piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 29

-Zamówmy jakąś pizze-zaproponował Patrick, gdy byliśmy już w hotelu i mieliśmy wieczór dla siebie.
-Hotelową, czy gdzieś dzwonimy?-zapytałam.
-Hotelowe są nie dobre. Zamówmy w Pizza Hut (jedyna pizzeria która jest chyba za granicą, którą znam, wybaczcie)
-Dobra, jaką?
-Margeritta, ale ty dzwonisz
-Czemu ja?
-Bo ja sie troche cykam-uśmiechnął się.
Zadzwoniłam, jak się umówiliśmy. Zamówiłam dwie średnie i do tego sos czosnkowy plus cola. Odłożyłam słuchawke
-Ale sie zesrałam-stwierdziłam-nigdy nie dzwoniłam po pizze.
-Haha. Nie było tak źle. Najtrudniejszy jest pierwszy krok.-Patrick poklepał mnie po plecach.
Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się razem. Spojrzałam na telefon. Nie wyświetlało mi się nic. Czyżby przyjaciele o mnie zapomnieli? Z dnia nadzien zaczęłam upadać na duchu, że jednak martwią sie o mnie i tym podobne. Patrick puścił z telefonu piosenke która jeszcze bardziej mnie przybiła, jednak opisuje ona mój obecny nastrój. Weszłam na twittera, gdy Patrick rozprawiał się z telefonem swoim. Puścił piosenke, a ekran mu zgasł i nie chciał się oświecić. Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić profil Harry'ego. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego. Zaczęłam zjeżdzać w dół, oglądając jego starsze tweety. Natrafiłam na jeden, który wyjątkowo przykuł moją uwagę.
"Jestem idiotą. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, dalej byłbym szczęśliwy z Tobą. Wybacz mi Alice." Przeczytałam to kilka razy.
-Pewnie wciska jakiś kicz.. Kolekcjoner dziewczyn-pomyślałam.Weszlam potem na tweety bez odpowiedzi. Zauważyłam bardzo dużo wiadomości od pewnej dziewczyny. Zobaczyłam jej profil... To... To przecież ta dziewczyna, z którą Harry ma tyle zdjęć. Postanowiłam jak najszybciej opuscić profil jej i Harry'ego. Mój wybór padł na Niall'a. On zawsze wszystko pisał, jak był pod wpływem emocji. Przeczytalam pierwszego posta u góry...
"Za niedługo Hiszpania. Nie mogę się doczekać!!"
Zaraz zaraz....
-Patrick?-zapytałam, spoglądając na niego.
-Co? Pizza chyba jeszcze nie przyjechała-wstał i popatrzał do okna.-nikogo nie widze
-Nie o to mi chodzi... Wiesz, gdzie wyjeżdzamy po Francji? (aktualnie są we Francji)
-Czekaj zaraz sprawdze-podszedł do swojej torby i wyjął z niej coś, co przypominało notatnik.-Jedziemy do Hiszpanii.-powiedział.
-Jakbyśmy nie mogli zostać we Francji i tu wszystkiego załatwić-przymknęłam na chwile oczy i spojrzałam ponownie na Patricka.
-Zawsze są jakies plusy. Popatrz. Przeciez bardzo dużo miejsc pozwiedzasz w trakcie pracy. Inni to siedza w swoich biurach, piją kawę i się dopiero zastanawiają co będą robić jak dostaną urlop. A my? Korzystamy w pracy i w czasie wolnym. Bycie modelem jest fajne, przyzwyczaisz się. O, pizza przyjechała-wział pieniądze i wyszedł z pokoju. Zostalam sama.
-Przecież na pewno nie będziemy w tych samych miejscach-pomyślałam.-Ja będę pracować i on będzie mnie koncert. To pewne, że się nie spotkamy. Nawet mogą przyjechać do tej Hiszpanii wtedy, gdy mnie już w niej nie będzie. -uspokajałam się. Położyłam sie na łóżku i zapaliłam papierosa. Skąd ja mam papierosy, pewnie zapytacie... Mia wcisneła mi paczkę do torby, jak się żegnałyśmy, a przy tym powiedziała. "Gdy będziesz się nerwować". Nie wiedziałam, o co jej chodzi, ale nie dawno zauważyłam te papierosy i zrozumiałam. Myślałam, że ich nie użyję, ale jak widać.... Mia zawsze ma rację.

Z perspektywy Harry'ego

-Alice była na twitterze-powiedziała Mia, zamykając swojego laptopa.
-Skąd wiesz?
-Bo widziałam, że jest dostępna. Proste, ale nic nie napisała. Pewnie sprawdzała coś lub kogoś albo z nudów weszła. Zadzwonie do niej-odblokowała klawiature...
-Nie, lepiej nie. Przy mnie nie dzwon, bo ci wyrwe telefon i zacznę jej coś mówić i ona zorientuje się, że jestesmy razem i grasz ze mną w zespole.
-Chodź, jedziemy gdzieś, bo sie zamartwisz-wstała i zabrała ze sobą swoje okulary przeciwsłoneczne.
-A gdzie?-zapytałem, sprawdzając, czy moje kluczyki z samochodu są tam gdzie zawsze, czyli w kieszeni.
-Na zakupy... Kupisz coś sobie, ja sobie coś kupie albo kupisz cos Alice.
Gdy usłyszałem propozycje Mii, że będę mógł coś kupić Alice, nie wahałem się długo. Zaczałem biec w stronę drzwi.. Gdy przebiegałem obok Craven, złapałem ją za ramię i zacząłem ją ciągnąć za sobą. Puściłem ją dopiero, gdy staliśmy obok samochodu.
-Dzięki za troske-powiedziała, otwierając drzwi. Samochód był zamknięty, tak więc Mia zaczęła szarpać klamkę, tym samym dając mi znak, żebym pospieszył się z otwieraniem drzwi. Nacisnąłem przycisk otwierający, a ona wsiadła do samochodu i trzasnęła drzwiami. Po jakimś czasie i ja wszedłem.
-Wczesniej ci się tak spieszyło, a teraz to strasznie długo ci zajęło to wsiadanie do samochodu.
-Wy dziewczyny jesteście jakieś dziwne-powiedziałem, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Powiedzial ten, co pieprzy każdą sprawę. Nawet takiej Alice nie potrafiłeś trzymać przy sobie. Jesteś normalnie facetem lekkich obyczajów.-Mia odwróciła się, aby na mnie nie spoglądać.
-Może i tak, ale sama wiesz jak to wyglądalo.- Jechaliśmy już autostradą, która kierowała do najbliższego centrum handlowego, gdzie podejrzewam, będzie mało ludzi.
-Sama wiesz jak to wyglądało-zaczeła mnie przedrzeźniać. Wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do kogoś. Po jej rozmowie jaką prowadziła domyślałam się, że rozmawiała z Zaynem. W tym samym czasie wjechaliśmy na parking. Oboje wysiedlismy z samochodu i kierowaliśmy się do centrum, jednak Mia cały czas rozmawiała przez telefon
-To gdzie idziemy?-spytałem, gdy Mia schowała telefon.
-Jak to gdzie? Do sklepów. Nie zorientowałeś się, że to centrum handlowe, gdzie są sklepy. Harry, gdzie ty masz mózg?
-No jakoś tak nie myślę ostatnio, ale taki głupi nie jestem, żeby nie wiedzieć, co się znajduje w centrum handlowym.
-No, zastanawiałabym sie nad twoją inteligencją.
Gdy Mia chodziła sobie po sklepach, ja siedziałem na ławkach, ponieważ postanowiłem, że nie będę chodzić cały czas za Mią, gdy ona sobie wybierała ubrania dla siebie. Kiedy ona była w River Island, ja poszedłem do Apartu. Słyszałem niedawno, że jest to bardzo dobra, Polska firma, która produkuje biżuterię.
-Dzień dobry-przywitałem się na wejściu. Widocznie, ekspedientki mnie rozpoznały, bo błyskawicznie zastygły w bezruchu. Jednak była jedna kobieta z twardym rozumem.
-Witam pana, panie Styles. W czym mogę pomóc?-zapytała, zacierając ręce.
-Potrzebuję pierścionka zaręczynowego.
-Jaka cena? Rozmiar, wygląd?-zaczeła wypytywać.
Usiedliśmy na przy stoliku, przy którym załatwiało się obrączki, sadzac po tym, że w stole, za szybą, umieszczone były obrączki. Powiedziałem o co mi chodzi. Nie ważna była dla mnie cena.
-Patrzebuję pierścionka zaręczynowego. Jak to pierścionek zaręczynowy. Chciałbym taki złoty, z małą cyrkonią u góry, żeby zgrabnie wyglądała na palcu.
-Mhm, dobrze. A wie pan, jaki rozmiar?-zapytała, wyszukując czegoś w katalogu. Kiedyś przymierzałem jej pierścionek i jej serdeczny jest taki, jak mój mały palec.
-Poniekąd znam-powiedziałem.
-Tak więc, myślę, że ten pierścionek będzie najodpowiedniejszy. Cena nie aż taka wysoka, a jest bardzo często oglądana przez panów.
-Idealny-powiedziałem.
-Dobrze, sprawę pierścionka mamy załatwioną. Czy chciałbym pan coś jeszcze? Czy możemy przejść do kasy-zapytała, gdy wstaliśmy od stołu.
-Jak już tu jestem to skorzystam z okazji..-stwierdziłem.-jakiś naszyjnik, też dla dzieczyny. Poleci pani coś?
-ooo, ale pan rozpieszcza swoją ukochaną. Pewnie jest szczęśliwa, ze ma takiego mężczyznę u boku.
-Taaa, jasne-ponmyslałem. Podeszliśmy do gabloty gdzie znajdowały się naszyjniki. W oczy rzucił mi się jeden
-Ten poprosze-wskazałem
-Świetny wybór. Albo ma pan dobry gust, albo czyta mi pan w myślach. Chcialam panu właśnie zaproponować ten naszyjnik.
-Nie nie. Nie czytam w myślach, jak widać mam dobry gust. Możemy już przejść do kasy. Niczego więcej nie potrzebuje.
Podeszliśmy do okienka, w którym dokonywało się płatności. Pani za ladą mi wypolerowała pierścionek i naszyjnik i włożyła do pudełka. Zapłaciłem za zakupy, pożegnałem się i opuściłem salon. Gdy szłem pośród sklepów, zobaczyłam Mię siedzącą na ławce.
-No, tu jesteś. A ja się zastanawiam gdzie zniknąłeś.-powiedziała do mnie i spojrzała na moje zakupy.
-Co ty kupiłeś, że taka torba z takiego sklepu?-Mia podrapała się po głowie.
-Zobaczysz za niedługo -powiedziałem. -Daj swoje zakupy-wyrwalem wręcz jej reklamówki i włożyłem do jednej z nich moje zakupy. I znowu chodziłem za Mią jak piesek, a gdy ona zniknęła w sklepie, ja siedziałem na ławce i gdy podeszły fanki, robiłem z nimi zdjęcia i podpisywałem autografy. Co śmieszne, podpisywałem nawet reklamówki sklepowe, bo dziewczyny nie miały przy sobie papieru. Podpisywałem praktycznie wszystko. Ręce, policzek, ubrania, reklamówki, dodatki takie jak gumowe bransoletki i tak dalej.

Z perspektywy Mii

-On coś kombinuje-powiedziałam do telefonu, kryjąc sie pomiędzy wieszakami sklepowymi.
-Em, daj spokój. To pewnie kolejna jego sztuczka-powiedziała moja przyjaciółka.
Tak, zadzwoniłam do niej w sklepie i ukrywam sie pomiędzy regałami, byleby mnie Harry nie zobaczył.
-Ale weź mi też coś kup fajnego-powiedziała Alice.
-Dobra, spoko, ale mogłabys już zapomnieć o tym, co było i mu wybaczyć.
-Czyli jednak coś było, miałam racje./
-Boże, jaka ty jesteś tępa. Gdybys miała peleryne niewidke to byś tu przyszła i zobaczyła co się tu dzieje. Harry codziennie chodzi przybity i nie wie co z sobą zrobić. Chce nawet dzwonić, ale ja mu mówię, że i tak odrzucisz i se bedzie tak dzwonił.
-I dobrze mu powiedziałas
-Alice, weź kiedyś zmądrzej. Czasami naprawdę, jesteś niepoważna.
-A ty co bys zrobiła, gdyby Zayn sie pokazywał z inna laską po mieście, tweetował sobie z nią i zapominał o tobie?
-No, ja bym go już dawno pobiła i leżałby w szpitalu w stanie krytycznym-stwierdziłam, przesuwając wieszak.
-No widzisz. Też mam ochote go zbić, ale ja nie mam tyle siły, tak więc musze sobie inaczej radzić.
-Jesteś głupia i tyle-wybuchnełam. Nie widzisz, jak Harry cie kocha, cierpi, zastanawia sie czemu wogole zaczął się spotykać z tą dziewczyną. Ty jestes poprostu zazdrosna i nie potrafisz dopuścić do siebie taką myśl, że Harry może z kimś rozmawiac. Dobrze, że jesteś gdzies tam w innym kraju bo i ciebie bym pobiła. Jesteś niemoralna. Alice, obudź się, bo będzie za późno.
Nawet nie czekałam na odpowiedź Alice, tylko od razu się rozłączyłam. Kupiłam kilka ubrań i wyszłam ze sklepu.
-Błagam chodźmy już stąd-jęknął do mnie Harry, gdy widział kolejną grupę dziewczyn, biegnących w jego stronę.
-Wiesz, straciłam ochotę na zakupy. Spadajmy stąd.
Rzuciłam się w strone wyjścia. Próbowaliśmy uciec przed fankami, ale one sie do nas zbliżały. Były coraz bliżej. Harry z biegu wyjął kluczyki z samochodu i otworzył go. Wsiedliśmy do auta i odetchnełiśmy z ulga. Mimo, że fanki rzuciły sie na samochód, my byliśmy bezpieczni.
-Mało brakowało, a by nas rozszarpały-powiedziałam, opierając głowę.
-No-odpowiedział loczek, rzucając zakupy na tylne siedzenia.
-Odpalaj i ruszaj powoli, bo jeszcze kogoś rozjedziesz.
Po piętnastu minutach udało nam się wyjechac z parkingu. Puściliśmy sobie w trakcie jazdy dupstep i rozkoszowaliśmy się tą muzyką.
Jednak wiem co czuje Zayn, gdy wraca zmęczony po koncercie. Nie będę już mu robiła wyrzutów, że nie ma siły na nocne igraszki. W końcu fanki dają mocniejszego kopa niż co nie co w łóżku.

(U Liama, Louisa i Nialla nic ciekawego.)

Z perspektywy Alice

Następnego dnia.

Kolejny dzień sesji. Tym razem ja i Patrick mieliśmy osobne sesje zdjeciowe. On miał przy basenie, ja przy miejscu widokowym. Pierwszym obfotografowanym był Patrick. Szło mu niesamowicie. Mial się wcielić w biznesmana który miał pokazać, że pracuje nawet w dniu wolnym. Jak widać obok, Patrick jest stworzony do roli modela.
Mogę również przyznać, że seksownie mu w garniturze. Akurat ta poza była jego inspiracją i wyszło na to, że był to strzał w dziesiątkę.
-Podjedziemy troszkę-stwierdził fotograf. Wsiedlismy do samochodu i podjechaliśmy dosłownie kawałek. Podróż zajęła nam nie całe trzy minuty.
-Słuchaj, baw się poprostu dobrze-poradził mi fotograf. Wow, ale rada! Na pewno sobie poradzę tak fenomenalnie jak Patrick. Zapomniałam wspomnieć, że podczas mojej sesji, wszyscy się na mnie patrzą. Po skończonej sesji poszłam do garderoby i nie wiem co mnie podkusiło, ale zaczęłam oglądać kosmetyki, którymi maluje mnie Taylor. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę! -krzyknęłam
Drzwi się otwarły i stanął w nich Patrick.
-I jak się bawiłaś podczas tej wspaniałej sesji, na której wyglądałaś nieziemsko?-zapytał.
-Swietnie ci powiem-powiedziałam sarkastycznie.
-Wyglądałaś przepięknie-Patrick niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
-Ym, dzięki. Ty też dobrze sie sprawujesz w roli zapracowanego dyrektorka-uśmiechnęłam się.
Patrick dotknął mojego policzka. Pogładził moją twarz swoją ręką i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nie potrafiłam protestować. Zamykałam powoli oczy, czekając na to, co się za chwile wydarzy. Moje serce mówiło "nie" ale zignorowałam to. Jednak długo musiałam na to czekać. Słyszałam oddech Patricka przy moim uchu i powiedzial
-Dziś wieczorem impreza w klubie hotelowym. Zaczynamy o 19:00 . Nie spóźnij się.-Patrick wstał, podszedł w stronę wyjścia. Gdy stał już w progu odwrócił się i stwierdził
-Ale czerwona szminka dodaje ci tego sexapilu-i wyszedł.
A ja oparłam się o blat uspokajając się. Boże, dobrze że się z nim nie całowałam bo mogłabym tego gorzko pocałować. Mia ma rację. Może jednak warto wybaczyć Harry'emu. Jednak nie jestem pewna co do uczuc do niego. Poczekajmy jeszcze chwilę. Gdy wróce do domu, będę niedostępna i zobaczę, czy Harry'emu naprawdę zależy.

__________________________________

Trochę mi się zrobiło ostatnimi dniami przykro... Statystki maleją, coraz mniej was wchodzi. EJ NO CO JEST? Czyżbym zaczęła źle pisać? Jak coś nie pasuje, to możecie przecież napisać...

Mam nadzieję, że reszcie się rozdział podoba.. :)

4 komentarze:

  1. Rozdział popeostu bomba!!!Trzymam kciuki za Harr'ego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. roździał boski błagam niech ona lepirj nie pozałuje patricka a wróci do harrego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz cudownie czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jak zawsze w sumie ;D
    kiedy następny.?

    OdpowiedzUsuń