victorii.
"Spotkamy się dzisiaj? ;))"
"Dzisiaj nie mam czasu"-odpisałem jej. Nie chciało mi się dzisiaj z nikim widzieć. Tylko siedziałbym w domu i czytał kupioną przeze mnie gazetę.
"Ahh, no szkoda. To czegóż ci życzyć. Powodzenia w pracy. Buziaczki :*"
Ponownie schowałem telefon i kierowalem się do domu.

Z perspektywy Alice.

Gdy tak co chwile odrzucałam połączenia od Harry'ego podjęłam decyzję. Niedawno dostałam propozycję, aby wyjechać na sesje zdjęciowe po całej kuli ziemskiej. Nie będzie mnie bardzo długo. Długo zwlekałam, czy się zgodzić. Myśl zostawienia Mii, chłopaków i .... Harryego była dla mnie przerażająca. Ale teraz... Kiedy Styles tylko w pewnych chwilach sobie o mnie przypomina postanowiłam już dłużej nie zwlekać. Odczekałam chwilę, aż Hazza się uspokoi i ponownie włączyłam telefon. Wykręciłam numer Michaela.
-Cześć i co? Namyśliłaś się?-spytał od razu.
-Tak, zgadzam się. Kiedy wyjeżdzamy?
-Jak najszybciej!-słyszałam radość w jego głosie.
-Dobra, ale tak dokładniej. Musze mieć czas, żeby się spakować-zachichotałam. 
-No, jakoś za tydzień
-E to spokojnie dam rade.
-Ale nie będziesz sama pracować.-przyciszył głos.
-No to z kim?
-Nazywa sie Patrick.. Jaki jest to sie dowiesz na wyjeździe.
-Nowe znajomości. Już się cieszę na ten wyjazd.
-Ja również. Mam nadzieje, że bedzie sie wam dobrze pracowalo i efekt będzie zniewalający.
-Tak, nie zawiode cię-ponownie się zaśmiałam.
-Zarobisz fortune.
-Dobra, dobra, kończe, Do zobaczenia. Wyślij mi smsem szczegóły wyjazdu.
-Dobra, do zobaczenia.
Rozłączyłam i zaczełam sie powoli pakować. Mam nadzieję, że ta praca pozwoli mi choć na chwilę zapomnieć o Harrym i .... tym kimś.
Gdy poniekąd byłam już spakowana zostało mi odliczanie dni do wyjazdu.

Tydzień później.

-Zadzwoń, jak dolecisz-Mia mnie przytuliła.
-Oczywiście, że zadzwonie-uśmiechnęłam się,
-Pamiętaj, że zawsze jestem pod telefonem.
-Tak, tak. Mogę już iść?-spytałam, próbując się oderwać.
-Jeszcze chwileczkę
Odczekałam tą "chwileczke". Pożegnałam się z Mią i kierowałam się do odprawy. Dzisiaj zaczynaliśmy z ekipą naszą podróż po świecie. Cały czas wyobrażałam sobie, jak Patrick może wyglądać. A Harry? Zadzwonił, to znaczy próbował się dodzwonić, ale odrzucałam połączenia. Coraz więcej w sieci pojawiały się zdjecia z tą dziewczyną.
Włożylam w uszy słuchawki, zapominając o otaczającym mnie świecie. Po jakimś czasie zasnęłam.

-Alice, wstawaj, jesteśmy-poczułam szarpnięcie. Powoli otworzyłam oczy. Nade mną stał Michael.
-Jesteśmy na miejscu. Chodź, musimy jechać na miejsce-powiedział.
Przetarłam oczy i powoli kierowałam się ku wyjściu z samolotu. Gdy schodziłam po schodach, wysłałam Mii smsa, że jestem już na miejscu. Póki co zaczyna się męczący dzień, ale czegóż to się nie robi, żeby spełnić swe marzenia. Pamiętam dokładnie jak byłam zdezorientowana, gdy dowiedziałam się od Mii, że zapisała mnie na jakąś tam sesje... Niedawno do mnie dotarło, że przecież marzyłam o tym od dzieciństwa. A jednak... marzenia się spełniają.

Z perspektywy Harryego.

Trasa się skończyła. Wrociliśmy do domu. Mieliśmy teraz czas dla siebie. Z Victorią dalej piszę smsy, ale już nie tak często, jak kiedyś. Z Alice prawie wogóle nie pisze. Rozumiem, pewnie jest zajęta. Przecież to wschodząca gwiazda. Postanowiłem po południu do niej pójść. Powoli wyjmowałem swoje rzeczy z walizki, wkładając je do kosza z praniem. W końcu nie mam w co sie ubrać, dlatego pranie jest konieczne. Sprawdziłem godzine na telefonie. Miałem jeszcze dużo czasu do wyjścia, więc postanowiłem zejść na dół, do chłopaków, których od pięciu minut byłem w stanie słyszeć tak, jakby byli pokój obok, a nie piętro niżej. Zszedłem po schodach i zobaczyłem, że kogoś brakuje. Zayna.
-Gdzie Zayn-spytałem, siadając na wolne miejsce obok Nialla.
-Pojechał do Mii, a ty nie jedziesz do Alice? Coś nie tęsknicie za sobą-powiedział Lou.
-No jakoś tak straciliśmy kontakt. Postanowiłem, że za niedługo do niej pojade. W sumie, dobrze. Jak Alice zobaczy, że już jesteśmy, to prędzej, czy później będzie się spodziewała mojej wizyty, dlatego będzie gotowa-spuściła głowe.
-Zaraz, zaraz. Co ty chcesz powiedzieć? Że już praktycznie ze sobą nie piszecie?-Louis zwrócił głowę w moją strone
-No, od kilku dni nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Jak już dzwoniła i odebrałem to była to krótka wymiana zdań. Cześć, co tam, nic , aha, musze isc, pa.
-Spaprałeś sprawę.-stwierdził Liam, nadgryzając jabłko.
-No to co tu jeszcze robisz-Niall klepnął mnie w udo.-Gdybym ja miał dziewczyne, której oczywiscie nie mam, to po takim incydencie biegnął bym do niej na kolanach z kwiatami i piosenką wymyśloną na szybko.
-Nie każdy jest artystą, tak jak ty-lekko się uśmiechnąłem do Nialla.
-Nie chce cie tu już widzieć-nie wpuszcze cie do domu, póki nie naprawisz sprawy-Louis zaczął ciągnąć mnie w stronę drzwi. Wypchnął mnie z domu, a gdy już byłem poza ścianami zamknął drzwi na klucz.
-Ej, ale ja nic dla niej nie mam-zacząłem bić pięściami w drzwi.
-Zrób tak jak kiedyś.Idź na żywioł.-słyszałem, jak Tomlinson się oddala.
Co ja teraz zrobie?-pomyślałem. Nie miałem pieniędzy nawet ze sobą, aby móc coś kupić. Może jednak postąpie tak jak doradził Lou. Czy to w ogóle można nazwać radą?
Myślałem co mogłem powiedzieć. Cześć, dawno się nie widzieliśmy. Kocham Cie tak samo jak przedtem. Glupio wyszło.
Boże, jestem idiotą. Tak zniszczyć sprawę z taką dziewczyną.
-Ona musi kiedyś zostać matką moich dzieci-powiedziałem do siebie, idąc w kierunku domu Mii. Zayn mi niedawno powiedział, że Alice bardzo często, nawet całymi dniami przesiaduje u Craven, więc dlaczego dzisiaj miałaby u niej nie być.
Jednak jedna myśl, którą niedawno przeczytałem dawała mi otuchy.
"Mijają tygodnie, jednego dnia jest lepiej, innego gorzej, jakoś się plecie, nie najlepiej, ale jakoś. Tylko niczego się nie da zapomnieć. Po prostu nie da." Tak samo było ze mną i Alice. Pamiętam wszystko związane z nią. Pierwszy pocałunek, rozmowa, moment, gdy ją ujrzałem na szkolnej stołówce.
Nie potrafiłem uwierzyć, że to wszystko tak ucichło w tak szybkim czasie i to wszystko moja wina.
Gdy już stałem przed domem Mii wziąłem kilka głębokich wdechów i wszedłem na podest. Nacisnąłem dzwonek i chwilę potem w drzwiach stanęła Mia.
-Cześć
-Ou, cześć-Mia zmierzyła mnie wzrokiem.
-Jest Alice-spytałem dyskretnie zerkając za jej ramie. Być może tam siedziała.
-To ty nie wiesz? Wyjechała-Craven oparła się o drzwi.
-Jak to wyjechała, gdzie wyjechała?
-Oj Harry i ty ją kochasz. Ty nawet nie wiesz co ona robi. Przez ten cały czas miałeś ją kompletnie gdzies. Ona całymi dniami trzymała w rękach telefon z nadzieją, że zadzwonisz, napiszesz, cokolwiek. Widac, zawiodła się na Tobie. Pytasz, gdzie wyjechała? Wyjechała na bardzo długo. Dostała zlecenie na sesje fotograficzne po całym świecie więc sobie długo jej nie pooglądasz. No, jedynie na okładkach magazynów. Zresztą, po co tu przyszedłes. Ta super hiper nowa dziewczyna nie zadowala wystarczająco? Jak przykro. Ale Alice przecież nie jest taką pierwszą lepsza, do której można wracac niewiadomo ile razy a ona będzie cie dalej tak samo długo kochała. Weź, w końcu przejrzyj na oczy, Harry. Nie jesteś najprzystojniejszym facetem na ziemi, że każda cie zechce. Jak tak dalej będziesz robił to żadna z Tobą nie będzie chciała być.
-Ty nic nie rozumiesz. Ta laska sie do mnie przyczepila na jednym z koncertów i cały czas za mną chodzila. To nie tak jak wszyscy myślą. Wiem, że wiesz, gdzie jest Alice, to dlaczego mi nie powiesz.
-Przecież ci powiedziałam-Mia zrobiła wyraz twarzy, jakby rozmawiała z jakimś ułomnym.
-Dokładniej mi powiedz. Miejscowość, kraj, nie wiem . Prosze cie.
-Nie, Alice prosiła, żebym nikomu nie mówiła. Zresztą, sama dokładnie nie wiem gdzie ona jest. Wiem, że leciała kilka godzin i tyle. Podobno będzie współpracować z jakimś modelem. Niedawno Alice mi wysłała smsa, ze będa krecic reklame gdzie sie caluja, ale ona chyba nie moze tego zrobic, bo przeciez cos jeszcze do ciebie czuje. Będą jeszcze zdjęcia na bilbordach z ich pocalunkiem, wiec moze sie dowiesz jak to jest miec cholernie złamane serce. Poza tym, Alice jeszcze bedzie miala sesje zdjeciowe do popularnych magazynów, w owym kraju, więc będzie popularna.
-Jestem debilem.
-Powiedziałabym gorzej, no, ale cóż. Może wejdziesz?-gestem wskazała, abym wszedł.
-Nie, dzięki. Pójde już
-To do zobaczenia-Mia sie lekko usmiechnęla i zamknela drzwi.
Trzeba to będzie jakoś naprawić. Trzeba będzie sprawic, żeby Alice pokochała mnie na nowo. Żeby znowu mi ufała, tak jak kiedyś. Już sobie mogę obiecać, ze gdy wszystko się już ułoży już nigdy jej nie opuszczę.

Aż do śmierci ..


____________

Dobra, w miare mi rozdział wyszedł. Kolejny rozdział może być z lekkim opóźnieniem, bo jade na wycieczke kilkudniową. Jeśli macie jakieś propozycje, jak dalej moze się akcja potoczyć, piszcie w komentarzach, :))

I pytanie do was: Czy mogłybyście polecić bloga? Ciągle opowiadanie czyta stałe grono osób, a chciałabym, żeby więcej osób mogło "skrytykować" moje bazgroły.

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 25

Z perspektywy Harry'ego.

Moje serce zostało rozbite na tysiąc drobnych kawałków. Widziałem ja. Alice. Szła samotnie przez ulicę. Do czasu. Podszedł do niej jakiś facet i rzucili się sobie w ramiona. Zaczęli się całować, nie zwracając uwagi na nikogo. Zacząłem krzyczeć, ale mnie nie słyszeli. Postanowiłem podbiec i ich rozdzielić. Z sekundy na sekundę się rozpędzałem, ale oni byli coraz dalej. Nie potrafiłem. Zatrzymałem się i oglądałem z łzami w oczach to, jak Alice jest szczęśliwa. Z innym facetem u boku.

-Harry, jesteśmy już-czułem, że ktoś mną potrząsa. Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w samolocie. Czyli to był sen-pomyślałem sobie. Odetchnąłem z ulgą. Szczerze, nie chciałbym oglądać Alice w rękach innego faceta. Już chyba wiem, jaki ból czuła, gdy widziała tego Jasona z inną dziewczyną. Jak totalne zero, prościej mówiąc. Zdjąłem z uszu słuchawki, z których nie wydobywała się żadna melodie. Najprawdopodobniej skończyła się playlista, gdy spałem. Razem z chłopakami wysiedliśmy z samolotu i kierowaliśmy w kierunku odprawy. Na nas czekało już pełno fanek. Mimo, że byłem strasznie zmęczony i nie chciało mi się uśmiechać, to jednak musiałem to robić. W końcu to moi fani i jestem im wszystko winien. Miałem nadzieję, że przejdziemy obok fanów, udając, że nie mamy czasu i musimy się kierować do tour busa, ale jak zwykle nie miałem racji. Liam jako pierwszy podszedł do fanów i zaczął robić sobie z nimi zdjęcia. Za nim podążyła reszta. Ja też muszę-pomyślałem-to cie nie minie. Ziewnąłem ostatni raz i podszedłem do grupki fanek, które płakały.
-Nie płaczcie, dziewczyny.-próbowałem je pocieszyć. Dotknąlem jedną w rękę, ale ta zaczęła piszczeć, więc szybko ją cofnąłem. Złożyłem im autografy, zrobiłem sobie z nimi zdjęcia i szedłem do kolejnej grupki. Następne dziewczyny miały około 16-18 lat. Bardzo atrakcyjne, jak na mój gust. Prawie wszystkie były blondynkami. Na głowach miały czapki. Poprostu wyglądały jak dziewczyny skejcików. Vans, lans i hulaj duszo. O dziwo, nie piszczały. Podszedłem do nich bliżej i zaczęliśmy rozmawiać. Poprosiły one również o większą ilość autografów, bo maja siostry, co też nas lubią, ale niestety nie mogły się tu zjawić, bo miały szkołę. Z miłą chęcią to zrobiły, bo te dziewczyny jako z nielicznych były normalne. Wymienilismy się nawet twitterami, abym mógł je zaobserwować. Być może, spotkamy się jeszcze kiedyś, ale kto to moze wiedzieć....

Gdy odeszliśmy już z lotniska, wszedłem na twittera. Dałem follow kilku fankom oraz tym, z którymi dzisiaj rozmawiałem i poszliśmy do hotelu. Mieliśmy chwilę dla siebie, więc postanowiłem zadzwonić do Alice. Nie odbierała. Spojrzałem na zegarek. Była 19:00 naszego czasu. U niej pewnie też była ta sama godzina, więc spróbowałem zadzwonić jeszcze raz i nic. Dziwne, zawsze odbierała po kilku sygnałach. Pomyślalem, że może gdzieś wyszła z dziewczynami i zapomniała telefonu. Wysłalem jej wiadomość, że już dotarliśmy na miejsce i jest wszystko ok. Po jakimś czasie przyszedł do mnie Zayn.
-Kontaktowałeś się może z Alice? Mia nie odbiera mojego telefonu, choć próbowałem już wiele razy
-Właśnie mam ten sam problem-dziwne to było, że oby dwie nie odbierają.
-Harry..-Niall wszedł do mojego pokoju hotelowego.-O, byłem u Ciebie Zayn, ale Cie nie bylo, to postanowiłem tu przyjść. Odbierają dziewczyny od was telefon? Nie potrafię się dodzwonić do Emily.
-Co ty nie powiesz-powiedział Zayn, jak widać, jemu też zaczynało coś nie pasować.
-Od was też nie odbierają?-Niall zaczynał się niepokoić.-A co, jeśli im się coś stało?
-Pewnie teraz pijane leżą, bo oblewały naszą nieobecność. Nie martw sie Niall, bo jeszcze coś nam tu zrobisz-zaśmiał się Zayn.
Wieczorem  graliśmy koncert, dlatego po tej naszej chwili wolnego kierowaliśmy się na próbę. Dotarliśmy na miejsce na godzinę 19:30. Rozmawialiśmy w operatorem dźwięku, dostaliśmy nasze słuchawki, które niedawno sobie zaprojektowaliśmy i zaczynaliśmy próbę. Szło nam w miarę świetnie, pomijając fakt, że co chwilę były jakieś problemy.Powoli miałem już dość, ale koncert był coraz bliżej, więc mimo wszystko musiałem się wyciszyć i uśmiechać się do wszystkich wokoło.
-Dobra, idźcie się przygotować-powiedział do nas nasz menager, załatwiając formalności z organizatorem koncertu. Weszliśmy do "charakteryzatorni", gdzie było pełno osób, więcej niż gdziekolwiek. Od razu zostaliśmy zepchnięci na krzesła i dziewczyny zaczęły nas przygotowywać.
-Ja ci ewentualnie mogę  spryskać te włosy lakierem, bo twoich loków nie da się ułożyć, żeby był ład i porządek. Zresztą, jakbym ci je ułożyła to i tak byś zrujnował moją robotę-powiedziała Louis. Była to nasza osobista makijażystka, bardzo miła dziewczyna, wszyscy ją lubimy, tak bardzo, jak jej córke Baby Lux.
-To w ogóle mi ich nie spryskuj. Poradzę sobie.-mrugnąłem do niej w lustrze.
Odeszła ode mnie makijażystka, a ja skierowałem się za kulisy, aby zapoznać się z widownią. Odsunąłem lekko kurtynę, aby być niezauważony przez fanki i bacznie obserwowałem. W pewnym momencie usłyszałem za sobą czyiś głos.
-Gdybym wiedziała, że tak oglądasz fanki przed koncertem to bym zawsze chodziła na wasze występy z vipowską wejściowką.-odwróciłem się. Stała za mną jedna z tych dziewczyn, z którymi dzisiaj rozmawiałem. Nie potrafiłem uwierzyć, że okazał się taki zbieg okoliczności.
-O, witaj.....-nie wiedziałem jak ma na imie, więc ucichłem po przywitaniu.
-Victoria-uśmiechnęła się i podała mi rękę. Uścisnąłem jej dłoń i odwzajemniłem uśmiech.
-Jak się tu dostałaś?-nie spodziewałem się, że ktoś będzie wchodzić do nas przed rozpoczęciem koncertu.
-Mam różne znajomości.-uśmiechnęła się-na urodziny dostałam gold ticket z wejściem za kulisy. Wiem, że wpuszczają dopiero po koncercie ale chwile pogadałam z ochroniarzami i bam, jestem.
-Sprytna jesteś. Chodź, przedstawie Cię chłopakom-pociągnąłem ją za rękę.
-Chłopaki, poznajcie Victorie, moją nową koleżankę.
-O, hej-odparł Niall z pełną buzią. U niego to normalne, że przed koncertem jego buzia staje się odkurzaczem i pożera wszystko co stanie na jego drodze.
-No, cześć-Vic się zarumieniła. Bardzo ładnie wyglądała, gdy się rumieni, ale co ja tam mówie. Przecież Alice jest najpiękniejszą dziewczyną pod słońcem. Z Victorią mogę się jedynie przyjaźnić i nic więcej.
-Przyszłaś na koncert-dopytywał się Lou. Co za niezdara, przecież to chyba logiczne, że ktoś jest tu, aby pooglądać nasz występ.wijała oczami.
-Tak, za chwilę bedę musiała się zmywać, bo zaczynacie przeciez-zaczęła wywijać oczami.
-Zostań za kulisami-powiedział Liam, patrząc się w lustro. Jak widać, Payne najmniej się zainteresował naszym gościem. Pewnie według niego fanki to przelotna znajomość i nie ma sensu zawierać przyjaźni.
-A z chęcią-odwrócila się i wyszła.

Po koncercie

-Było wspaniale!-Victoria klasnęła w dłonie.-Tak się cieszę, że dostałam ten bilet na wasz koncert. Jesteście o wiele lepsi na żywo.
Rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę na temat koncertu i innych takich.
-Idziemy już na te after party?-niepokoił się Zayn.
-Idziesz z nami?-zaproponowałem Victorii
-Nie wiem czy mogę.
-Oj, chodź, napisz tylko smsa że wrócisz później-namawiałem ją, co wyszło mi pomyślnie. Tak więc wielką imprezę czas zacząć.

Trzy dni później po koncercie z pespektywy Mii.


-Patrz-Alice rzuciła gazete na stolik. Wziełam ja do reki i rzuciło mi sie w oczy zdjecie Harry'ego i jakiejs dziewczyny, a pod fotografią napis.
"Czy Harry Styles znalazł sobie dziewczynę?".
Zaczęłam czytać artykuł.
"Niedawno widziano Harry'ego Stylesa z piękną brunetką. Poszli razem do klubu "Fanatic" i długo z niego nie wychodzili. Czyżby ten przystojny facet był już zajęty? A wy, co myślicie? Są razem, czy nie? Do wygrania jest bilet na koncert One Direction, wystarczy wystarczy odpowiedzieć na zadane pytanie. Adres znajdziecie na samym dole strony. Taka okazja nie trafi się już drugi raz."
-O jeny, media przecież wszystko wyolbrzymiają-nie wiedziałam o co Alice tak buczy.
-Tak i może mi jeszcze powiesz, że zdjęcie przerobione w photoshopie. Super, takie zdjęcie to ja też chce.
-No, może to jest photoshop. Sama dobrze wiesz, że jak profesjonalista zajmuje się przeróbką zdjęc, to wygląda jak prawdziwe.
-Jak tam chcesz, ale jak ja sie dowiem, nie ważne skąd, że między nimi coś jednak jest, to ja za siebie nie ręcze.
-Wow, jakaś ty groźna, a jak Jason sie całował z jakąs lafirynda to nic mu nie powiedziałaś. Byłaś wielce załamana. A tu? Wy nawet parą nie jestescie, powinnas sie cieszyc ze kogoś ma a nie spędza samotnie wieczory.
-Nic nie wiesz. Niedługo po tym jak ten super Jason mnie zdradził, jeśli moge to tak ujać, to miedzy mna a Harrym zaiskrzyło. Nie chcieliśmy wam mówić, ale sama tego chciałaś. Tak, jesteśmy parą i jest nam wrecz zajebiście, ale widze, źe zaczyna sie walić, jak zawsze-wykrzyczała.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś? Myślałam, że sie przyjaźnimy-byłam oszołomiona.
-Nikt nie wiedział.-Alice poszła do kuchni. Zadzwonił jej telefon. Byłam ciekawa, kto dzwonił. Obstawiałam, że to był Harry, więc chciałam wiedzieć, czy ona będzie po nim krzyczeć
-Halo?.... Tak? ...... A kiedy? ....... A na ile? ..........-zastała chwila ciszy.-.... okey, pomyśle. Pa-rozłączyła się. Słyszałam jej zbliżające się kroki, więc szybko pobiegłam do kanapy i się na nią rzuciłam.
Wzięłam telefon do ręki i weszłam na twittera. Obserwowałam kilka fanek chłopaków, więc mniej więcej wiedziałam, co chłopcy robią. W oczy rzucił mi się tweet.
"Nie wiem, czy oni pasują do siebie". Do wiadomości dołączone było zdjęcie.
-Co oglądasz-zapytała moja przyjaciółka podchodząc bliżej. Szybko wyłączyłam stronę.
-A nic, czytałam twittera
-I co? Jest coś ciekawego? Jakas akcja.... czy cos.
-Nie, nic. Same nudy.
-Słuchaj, chciałabym sobie kupić buty. Chciałabyś jechać ze mna?
-Chcesz, żebym cie podwiozła?
-No tak-uśmiechnęła się.-zresztą, ostatnio mało czasu spędzałyśmy razem. Będzie fajnie.
-Tylko pójde po kluczyki.-poszłam w kierunku mojego pokoju. Przy okazji wysłałam smsa Harry'emu ,
"Co ty wyrabiasz? Kim jest ta dziewczyna?". Odszukałam kluczyki i jechałyśmy w stronę centrum.

-I jak ci się te podobają?-spytała Alice, przymierzając niebieskie vansy.
-Są świetnie. Musisz je kupić. A moje, jak Ci się podobają.
-Super w tych butach wyglądamy. Musimy je kupic-powiedziała Dowson, zdejmując buty z nogi i wrzucając je do pudełka. Wstała i poszła do kasy. Ja w tym czasie dostałam sms'a od Harry'ego.
-Nie wiem o co chodzi. Tak w ogóle to co tam u was?
Racja, ostatnio rzadko pisaliśmy ze sobą. Alice też coraz rzadziej trzyma w ręce swój telefon. Postanowiłam mu nie odpisywać. Schowałam telefon do kieszeni i postanowiłam cieszyć się dniem.
Poszłyśmy dalej z Alice łowić okazje. Ja sobie kupiłam bluzę z Mickey Mouse, a moja przyjaciółka cały outfit, który będzie pasował jej na lato.
Po jakimś czasie byłyśmy wyczerpane. Postanowiłyśmy wrócić do domu.
Gdy drzwi wejściowe się otworzył, wpadłyśmy do salonu i rzuciłyśmy się na kanapę.
-Poogladajmy jakąś sielanke-powiedziała Alice, sięgając po pilot od telewizora.
Na ekranie pojawiło się mase zdjęc Harr'ego i tej dziewczyny. Dziennikarka zaczęła mowić.
"Ostatnio Harry bardzo często jest widziany z atrakcyjną brunetką. W zasadzie to są nierozłączni. Chodzą ze sobą gdzie popadnie. Próbują uciekać przed okiem paparazzich, ale jak widać, byli niedyskretni."
Na ekranie pojawiło się zdjecie, jak ta dziewczyna całuje Harry'ego w policzek, gdy on się śmieje.
-Nie chce oglądać wiadomości.-powiedziała Alice. Spojrzałam na nią. Miała wzrok utkwiony w telewizorze. Wyszukała na pilocie przycisk, na ktorym zmienia się kanały i zaczęła migać. Zatrzymała się przy jakiejś stacji. Leciała tam komedia dramatyczna.
-Tak, to coś odpowiedniego dla mnie. Ten film akurat nie powinien się nazywać "Żegnaj, mój miły" tylko "jakże chujowa miłość".
Nie wiedziałam co mam robić. Podkuliłam kolana i zastanawiałam się, czy Harry faktycznie byłby zdolny zrobić Alice coś takiego. Przecież oni byli w sobie zakochani na zabój. Może faktycznie, miłość jest ślepa. Może to tylko złudzenie, gdy ktoś się zakochuje. Faktycznie, uczucie, że kogoś się kocha to wytwór mózgu, ale żeby nasz umysł był aż tak okrutny?. Postanowiłam jak najprędzej skontaktować się z Zaynem. On mi na pewno pomoże. Poczekam do jutra, bo teraz aktualnie grają koncert.

Zobaczymy, co wyniknie.

___________________________________
Zastanawiałam się, czy by nie zrobić wam jakiegoś konkursu, ale nie wiem co byście mogły wygrać i co byście musiały zrobić. Jakieś pomysły? :)