środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 31. Ostatni przed epilogiem.

-Wejdź-otworzyła szerzej drzwi, aby mnie przepuścić w drzwiach. Wiedziałem, że robi to tylko z litości. Czułem to.
-Słuchaj, źle to zinterpretowałaś.-powiedziałem, gdy usiadłem na kanapie w jej pokoju hotelowym.
-Tak? Nie no, ja WSZYSTKO rozumiem. Wychodzicie z każdą fanką na miasto, do kawiarni, restauracji, spotykacie się trzy razy dziennie, tylko dziwne, że tylko ty nie masz czasu zadzwonić, bo jakoś Lou, Liam i Zayn dzwonią do swoich dziewczyn. Nawet Niall dzwoni codziennie wieczorem do Emily, żeby jej powiedzieć dobranoc. Może my nie jesteśmy parą na serio. Może ty potrzebowałeś jakiejś rozrywki, ale gdy poznałeś tę cudowną fankę, nagle wszystko w Tobie prysło. Nie myślałeś już o tym, że może się martwie, tęsknie, albo coś w tym stylu. NIE. Bo ty jesteś Harry Styles i masz w dupie wszystko i wszystkich. Najważniejszy jesteś TY i te twoje wielkie ego. -po policzku spłynęła jej łza.
-Ja...-upuściłem głowe.... ze wstydu.-ona mnie prześladowała, ale nie mogłem pokazać tego.
-Dlaczego nie mogłeś-zapytała, drżącym głosem
-Bo media by zaczęły huczeć.
-No tak... Telewizja, gazety. Przecież byłoby ci to na rękę. Coś by się wokół Ciebie działo. Więcej kasy na koncie, czyż nie to jest dla Ciebie ważne?-złapała się za włosy, cała zapłakana i zaczęło je lekko ciągnąć. Widziałem ja cierpi, nie mogłem podejść. Nie byłem pewny, czy mnie nie odrzuci. Zresztą, było mi strasznie wstyd.
-Musisz mi uwierzyć, że tak było. Nie wiedziałem co z nią zrobić. Była na każdym kroku. Gdzie się nie odwróciłem tam była ona. Alice, ja Cię kocham.-wstałem, żeby do niej podejść.
-Nie podchodź-wyciągnęła ręke. -a kto potwierdzi, że tak było?
-Chłopcy mogą ci to powiedzieć. Nawet Liam uważał, że jest ona jakaś podejrzana.-nie patrzyłem jej w oczy. Nie miałem odwagi.
-Wiem, że to moja wina. Że popełniłem błąd, ale każdy w życiu popełnia błędy. Oszalałem na twoim punkcie. Błagam, wybacz mi.-padłem na kolana.
-Harry, nie mam siły-złapała sie za skronie.-tego jest dla mnie za dużo. Wróć do siebie. Napisze ci smsa co postanowiłam-mówiła trochę łagodniej.
-Boję się, że nie napiszesz.-podeszła do mnie i złapała mnie za ręce. Prawdopodobnie, był to ostatni raz, gdy czułem jej dotyk.
-Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź. Masz tu numer od mojej przyjaciółki Taylor, która ze mną pracuje. Jak nie będziesz wiedzieć, gdzie jesteśmy, zadzwon do niej, ona ci powie. Tak więc, jeśli nie zadzwonie, przyjedź jak najprędzej, bo może mi się coś dziać.
-Chcesz się zabić?-zapytałem. Byłem teraz przerażony.
-Nie wiadomo co może mi się stać.-po jej policzku znowu spłynęła jej łza. -mogę umrzeć. Przecież wiele młodych ludzi teraz umiera.
-Jesteś na coś chora? Proszę, powiedz mi.
-Nie. Nie jestem, nie martw się. A teraz idź, chcę pobyć chwilę sama i to wszystko przemyślec.
-Chce zostać.-zaprotestowałem.
-Proszę, nie denerwuj mnie. I tak jestem dzisiaj nie w humorze więc powinieneś się cieszyć, że nie wyżyłam się na Tobie.-mówiła już groźniej. Postanowiłem wyjść i zostawić ją z tym samą. Chciałbym znowu ją całować, przytulać, móc jej powiedzieć wszystko co leży mi na sercu? A teraz? Muszę odpowiednio dobierać słowa, żeby nie powiedzieć przypadkiem niczego złego, co mogłoby ją obrazić.


Wróciłem do pokoju hotelowego. Rzuciłem sie na łóżko i zacząłem płakać. Jak małe dziecko. Nie miałem już sił. Chciałem to już naprawić. Już nie raz wyobrażałem sobie jak ja i ona robimy TO, ale..... ah. Może ona jest poprostu dla mnie za perfekcyjna? Może na nią nie zasługuję? Nie zasługuj na to, żeby oglądać jej usmiech, żeby widzieć każdego ranka jak się budzi u mego boku w tym samym łózku. Może to nie ona ma byc moją żoną i matką moich dzieci? Jednak Alice od samego początku intrygowała mnie w swój własny sposób. Ciągle pamiętam sen, który mi się niedawno przyśnił.

Było to na jej ulicy. Jechaliśmy oboje na rolkach, w pewnym momencie ona skoczyła mi na biodra. Pocałowaliśmy się. Lekko, ale namiętnie. Potem ni stąd, ni zowąd obok nas pojawił się sklep z walizkami. Spojrzałem na nią , po czym spytałem. Może schowamy się w jednej walizce i to zrobimy? Ona się zastanawiała po czym odpowiedziała: nie zmieścimy się. Jednak potem akcja się przeniosła do łóżka. Było to przyjemne uczucie, ale szkoda, że tylko w śnie. Gdy się obudziłem, ciągle czułem ten pocałunek na swoich ustach, który mi Alice złożyła. Pamiętam, że nie potrafiłem powstrzymać bicia serca. Był to już drugi raz, kiedy przyśniła mi się Alice.
Pierwszy sen był niedługo po tym, gdy ją zobaczyłem w szkole. Śniło mi się, że robiliśmy z chłopakami grilla. Ja byłem w swoim pokoju, gdy reszta była na dworze. W pewnym momencie Niall przybiegł do mojego pokoju i powiedzial "Alice tu jest". Zbiegłem na zewnątrz, jednak ona już się zbierała do domu. Prosiłem, żeby jeszcze chwilę została, bo nawet kiełbaski nie zjadła, jednak ona odmówiła i poszła do domu. Postanowiłem za nią pójść. Szedłem około 3 minuty. Mieszkała bardzo blisko, choć w rzeczywistości droga do niej na piechote zajmuje 15, a nawet 20 minut. Nawet nie zdążyłem dojść do jej domu, a już się obudziłem.
Ciągle trzymałem telefon w ręce, a w drugiej kartkę gdzie napisany był telefon od niejakiejś Taylor. W głowie ciągle słyszałem głos Alice mówiący "Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź." Martwiło mnie, dlaczego tak powiedziała.. Czyżby chciała się zabić? Nie.. Jak najszybciej pozbyłem się tej myśli. Bardzo długo rozmyślałem na temat przyszłości mojej i Alice, że straciłem poczucie czasu. Spojrzałem na zegarek 21:50. Do hotelu Alice zajmowało mi 10 minut drogi, dlatego gdybym teraz wyruszył, byłbym na czas, bo smsa żadnego nie było. Zerwałem się na równe nogi i skierowałem się do hotelu Alice. Na ratunek miłosci.

Stałem przed drzwiami hotelowymi. Była 21:58. Byłem przed czasem, ale nie potrafię już dłużej czekać. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i rozejrzałem się dookoła. W pokoju nie było nikogo.
-Alice?-zawołałem. Usłyszałem lekki szum za drzwiami znajdującymi się naprzeciw mnie. Podszedłem i znowu nacisnąłem klamkę. Pchnąłem drzwi i ujrzałem Alice. Leżała w wannie, pełnej piany. Zauważyłem, że ma tatuaż na talii. Przyjrzałem się dokładniej. Był to napis, a był to "Don't Lose Hope", czyli nie trać nadziei. Dziwne było to, że nie zareagowała, jak wszedłem do łazienki, gdy była naga. Jej oczy były zamknięte. Ona sama leżała nieruchomo w wannie. Spojrzałem na jej dłoń. Trzymała tabletki nasenne. Szybko wyrwałem jej pudełko i zerknąłem do środka pudełka. Połowy tabletek już nie było.
-Alice-sprawdziłem, czy czuć puls. Troszke poczułem. W kieszeni mialem tą kartkę do Taylor. Może o to Alice chodziło, gdy mówiła, żebym do niej zadzwonił, gdybym nie wiedział, gdzie oni się znajdują. Wykręciłem do niej numer i pospiesznie powiedziałem o co chodzi. Przez chwilę usłyszałem ciszę w telefonie. Po czasie powiedziała, żebym się trzymał i ona za chwilę przyjdzie. Rzuciłem telefon w kąt. Łzy same spływały mi po policzku.
-Proszę Cię, Alice. Nie umieraj. Boże, kocham Cię. Musisz żyć-krzyczałem. Odgarniałem jej włosy z czoła, głaskałem próbowałem ocucić jakoś. Nic nie pomagało.
-Alice, błagam, Alice.-podupadałem na duchu.
-Nie dam rady sobie bez Ciebie. Boże, gdzie ona jest-spytałem sam siebie, ciągle czekając na Taylor.
-Alice-zacząłem ją całować. Mimo, że wiedziałem, że to nie bajka i mimo pocałunku, ona się nie obudzi, ja głupi wierzyłem, że może uda mi się ją uratować.
-To wszystko moja wina-zacząłem sie obwiniać.-od dzisiaj będę inny.
-Alice!!!!-krzyczałem już z bólem serca. Usiadłem na podlogę, położyłem się na niej i się rozpłakałem jak małe dziecko.
-Alice-powtarzałem w kółko. Nie potrafiłem sie pozbierać. Nie potrafiłem uwierzyć, że ona była w stanie to zrobić.
Usłyszałem chlupnięcie. Otwarłem przepuchnięte oczy.
- Już wiem, że Ci zależy.-usmiechnęła sie i wyciągnęła do mnie rękę.-To była tylko taka gra, żeby stwierdzic ,czy faktycznie Tobie na mnie zależy. To wchodzisz do wanny, czy mam tak sama leżeć?-puściła do mnie oko.
-Ale przecież Taylor przyjdzie.-otarłem swoje łzy.
-Wie, że ma nie przychodzić. Ona wymyśliła, żeby zrobić taką szopke. Jak widać, jest w tym profesjonalistką.
-Przestraszyłaś mnie
-Ale okazało się, że nie jesteś takim egoistą i jednak jestem dla Ciebie ważna.
-A skąd miałaś tabletki?-nie potrafiłem ciągle w to uwierzyć.
-Taylor nie potrafi zasnąć i lekarz jej przypisał tabletki nasenne. Dlatego miałam te pudełeczko i połowę opróżnioną.
-Nigdy nie przypuszczałem, że możesz takie coś zrobić. Alice.... Kocham Cię-powiedziałem, nachylając się do niej i całując ją delikatnie.


-To wchodzisz do wanny?-spytała, gdy oderwaliśmy się od siebie-nie chcesz się ze mną wykąpać? Inni by skorzystali.
Bez zastanawiania się, w ubraniach, wskoczyłem do wanny, ale przed tym "skokiem" wyjąłem z kieszeni czerwone pudełeczko. Leżeliśmy tak obok siebie. Liczyliśmy się tylko my dwoje. Po chwilach namiętności odetchnąłem i powiedziałem
-Teraz chce mieć Cie tylko dla siebie.
I otworzyłem czerwone pudełeczko. Jej oczy zaszkliły, gdy ujrzała zawartość.
-Alice, Lucy Dowson. Czy zostaniesz moją żoną, na dobre i na złe? Czy będziesz mnie kochać bezgranicznie i urodzisz mi garstke dzieci?-powiedziałem. Nie ćwiczyłem tego wcześniej. Serce waliło mi jak młotem. Byłem pewny, że się zgodzi, ale trema zawsze będzie.
-Tak-wtuliła się w mój tors, a ja wziąłem jej rękę i włożyłem na jej palec pierścionek.
-Tak się ciesze-poczułem, jak się usmiecha.
-Ja też-głaskałem ją po mokrych już włosach.
Teraz jedyną rzeczą, jaka mnie zastanawiała było to, jak ja wrócę do domu. W końcu jestem cały mokry. Ale warto było. Chyba zalicze ten dzień do jeden z najlepszych dni.

___________________________________________________

Został nam jedynie epilog. Jeśli lubicie jak pisze zapraszam na http://my-little-liars.blogspot.com/ . Zacznę pisać rozdział, w trakcie wakacji, dlatego czekajcie na więcej, bo warto! :D

wiem, że rozdział taki se chujowy, ale jeśli chcecie epilog to... ZRÓBCIE HAŁAS!!!! ;D

4 komentarze:

  1. aaaaaaaaaaaaa ale fajny rożdział najlepsze oświadczyny w wannie haha nie umie sie doczekać epilogu

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty! Nawet nie spodziewałam się tego. Przeszło to moje oczekiwania. Troche szkoda że to już koniec. ;'c Bardzo mi się podoba jak piszesz. Mam nadzieje że zaczniesz pisać jakieś nowe opowiadania. Najlepiej poinformuj tutaj z chęcią będę śledzić jego przebieg. ;D Czekam na epilog. Pozdrawiam. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod zdjęciem "witającym" masz takie karty. "Be Yourself" to karta, która ma cie przekierować do nowego opowiadania :)

      Usuń
  3. SUPER SUPER SUPER POPROSTU MEGA!!!!!!

    OdpowiedzUsuń