środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 31. Ostatni przed epilogiem.

-Wejdź-otworzyła szerzej drzwi, aby mnie przepuścić w drzwiach. Wiedziałem, że robi to tylko z litości. Czułem to.
-Słuchaj, źle to zinterpretowałaś.-powiedziałem, gdy usiadłem na kanapie w jej pokoju hotelowym.
-Tak? Nie no, ja WSZYSTKO rozumiem. Wychodzicie z każdą fanką na miasto, do kawiarni, restauracji, spotykacie się trzy razy dziennie, tylko dziwne, że tylko ty nie masz czasu zadzwonić, bo jakoś Lou, Liam i Zayn dzwonią do swoich dziewczyn. Nawet Niall dzwoni codziennie wieczorem do Emily, żeby jej powiedzieć dobranoc. Może my nie jesteśmy parą na serio. Może ty potrzebowałeś jakiejś rozrywki, ale gdy poznałeś tę cudowną fankę, nagle wszystko w Tobie prysło. Nie myślałeś już o tym, że może się martwie, tęsknie, albo coś w tym stylu. NIE. Bo ty jesteś Harry Styles i masz w dupie wszystko i wszystkich. Najważniejszy jesteś TY i te twoje wielkie ego. -po policzku spłynęła jej łza.
-Ja...-upuściłem głowe.... ze wstydu.-ona mnie prześladowała, ale nie mogłem pokazać tego.
-Dlaczego nie mogłeś-zapytała, drżącym głosem
-Bo media by zaczęły huczeć.
-No tak... Telewizja, gazety. Przecież byłoby ci to na rękę. Coś by się wokół Ciebie działo. Więcej kasy na koncie, czyż nie to jest dla Ciebie ważne?-złapała się za włosy, cała zapłakana i zaczęło je lekko ciągnąć. Widziałem ja cierpi, nie mogłem podejść. Nie byłem pewny, czy mnie nie odrzuci. Zresztą, było mi strasznie wstyd.
-Musisz mi uwierzyć, że tak było. Nie wiedziałem co z nią zrobić. Była na każdym kroku. Gdzie się nie odwróciłem tam była ona. Alice, ja Cię kocham.-wstałem, żeby do niej podejść.
-Nie podchodź-wyciągnęła ręke. -a kto potwierdzi, że tak było?
-Chłopcy mogą ci to powiedzieć. Nawet Liam uważał, że jest ona jakaś podejrzana.-nie patrzyłem jej w oczy. Nie miałem odwagi.
-Wiem, że to moja wina. Że popełniłem błąd, ale każdy w życiu popełnia błędy. Oszalałem na twoim punkcie. Błagam, wybacz mi.-padłem na kolana.
-Harry, nie mam siły-złapała sie za skronie.-tego jest dla mnie za dużo. Wróć do siebie. Napisze ci smsa co postanowiłam-mówiła trochę łagodniej.
-Boję się, że nie napiszesz.-podeszła do mnie i złapała mnie za ręce. Prawdopodobnie, był to ostatni raz, gdy czułem jej dotyk.
-Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź. Masz tu numer od mojej przyjaciółki Taylor, która ze mną pracuje. Jak nie będziesz wiedzieć, gdzie jesteśmy, zadzwon do niej, ona ci powie. Tak więc, jeśli nie zadzwonie, przyjedź jak najprędzej, bo może mi się coś dziać.
-Chcesz się zabić?-zapytałem. Byłem teraz przerażony.
-Nie wiadomo co może mi się stać.-po jej policzku znowu spłynęła jej łza. -mogę umrzeć. Przecież wiele młodych ludzi teraz umiera.
-Jesteś na coś chora? Proszę, powiedz mi.
-Nie. Nie jestem, nie martw się. A teraz idź, chcę pobyć chwilę sama i to wszystko przemyślec.
-Chce zostać.-zaprotestowałem.
-Proszę, nie denerwuj mnie. I tak jestem dzisiaj nie w humorze więc powinieneś się cieszyć, że nie wyżyłam się na Tobie.-mówiła już groźniej. Postanowiłem wyjść i zostawić ją z tym samą. Chciałbym znowu ją całować, przytulać, móc jej powiedzieć wszystko co leży mi na sercu? A teraz? Muszę odpowiednio dobierać słowa, żeby nie powiedzieć przypadkiem niczego złego, co mogłoby ją obrazić.


Wróciłem do pokoju hotelowego. Rzuciłem sie na łóżko i zacząłem płakać. Jak małe dziecko. Nie miałem już sił. Chciałem to już naprawić. Już nie raz wyobrażałem sobie jak ja i ona robimy TO, ale..... ah. Może ona jest poprostu dla mnie za perfekcyjna? Może na nią nie zasługuję? Nie zasługuj na to, żeby oglądać jej usmiech, żeby widzieć każdego ranka jak się budzi u mego boku w tym samym łózku. Może to nie ona ma byc moją żoną i matką moich dzieci? Jednak Alice od samego początku intrygowała mnie w swój własny sposób. Ciągle pamiętam sen, który mi się niedawno przyśnił.

Było to na jej ulicy. Jechaliśmy oboje na rolkach, w pewnym momencie ona skoczyła mi na biodra. Pocałowaliśmy się. Lekko, ale namiętnie. Potem ni stąd, ni zowąd obok nas pojawił się sklep z walizkami. Spojrzałem na nią , po czym spytałem. Może schowamy się w jednej walizce i to zrobimy? Ona się zastanawiała po czym odpowiedziała: nie zmieścimy się. Jednak potem akcja się przeniosła do łóżka. Było to przyjemne uczucie, ale szkoda, że tylko w śnie. Gdy się obudziłem, ciągle czułem ten pocałunek na swoich ustach, który mi Alice złożyła. Pamiętam, że nie potrafiłem powstrzymać bicia serca. Był to już drugi raz, kiedy przyśniła mi się Alice.
Pierwszy sen był niedługo po tym, gdy ją zobaczyłem w szkole. Śniło mi się, że robiliśmy z chłopakami grilla. Ja byłem w swoim pokoju, gdy reszta była na dworze. W pewnym momencie Niall przybiegł do mojego pokoju i powiedzial "Alice tu jest". Zbiegłem na zewnątrz, jednak ona już się zbierała do domu. Prosiłem, żeby jeszcze chwilę została, bo nawet kiełbaski nie zjadła, jednak ona odmówiła i poszła do domu. Postanowiłem za nią pójść. Szedłem około 3 minuty. Mieszkała bardzo blisko, choć w rzeczywistości droga do niej na piechote zajmuje 15, a nawet 20 minut. Nawet nie zdążyłem dojść do jej domu, a już się obudziłem.
Ciągle trzymałem telefon w ręce, a w drugiej kartkę gdzie napisany był telefon od niejakiejś Taylor. W głowie ciągle słyszałem głos Alice mówiący "Obiecuje, że napisze jeszcze dzisiaj. Jeśli nie dostaniesz wiadomości do 22:00, przyjedź." Martwiło mnie, dlaczego tak powiedziała.. Czyżby chciała się zabić? Nie.. Jak najszybciej pozbyłem się tej myśli. Bardzo długo rozmyślałem na temat przyszłości mojej i Alice, że straciłem poczucie czasu. Spojrzałem na zegarek 21:50. Do hotelu Alice zajmowało mi 10 minut drogi, dlatego gdybym teraz wyruszył, byłbym na czas, bo smsa żadnego nie było. Zerwałem się na równe nogi i skierowałem się do hotelu Alice. Na ratunek miłosci.

Stałem przed drzwiami hotelowymi. Była 21:58. Byłem przed czasem, ale nie potrafię już dłużej czekać. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i rozejrzałem się dookoła. W pokoju nie było nikogo.
-Alice?-zawołałem. Usłyszałem lekki szum za drzwiami znajdującymi się naprzeciw mnie. Podszedłem i znowu nacisnąłem klamkę. Pchnąłem drzwi i ujrzałem Alice. Leżała w wannie, pełnej piany. Zauważyłem, że ma tatuaż na talii. Przyjrzałem się dokładniej. Był to napis, a był to "Don't Lose Hope", czyli nie trać nadziei. Dziwne było to, że nie zareagowała, jak wszedłem do łazienki, gdy była naga. Jej oczy były zamknięte. Ona sama leżała nieruchomo w wannie. Spojrzałem na jej dłoń. Trzymała tabletki nasenne. Szybko wyrwałem jej pudełko i zerknąłem do środka pudełka. Połowy tabletek już nie było.
-Alice-sprawdziłem, czy czuć puls. Troszke poczułem. W kieszeni mialem tą kartkę do Taylor. Może o to Alice chodziło, gdy mówiła, żebym do niej zadzwonił, gdybym nie wiedział, gdzie oni się znajdują. Wykręciłem do niej numer i pospiesznie powiedziałem o co chodzi. Przez chwilę usłyszałem ciszę w telefonie. Po czasie powiedziała, żebym się trzymał i ona za chwilę przyjdzie. Rzuciłem telefon w kąt. Łzy same spływały mi po policzku.
-Proszę Cię, Alice. Nie umieraj. Boże, kocham Cię. Musisz żyć-krzyczałem. Odgarniałem jej włosy z czoła, głaskałem próbowałem ocucić jakoś. Nic nie pomagało.
-Alice, błagam, Alice.-podupadałem na duchu.
-Nie dam rady sobie bez Ciebie. Boże, gdzie ona jest-spytałem sam siebie, ciągle czekając na Taylor.
-Alice-zacząłem ją całować. Mimo, że wiedziałem, że to nie bajka i mimo pocałunku, ona się nie obudzi, ja głupi wierzyłem, że może uda mi się ją uratować.
-To wszystko moja wina-zacząłem sie obwiniać.-od dzisiaj będę inny.
-Alice!!!!-krzyczałem już z bólem serca. Usiadłem na podlogę, położyłem się na niej i się rozpłakałem jak małe dziecko.
-Alice-powtarzałem w kółko. Nie potrafiłem sie pozbierać. Nie potrafiłem uwierzyć, że ona była w stanie to zrobić.
Usłyszałem chlupnięcie. Otwarłem przepuchnięte oczy.
- Już wiem, że Ci zależy.-usmiechnęła sie i wyciągnęła do mnie rękę.-To była tylko taka gra, żeby stwierdzic ,czy faktycznie Tobie na mnie zależy. To wchodzisz do wanny, czy mam tak sama leżeć?-puściła do mnie oko.
-Ale przecież Taylor przyjdzie.-otarłem swoje łzy.
-Wie, że ma nie przychodzić. Ona wymyśliła, żeby zrobić taką szopke. Jak widać, jest w tym profesjonalistką.
-Przestraszyłaś mnie
-Ale okazało się, że nie jesteś takim egoistą i jednak jestem dla Ciebie ważna.
-A skąd miałaś tabletki?-nie potrafiłem ciągle w to uwierzyć.
-Taylor nie potrafi zasnąć i lekarz jej przypisał tabletki nasenne. Dlatego miałam te pudełeczko i połowę opróżnioną.
-Nigdy nie przypuszczałem, że możesz takie coś zrobić. Alice.... Kocham Cię-powiedziałem, nachylając się do niej i całując ją delikatnie.


-To wchodzisz do wanny?-spytała, gdy oderwaliśmy się od siebie-nie chcesz się ze mną wykąpać? Inni by skorzystali.
Bez zastanawiania się, w ubraniach, wskoczyłem do wanny, ale przed tym "skokiem" wyjąłem z kieszeni czerwone pudełeczko. Leżeliśmy tak obok siebie. Liczyliśmy się tylko my dwoje. Po chwilach namiętności odetchnąłem i powiedziałem
-Teraz chce mieć Cie tylko dla siebie.
I otworzyłem czerwone pudełeczko. Jej oczy zaszkliły, gdy ujrzała zawartość.
-Alice, Lucy Dowson. Czy zostaniesz moją żoną, na dobre i na złe? Czy będziesz mnie kochać bezgranicznie i urodzisz mi garstke dzieci?-powiedziałem. Nie ćwiczyłem tego wcześniej. Serce waliło mi jak młotem. Byłem pewny, że się zgodzi, ale trema zawsze będzie.
-Tak-wtuliła się w mój tors, a ja wziąłem jej rękę i włożyłem na jej palec pierścionek.
-Tak się ciesze-poczułem, jak się usmiecha.
-Ja też-głaskałem ją po mokrych już włosach.
Teraz jedyną rzeczą, jaka mnie zastanawiała było to, jak ja wrócę do domu. W końcu jestem cały mokry. Ale warto było. Chyba zalicze ten dzień do jeden z najlepszych dni.

___________________________________________________

Został nam jedynie epilog. Jeśli lubicie jak pisze zapraszam na http://my-little-liars.blogspot.com/ . Zacznę pisać rozdział, w trakcie wakacji, dlatego czekajcie na więcej, bo warto! :D

wiem, że rozdział taki se chujowy, ale jeśli chcecie epilog to... ZRÓBCIE HAŁAS!!!! ;D

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 30

Kilka dni później

Ostatniego dnia w ogóle się nie wysypiam. Śpie mało i nawet nie mam czasu, żeby sobie troche odespac. Zresztą, dzisiejszego dnia znów mnie obudzono przed czasem. Właściwie, to obudziła mnie melodia wydobywająca się z mojego telefonu. Z racji tego, że tą piosenke bardzo lubie i mam bardzo przyjemne wspomnienia (bo do tej piosenki jest specjalny układ) wstałam bardzo szybko, mimo, że byłam senna. Nie wyłączałam budzika, tylko bawiłam się w rytm muzyki i aby się troszkę rozruszać, zaczęłam tańczyć układ to tejże piosenki. Jednak wszystko co fajne, szybko się kończy, tak samo było z moją pobudką i musiałam iść się doprowadzić do porządku. Gdy wykonałam już swoje dzienne obowiązki, zjechałam hotelową windą na dół, gdzie miała się odbyć sesja zdjęciowa. Ah, zapomniałam wspomnieć. Jesteśmy w Hiszpanii. Jest to uroczy i bardzo słoneczny kraj. Wszyscy ludzie są mili i bardzo życzliwi. Czegóż chcieć więcej? Teraz wróćmy do mojej pracy. Tak więc, dzisiaj mam sesję zdjęciową w hotelu.. Dziwne, że rankiem, gdyż wszystkie inne odbywają się wieczorem.. Może i dobrze... Przynajmniej potem mam cały dzień dla siebie. Kierowałam się już w stronę sali. Nacisnęlam klamkę od drzwi, prowadzących dalej i nie potrafiłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
Pokój pełny balonów i prezentów. Stałam dłuższą chwilę w bezruchu... Chwila.. Ja przecież nie mam urodzin, to nie dla mnie. Trochę się zmartwiłam, bo wyglądało to niesamowicie, usiadłam na wolnym siedzeniu i czekałam aż zjawi się reszta. Wtedy reszta ekipy wyskoczyłam z drugich drzwi, które znajdowały się po prawej stronie
-Niespodzianka!-wykrzyknęli wszyscy. Powoli zbierałam fakty. Nie mam urodzin, nikt u mnie się nie żeni ani nic.. To o co chodzi.
-Nie ogarniam-schowałam głowę w rękach
-Zostałaś nominowana do The Best Model przed TeenVogue-wykrzyknął Patrick.
-Mamy co świętować-powiedział Michael
-Moje ty kochanie, tak się ciesze-Taylor podeszła do mnie i zaczęła mnie calować po policzkach.
-Czyli dzisiaj wolne?-zapytałam z iskierką nadzieji..
-Hahahaha, to tylko chwilowa przerwa. Zaraz wracamy na plan . Jedyny prezent ode mnie to taki, że będzie to ekspresowa sesja...-zaśmiał się Dominik, mój tutejszy fotograf.
-A już myślałam-powiedziałam do siebie, kręcąc głową z politowaniem.

Gdy już skończyliśmy świętować udaliśmy się do garderób przygotować się na sesję. Gdy byliśmy już odpowiednio gotowi, poszliśmy do innego pomieszczenia, w którym mieliśmy kręcić reklamę. Sceneria była wręcz taka uliczna.
-I nadszedł ten dzień, w którym macie sie pocalować-Michael klasnął w dłonie. Już sie bałam, co będziemy musieli robić w tej reklamie.
Dostaliśmy cenne wskazówki. Co i jak robić, żeby reklama była doskonała.
-Akcja!-wykrzyknął reżyser, tejże reklamy. Wyglądało to tak, że poprostu miałam przejść obok Patricka, gdy się perfumował. Przeszłam kilka kroków i poczułam ten zapach. Odwrócilam się i zaczęłam biec w jego stronę. Rzuciłam mu się w ramiona i zaczęliśmy się całować. Oh, jakie to romantyczne!
Po kilku godzinach mozolnej pracy reżyser w końcu powiedział te święte słowa.
-Koniec. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia w przyszłości.
Razem z Patrickiem wróciłam do jego garderoby. On usiadł na krześle i zaczął pisac komuś smsa. Ja podeszłam obok niego, założyłam okulary przeciwsłoneczne i zrobiłam nam zdjęcie w lustrze.
-Za kogo ty się masz? Fotografem nie jesteś-dociął mi Patrick.
-Jezdę fotografę.-powiedziałam najbardziej młodzieżowo, jak potrafiłam.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-spytałam rzucając się na kanapę, stojącą za Patrickiem
-Tak, chce się spotkać z kuzynką. Akurat jest z Hiszpani i czemu by nie skorzystać z okazji?-wzruszył ramionami
-E to fajnie tak mieć rodzinę w innym mieście. Możesz sobie jeździć na wakacje poniekąd za free. Śpisz u rodziny a podróżujesz samochodem. Mieć taką rodzinę to jednak wygoda, choć zawsze myślałam, że to źle, bo to daleko, długo się nie widzicie i w ogóle ale dopiero teraz zaczynam zauwazać plusy.
-Bo całe życie jesteś ślepa-powiedział Patrick.
-Ej-kopnęlam w jego siedzenie. Krzesło było na kółkach, dlatego odjechał troche dalej.
-Nie zaczynaj-rzucił we  mnie beretem, który leżał na stoliku.
-mmm, jakie seksi. Codziennie w tym chodzisz?-Założyłam to sobie na głowe.
-Oddawaj to. Jednak to był zły pomysł, żebym ci oddawał-Patrick wstał i próbował mi zabrać czapke.
-E, e. -Zaczęłam się z nim bawić, jak zazwyczaj robią to dorośli z małymi dziećmi. Wtedy Patrick wdrapał się na mnie i praktycznie mi wyrwał tą czapkę. Gdy się po nią nachylał, poczułam zapach jakiś męskich perfum. Bardzo pociągał mnie ten zapach...
-Czym się perfumowałeś?-zapytałam go,
-Givenchy Pi Neo-nie stać cię-usiadł spowrotem na krześle.
-Daj powąchać-nachyliłam mu się do szyi i rozkoszowałam się tym zapachem .-Jaki seksy zapach-sapnęłam gdy się od niego oderwałam.
-Dobra, nie  podniecaj się tak-odsunął sie ode mnie. Patrick się nachylił i wypił łyk z kubka. Najprawdopodobniej kawy.
-Jestem taka nie wyspana.
-Masz problem-odparł.
-Tak, mam i nic mi go nie rozwiąże tego problemu.-położyłam mu rękę na ramieniu, a on trzymając ręce na kubku i patrząc w środek, powiedział.
-Kawa, kawa rozwiązuje wszystko
-Jesteś debilem-powiedziałam, zabierajac swoje rzeczy. -Ide na miasto. Do jutra?-zapytałam, bo nie byłam pewna, czy jutro mamy sesję
-Do jutra-przy okazji spytałam się go czy nie możemy razem pójść na ta sesje bo nie wiem gdzie to jest. Zgodził sie. Tak na prawdę, to ja nawet adresu nie zapamiętałam, ale nie chciało mi sie pytać o dokładny adres. Ważne, że Patrick wie.

Gdy wyszłam z hotelu, skierowałam sie do galerii handlowej. Ta galeria wyglądała jak w stylu Silesi City Center, czyli normalne sklepy i gdzieś tam się znajdą te luksusowe, gdzie za bluzke płaci się 3,000zl. Co jakiś czas zaczepiały mnie osoby, prosząc o autograf i zdjęcie. Gdy weszłam to pewnego sklepu, takiego jak River Island poprostu byłam w swoim świecie. Chodziłam między wieszakami i wybierałam fajne ubrania. Przyrobiłam trochę więcej, dlatego mogłam sobie pozwolić na kupno więcej niż 2 ubrań. W pewnym momencie usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam głowę. Zauważyłam Harry'ego, w trakcie jak coś jadł. Pewnie dokańczał pizze, bo nie daleko River Island jest pizzeria.
-Nosz kurde-wykrzyknęłam. Zorientowałam się, że krzyknęłam za głośno. Spojrzałam w stronę Harry'ego. Chyba mnie usłyszał, bo rozglądał się na różne strony, szukając źródła dźwięku. Przykucnęłam pod wieszakami i czekałam, aż przejdzie i mnie nie zauważy, a ja bede mogła uciekać do hotelu.
-Psst,-zaczepiłam ekspedientke, która akurat przechodziła.
-Słucham?-widziałam jej zdezorientowanie, gdy widziała, że siedze pod wieszakami.-W czym mogę pani pomóc?
-Macie tu jakieś tylnie wyjście?-zapytałam, może jakoś tak uda mi sie uciec
-Niestety nie mamy. A przed kim się pani chowa?
-Przed Harrym Stylesem
-E,-widać, że była kompletnie zbita z tropu-pierwszy raz widzę taką sytuację, że ktoś kryje się przed znaną osobą-przykucnęła przy mnie.-pracujesz dla mafii?
-Nie, jestem jego przyjaciółką, to znaczy dawną przyjaciółką. Nie chce, żeby mnie znalazł, bo będe zakłopotana i wie pani.. no. -powiedziałam, zdając sobie sprawę, że jednak mogłam wybiec, a nie kryć się pod wieszakami.
-Pomoge Ci. Siedź tu, a ja go wyprowadze.-widziałam zza ubrań jak do niego podchodzi i mu coś mówi. On zaczął kiwać głową i pokazywać wgląb salonu. Po jakimś czasie reszta chłopaków przyszła do River..
-Jeruna-złapałam się za głowę i wymyślałam plan B. Jeszcze raz zerknęłam na chłopaków... Zaraz zaraz... Gdzie Louis? Zaczęłam się rozglądać.. Wtedy moje serce zaczęlo bić 1000 razy szybciej. Stał obok mnie i wybierał ubrania dla dziewczyn. Pewnie dla Eleanor, ale dlaczego teraz? Próbowałam się zachowywać jak najciszej, cofnęłam się trochę, aby jeszcze bardziej być nie widzialna, ale pech chciał, że obok mnie była upuszczona bluzka. Moja ręka na niej ujechała i upadłam z głośnym plaskiem. Wtedy ubrania się rozstąpiły i zauważyłam Louisa.
-Alice?-spytał, wytrzeszczając oczy.
-Ciii-pociągnęłam go za rękę, aby zniżył się do mnie.-proszę Cię, jeśli mnie lubisz, pozwól mi sie stąd wydostać, żeby Harry mnie nie zauważył. ...
-Ale co ty tu robisz?-był w szoku.
-Mów ciszej...-skarciłam go...
-Co ty tu robisz-powiedział szeptem
-Mam wolne w pracy-wywinęłam oczami
-I co ja mam zrobić, żebyś mogła sobie uciec? Przeznaczenia nie oszukasz. I tak cie zobaczy.
-Czyli mi nie pomożesz... Super.. .Leć mu powiedzieć, że tu jestem i rozpętasz wojne.
-Okej pomoge ci... Ale masz 5 sekund zeby uciec, bo ja mu to powiem....-zastanowiłam sie chwile...
-Okej, myślę, ze mam na tyle dobrą kondycje, żeby pozbierać sie i uciec w 5 sekund..
Wtedy uslyszeliśmy głos..:
-Hej, a gdzie Louis?
-Tu jestem!-Louis wykrzyknął i wstał. Podszedł do chłopaków, głownie do Harry'ego i powiedział mu
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy.
Zauważyłam, że odwracają się tyłem do mnie. Postanowiłam, że jest to odpowiedni moment, żeby zwiewać.
-Teraz-powiedziałam do siebie, wygramoliłam się z ziemi i zaczęłam wiać.
Gdy wybiegłam ze sklepu uslyszałam głos Louisa
-To Alice
Wtedy przyspieszyłam i starałam się uciec jak najdalej.

Z perspektywy Harry'ego.

-Hej, a gdzie Louis?-spytał Niall, gdy staliśmy w grupie i oglądalismy ubrania.
-Tu jestem!-Louis wyłonił się zza wieszaków, które znajdowały się na dziale damskim.
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy. -Lou podszedł do mnie, zaprowadził do stoiska z czapkami.
Tomlinson się odwrócił i wkrzyknął
-To Alice
Odwróciłem głowę. Widziałem tylko włosy miotające się za ścianą i dalej już sie nie pojawiła.
-Wiedziałeś-wykrzyknąłem Louisowi i zacząlem biec za Alice.
-Zaczekaj-wołałem..
Postanowiłem biec ile sił w nogach. Zaczynałem ją doganiać. Odwróciła się i stanęła..
Wykrzyknęła z całej siły.
-Hej, to Harry, Harry Styles.
Usłyszałem jeden, wielki pisk.. Widziałem, jak Alice zaczeła biec. Już zrobiłem dwa kroki w przód i zostałem napadnięty przez fanki.
-Odsuncie się-wołałem do nich, ale one to zignorowały
Lekko je od siebie odsuwałem, ale ich było coraz więcej. Zabijały mnie swoim fleszem
-Dzisiaj zdjęc i autografów nie będzie-byłem zdenerwowany na nie. Zamiast zrozumieć, że się spiesze to dla nich wazniejsze jest zrobienie zdjęcia. Rozumiem, fanki, ale są granice. Zostala ostatnia szansa. Nasz kierowca swoi na parkingu i na nas czeka. Zadzwoniłem do niego i opowiedziałem mu o zdarzeniu. Szybko, zwięźle i na temat. Opisałem mu równiez Alice, żeby wiedział, kogo śledzic. Poprostu zacząłem w duchu się modlić, żeby kierowca wiedzial, gdzie tymczasowo pomieszkuje, żebym mógł ją odwiedzić i wyjaśnić wszystko.
Po jakichś 2 godzinach dostałem smsa. Odczytałem wiadomość. Nadawcą był nasz kierowca. Napisał mi adres hotelu. JESTEM URATOWANY. Postanowiłem, że osobiście wręcze wypłatę kierowcy z pewną dopłatą.
Postanowiłem jak najprędzej dostać sie do hotelu. Gdy już byłem na miejscu, podszedłem do kobiety, która siedziała za biurkiem, gdy mnie zobaczyła nie odzywała sie ani słowem, zresztą, jak wszyscy gdy mnie widza poraz pierwszy.
-W którym pokoju zakwaterowana jest Alice Dowson?-zapytałem
-Nie mogę panu mówić takich informacji.
Widac było, że miała jakieś 19 lat. a pewno jest naszą fanką i zależeć może jej na jednym
-Dam ci follow, jak mi dasz ten numer pokoju i bedziemy ze soba pisac.
Podziałało, bo od razu mi powiedziała. Jej pokój był kilka pięter wyżej, wiec postanowiłem pojechać windą. Stanąłem przy drzwiach..
Jeden wdech...
Drugi...
Trzeci...
Wyciągnąłem rękę, żeby zapukać.
-Eh...
Wdech
Wydech.
-Harry, czekałeś na to bardzo długo. Nie zmarnuj tej szansu.
*puk puk*
Usłyszałem jakiś szum za drzwiami. Czekałem dłuższą chwilę, aż drzwi otworzyła mi....

ona.
-Jeny, to ty... -wywinęła oczami.



_______________________________________
I co? Zadowolone? :D

niedziela, 16 czerwca 2013

Jeśli lubisz te opowiadanie i czekasz na więcej....

Wpadłam na pewien pomysł... Otóż, prawie każda z was pyta się mnie w komentarzu, kiedy będzie następny rozdział, tak więc postanowiłam, że mogę choć w małym stopniu zaspokajała waszą ciekawość. Gdy rozdział będzie napisany, będe dodawała na twitterze coś w stylu cytatu właśnie z tego mojego opowiadania. Zainteresowane? Obserwujcie mnie na twitterze https://twitter.com/LoveBeUnique . Już dziś pojawi się cytat, bo rozdział mam gotowy :)

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 29

-Zamówmy jakąś pizze-zaproponował Patrick, gdy byliśmy już w hotelu i mieliśmy wieczór dla siebie.
-Hotelową, czy gdzieś dzwonimy?-zapytałam.
-Hotelowe są nie dobre. Zamówmy w Pizza Hut (jedyna pizzeria która jest chyba za granicą, którą znam, wybaczcie)
-Dobra, jaką?
-Margeritta, ale ty dzwonisz
-Czemu ja?
-Bo ja sie troche cykam-uśmiechnął się.
Zadzwoniłam, jak się umówiliśmy. Zamówiłam dwie średnie i do tego sos czosnkowy plus cola. Odłożyłam słuchawke
-Ale sie zesrałam-stwierdziłam-nigdy nie dzwoniłam po pizze.
-Haha. Nie było tak źle. Najtrudniejszy jest pierwszy krok.-Patrick poklepał mnie po plecach.
Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się razem. Spojrzałam na telefon. Nie wyświetlało mi się nic. Czyżby przyjaciele o mnie zapomnieli? Z dnia nadzien zaczęłam upadać na duchu, że jednak martwią sie o mnie i tym podobne. Patrick puścił z telefonu piosenke która jeszcze bardziej mnie przybiła, jednak opisuje ona mój obecny nastrój. Weszłam na twittera, gdy Patrick rozprawiał się z telefonem swoim. Puścił piosenke, a ekran mu zgasł i nie chciał się oświecić. Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić profil Harry'ego. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego. Zaczęłam zjeżdzać w dół, oglądając jego starsze tweety. Natrafiłam na jeden, który wyjątkowo przykuł moją uwagę.
"Jestem idiotą. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, dalej byłbym szczęśliwy z Tobą. Wybacz mi Alice." Przeczytałam to kilka razy.
-Pewnie wciska jakiś kicz.. Kolekcjoner dziewczyn-pomyślałam.Weszlam potem na tweety bez odpowiedzi. Zauważyłam bardzo dużo wiadomości od pewnej dziewczyny. Zobaczyłam jej profil... To... To przecież ta dziewczyna, z którą Harry ma tyle zdjęć. Postanowiłam jak najszybciej opuscić profil jej i Harry'ego. Mój wybór padł na Niall'a. On zawsze wszystko pisał, jak był pod wpływem emocji. Przeczytalam pierwszego posta u góry...
"Za niedługo Hiszpania. Nie mogę się doczekać!!"
Zaraz zaraz....
-Patrick?-zapytałam, spoglądając na niego.
-Co? Pizza chyba jeszcze nie przyjechała-wstał i popatrzał do okna.-nikogo nie widze
-Nie o to mi chodzi... Wiesz, gdzie wyjeżdzamy po Francji? (aktualnie są we Francji)
-Czekaj zaraz sprawdze-podszedł do swojej torby i wyjął z niej coś, co przypominało notatnik.-Jedziemy do Hiszpanii.-powiedział.
-Jakbyśmy nie mogli zostać we Francji i tu wszystkiego załatwić-przymknęłam na chwile oczy i spojrzałam ponownie na Patricka.
-Zawsze są jakies plusy. Popatrz. Przeciez bardzo dużo miejsc pozwiedzasz w trakcie pracy. Inni to siedza w swoich biurach, piją kawę i się dopiero zastanawiają co będą robić jak dostaną urlop. A my? Korzystamy w pracy i w czasie wolnym. Bycie modelem jest fajne, przyzwyczaisz się. O, pizza przyjechała-wział pieniądze i wyszedł z pokoju. Zostalam sama.
-Przecież na pewno nie będziemy w tych samych miejscach-pomyślałam.-Ja będę pracować i on będzie mnie koncert. To pewne, że się nie spotkamy. Nawet mogą przyjechać do tej Hiszpanii wtedy, gdy mnie już w niej nie będzie. -uspokajałam się. Położyłam sie na łóżku i zapaliłam papierosa. Skąd ja mam papierosy, pewnie zapytacie... Mia wcisneła mi paczkę do torby, jak się żegnałyśmy, a przy tym powiedziała. "Gdy będziesz się nerwować". Nie wiedziałam, o co jej chodzi, ale nie dawno zauważyłam te papierosy i zrozumiałam. Myślałam, że ich nie użyję, ale jak widać.... Mia zawsze ma rację.

Z perspektywy Harry'ego

-Alice była na twitterze-powiedziała Mia, zamykając swojego laptopa.
-Skąd wiesz?
-Bo widziałam, że jest dostępna. Proste, ale nic nie napisała. Pewnie sprawdzała coś lub kogoś albo z nudów weszła. Zadzwonie do niej-odblokowała klawiature...
-Nie, lepiej nie. Przy mnie nie dzwon, bo ci wyrwe telefon i zacznę jej coś mówić i ona zorientuje się, że jestesmy razem i grasz ze mną w zespole.
-Chodź, jedziemy gdzieś, bo sie zamartwisz-wstała i zabrała ze sobą swoje okulary przeciwsłoneczne.
-A gdzie?-zapytałem, sprawdzając, czy moje kluczyki z samochodu są tam gdzie zawsze, czyli w kieszeni.
-Na zakupy... Kupisz coś sobie, ja sobie coś kupie albo kupisz cos Alice.
Gdy usłyszałem propozycje Mii, że będę mógł coś kupić Alice, nie wahałem się długo. Zaczałem biec w stronę drzwi.. Gdy przebiegałem obok Craven, złapałem ją za ramię i zacząłem ją ciągnąć za sobą. Puściłem ją dopiero, gdy staliśmy obok samochodu.
-Dzięki za troske-powiedziała, otwierając drzwi. Samochód był zamknięty, tak więc Mia zaczęła szarpać klamkę, tym samym dając mi znak, żebym pospieszył się z otwieraniem drzwi. Nacisnąłem przycisk otwierający, a ona wsiadła do samochodu i trzasnęła drzwiami. Po jakimś czasie i ja wszedłem.
-Wczesniej ci się tak spieszyło, a teraz to strasznie długo ci zajęło to wsiadanie do samochodu.
-Wy dziewczyny jesteście jakieś dziwne-powiedziałem, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Powiedzial ten, co pieprzy każdą sprawę. Nawet takiej Alice nie potrafiłeś trzymać przy sobie. Jesteś normalnie facetem lekkich obyczajów.-Mia odwróciła się, aby na mnie nie spoglądać.
-Może i tak, ale sama wiesz jak to wyglądalo.- Jechaliśmy już autostradą, która kierowała do najbliższego centrum handlowego, gdzie podejrzewam, będzie mało ludzi.
-Sama wiesz jak to wyglądało-zaczeła mnie przedrzeźniać. Wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do kogoś. Po jej rozmowie jaką prowadziła domyślałam się, że rozmawiała z Zaynem. W tym samym czasie wjechaliśmy na parking. Oboje wysiedlismy z samochodu i kierowaliśmy się do centrum, jednak Mia cały czas rozmawiała przez telefon
-To gdzie idziemy?-spytałem, gdy Mia schowała telefon.
-Jak to gdzie? Do sklepów. Nie zorientowałeś się, że to centrum handlowe, gdzie są sklepy. Harry, gdzie ty masz mózg?
-No jakoś tak nie myślę ostatnio, ale taki głupi nie jestem, żeby nie wiedzieć, co się znajduje w centrum handlowym.
-No, zastanawiałabym sie nad twoją inteligencją.
Gdy Mia chodziła sobie po sklepach, ja siedziałem na ławkach, ponieważ postanowiłem, że nie będę chodzić cały czas za Mią, gdy ona sobie wybierała ubrania dla siebie. Kiedy ona była w River Island, ja poszedłem do Apartu. Słyszałem niedawno, że jest to bardzo dobra, Polska firma, która produkuje biżuterię.
-Dzień dobry-przywitałem się na wejściu. Widocznie, ekspedientki mnie rozpoznały, bo błyskawicznie zastygły w bezruchu. Jednak była jedna kobieta z twardym rozumem.
-Witam pana, panie Styles. W czym mogę pomóc?-zapytała, zacierając ręce.
-Potrzebuję pierścionka zaręczynowego.
-Jaka cena? Rozmiar, wygląd?-zaczeła wypytywać.
Usiedliśmy na przy stoliku, przy którym załatwiało się obrączki, sadzac po tym, że w stole, za szybą, umieszczone były obrączki. Powiedziałem o co mi chodzi. Nie ważna była dla mnie cena.
-Patrzebuję pierścionka zaręczynowego. Jak to pierścionek zaręczynowy. Chciałbym taki złoty, z małą cyrkonią u góry, żeby zgrabnie wyglądała na palcu.
-Mhm, dobrze. A wie pan, jaki rozmiar?-zapytała, wyszukując czegoś w katalogu. Kiedyś przymierzałem jej pierścionek i jej serdeczny jest taki, jak mój mały palec.
-Poniekąd znam-powiedziałem.
-Tak więc, myślę, że ten pierścionek będzie najodpowiedniejszy. Cena nie aż taka wysoka, a jest bardzo często oglądana przez panów.
-Idealny-powiedziałem.
-Dobrze, sprawę pierścionka mamy załatwioną. Czy chciałbym pan coś jeszcze? Czy możemy przejść do kasy-zapytała, gdy wstaliśmy od stołu.
-Jak już tu jestem to skorzystam z okazji..-stwierdziłem.-jakiś naszyjnik, też dla dzieczyny. Poleci pani coś?
-ooo, ale pan rozpieszcza swoją ukochaną. Pewnie jest szczęśliwa, ze ma takiego mężczyznę u boku.
-Taaa, jasne-ponmyslałem. Podeszliśmy do gabloty gdzie znajdowały się naszyjniki. W oczy rzucił mi się jeden
-Ten poprosze-wskazałem
-Świetny wybór. Albo ma pan dobry gust, albo czyta mi pan w myślach. Chcialam panu właśnie zaproponować ten naszyjnik.
-Nie nie. Nie czytam w myślach, jak widać mam dobry gust. Możemy już przejść do kasy. Niczego więcej nie potrzebuje.
Podeszliśmy do okienka, w którym dokonywało się płatności. Pani za ladą mi wypolerowała pierścionek i naszyjnik i włożyła do pudełka. Zapłaciłem za zakupy, pożegnałem się i opuściłem salon. Gdy szłem pośród sklepów, zobaczyłam Mię siedzącą na ławce.
-No, tu jesteś. A ja się zastanawiam gdzie zniknąłeś.-powiedziała do mnie i spojrzała na moje zakupy.
-Co ty kupiłeś, że taka torba z takiego sklepu?-Mia podrapała się po głowie.
-Zobaczysz za niedługo -powiedziałem. -Daj swoje zakupy-wyrwalem wręcz jej reklamówki i włożyłem do jednej z nich moje zakupy. I znowu chodziłem za Mią jak piesek, a gdy ona zniknęła w sklepie, ja siedziałem na ławce i gdy podeszły fanki, robiłem z nimi zdjęcia i podpisywałem autografy. Co śmieszne, podpisywałem nawet reklamówki sklepowe, bo dziewczyny nie miały przy sobie papieru. Podpisywałem praktycznie wszystko. Ręce, policzek, ubrania, reklamówki, dodatki takie jak gumowe bransoletki i tak dalej.

Z perspektywy Mii

-On coś kombinuje-powiedziałam do telefonu, kryjąc sie pomiędzy wieszakami sklepowymi.
-Em, daj spokój. To pewnie kolejna jego sztuczka-powiedziała moja przyjaciółka.
Tak, zadzwoniłam do niej w sklepie i ukrywam sie pomiędzy regałami, byleby mnie Harry nie zobaczył.
-Ale weź mi też coś kup fajnego-powiedziała Alice.
-Dobra, spoko, ale mogłabys już zapomnieć o tym, co było i mu wybaczyć.
-Czyli jednak coś było, miałam racje./
-Boże, jaka ty jesteś tępa. Gdybys miała peleryne niewidke to byś tu przyszła i zobaczyła co się tu dzieje. Harry codziennie chodzi przybity i nie wie co z sobą zrobić. Chce nawet dzwonić, ale ja mu mówię, że i tak odrzucisz i se bedzie tak dzwonił.
-I dobrze mu powiedziałas
-Alice, weź kiedyś zmądrzej. Czasami naprawdę, jesteś niepoważna.
-A ty co bys zrobiła, gdyby Zayn sie pokazywał z inna laską po mieście, tweetował sobie z nią i zapominał o tobie?
-No, ja bym go już dawno pobiła i leżałby w szpitalu w stanie krytycznym-stwierdziłam, przesuwając wieszak.
-No widzisz. Też mam ochote go zbić, ale ja nie mam tyle siły, tak więc musze sobie inaczej radzić.
-Jesteś głupia i tyle-wybuchnełam. Nie widzisz, jak Harry cie kocha, cierpi, zastanawia sie czemu wogole zaczął się spotykać z tą dziewczyną. Ty jestes poprostu zazdrosna i nie potrafisz dopuścić do siebie taką myśl, że Harry może z kimś rozmawiac. Dobrze, że jesteś gdzies tam w innym kraju bo i ciebie bym pobiła. Jesteś niemoralna. Alice, obudź się, bo będzie za późno.
Nawet nie czekałam na odpowiedź Alice, tylko od razu się rozłączyłam. Kupiłam kilka ubrań i wyszłam ze sklepu.
-Błagam chodźmy już stąd-jęknął do mnie Harry, gdy widział kolejną grupę dziewczyn, biegnących w jego stronę.
-Wiesz, straciłam ochotę na zakupy. Spadajmy stąd.
Rzuciłam się w strone wyjścia. Próbowaliśmy uciec przed fankami, ale one sie do nas zbliżały. Były coraz bliżej. Harry z biegu wyjął kluczyki z samochodu i otworzył go. Wsiedliśmy do auta i odetchnełiśmy z ulga. Mimo, że fanki rzuciły sie na samochód, my byliśmy bezpieczni.
-Mało brakowało, a by nas rozszarpały-powiedziałam, opierając głowę.
-No-odpowiedział loczek, rzucając zakupy na tylne siedzenia.
-Odpalaj i ruszaj powoli, bo jeszcze kogoś rozjedziesz.
Po piętnastu minutach udało nam się wyjechac z parkingu. Puściliśmy sobie w trakcie jazdy dupstep i rozkoszowaliśmy się tą muzyką.
Jednak wiem co czuje Zayn, gdy wraca zmęczony po koncercie. Nie będę już mu robiła wyrzutów, że nie ma siły na nocne igraszki. W końcu fanki dają mocniejszego kopa niż co nie co w łóżku.

(U Liama, Louisa i Nialla nic ciekawego.)

Z perspektywy Alice

Następnego dnia.

Kolejny dzień sesji. Tym razem ja i Patrick mieliśmy osobne sesje zdjeciowe. On miał przy basenie, ja przy miejscu widokowym. Pierwszym obfotografowanym był Patrick. Szło mu niesamowicie. Mial się wcielić w biznesmana który miał pokazać, że pracuje nawet w dniu wolnym. Jak widać obok, Patrick jest stworzony do roli modela.
Mogę również przyznać, że seksownie mu w garniturze. Akurat ta poza była jego inspiracją i wyszło na to, że był to strzał w dziesiątkę.
-Podjedziemy troszkę-stwierdził fotograf. Wsiedlismy do samochodu i podjechaliśmy dosłownie kawałek. Podróż zajęła nam nie całe trzy minuty.
-Słuchaj, baw się poprostu dobrze-poradził mi fotograf. Wow, ale rada! Na pewno sobie poradzę tak fenomenalnie jak Patrick. Zapomniałam wspomnieć, że podczas mojej sesji, wszyscy się na mnie patrzą. Po skończonej sesji poszłam do garderoby i nie wiem co mnie podkusiło, ale zaczęłam oglądać kosmetyki, którymi maluje mnie Taylor. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę! -krzyknęłam
Drzwi się otwarły i stanął w nich Patrick.
-I jak się bawiłaś podczas tej wspaniałej sesji, na której wyglądałaś nieziemsko?-zapytał.
-Swietnie ci powiem-powiedziałam sarkastycznie.
-Wyglądałaś przepięknie-Patrick niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
-Ym, dzięki. Ty też dobrze sie sprawujesz w roli zapracowanego dyrektorka-uśmiechnęłam się.
Patrick dotknął mojego policzka. Pogładził moją twarz swoją ręką i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nie potrafiłam protestować. Zamykałam powoli oczy, czekając na to, co się za chwile wydarzy. Moje serce mówiło "nie" ale zignorowałam to. Jednak długo musiałam na to czekać. Słyszałam oddech Patricka przy moim uchu i powiedzial
-Dziś wieczorem impreza w klubie hotelowym. Zaczynamy o 19:00 . Nie spóźnij się.-Patrick wstał, podszedł w stronę wyjścia. Gdy stał już w progu odwrócił się i stwierdził
-Ale czerwona szminka dodaje ci tego sexapilu-i wyszedł.
A ja oparłam się o blat uspokajając się. Boże, dobrze że się z nim nie całowałam bo mogłabym tego gorzko pocałować. Mia ma rację. Może jednak warto wybaczyć Harry'emu. Jednak nie jestem pewna co do uczuc do niego. Poczekajmy jeszcze chwilę. Gdy wróce do domu, będę niedostępna i zobaczę, czy Harry'emu naprawdę zależy.

__________________________________

Trochę mi się zrobiło ostatnimi dniami przykro... Statystki maleją, coraz mniej was wchodzi. EJ NO CO JEST? Czyżbym zaczęła źle pisać? Jak coś nie pasuje, to możecie przecież napisać...

Mam nadzieję, że reszcie się rozdział podoba.. :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 28

-Musimy to spotkanie jakoś uczcić. -powiedział Patrick, gdy byliśmy już przy swoich garderobach
-Ta, drinkiem na jakimś ostrym melanżu-zażartowałam.
-Fajnie, ze będziemy swoimi partnerami w biznesie.
-Też się cieszę... Dobra-powiedziałam, otwierając drzwi-spotkamy sie za chwile. Zobaczymy, kto będzie lepiej wystylizowany.
-A żebyś się nie zdzwiwiła.-odpowiedział, marszcząc czoło.
-To narka-weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na kanapie, która się znajdowała w środku i przeglądnęłam twittera. Żadnych ciekawych newsów. Po jakims czasie do mojego pokoju weszła Tay.
-Ale z niego ciacho. Widziałam tego faceta co będzie z tobą pracował. No aż się rozpłynę-podeszła do mnie i złapała mnie za brodę.-uuu, trzeba będzie coś z tym zrobić. Wyglądasz, jakbyś miała nie przespaną noc.-powiedziała, kręcąc głową.
-Chyba nie jest tak źle-odpowiedziałam patrząc na boki.
-Mniejsza z tym. -otworzyła podkład i nałożyła i na twarz-Musisz mnie poznać z tym kolesiem.
-Skąd wiesz, że go znam?
-Widziałam, jak rozmawialiście. Nie za dobrze się skryliście. Dobra, nie mów nic, mamy mało czasu.
Taylor wzięła się do roboty, a ja grzecznie siedziałam.
-Dobra, możesz wychodzić. Pokaż im jaka jesteś seksowna-Tay klepneła mnie w tyłek, gdy kierowałam się do wyjścia.
-Ey!
-Tak na szczęscie-puściła mi oczko i odwróciła się do mnie plecami.
Szłam prosto korytarzem. Słyszałam skądś głosy i postanowiłam pójść tam, skąd je słychać. Doszłam w końcu do celu.
-Dobra, fajnie że jesteś-powiedział Michael.
-Skupcie się-powiedział facet, który wyglądał tak jakoś po trzydziestce. -wasze twarze muszą być obok siebie. Zbliżcie się-powoli się do siebie zbliżaliśmy-jeszcze, jeszcze. Stop. Twój nos-wskazał na Patricka-musi lekko dotykać jej górnej wargi . Ty-wskazał na mnie-lekko rozchyl usta. Oboje miejcie zamknięte oczy.-wykonaliśmy to, co on nam powiedział.
-Perfect-stwierdził, po czym podłączył aparat do komputera i pokazał nam wynik naszej pracy.
-Cudowne-Patrick objął mnie ramieniem.
-Jeszcze jedno musimy zrobić. Idzcie do swoich garderób. Styliści się wami zajmą
Poszłam tam gdzie miałam. Taylor zmyła mi makijaż, pomalowała mnie teraz mocniej. Usta podkreśliła czerwoną szminką, eyelinerem podkreśliła oko i wykończyla sztucznymi rzęsami. Wróciłam do studia. Patrick już tam był.
-A ty co tak szybko
-Bo ja sie nie maluje. Tylko przebierać się muszę. Ewentualnie potraktują mnie pudrem, ale rzadko.-uśmiechnął się.
-Dobra, spokój. To musi wyglądać jak pocałunek. Zbliżcie się do siebie, ale wasze twarze niech zachowają pewną odległość-poszedł do Patricka i dawał mu cenne wskazówki.-unieś lekko jej twarz. To ma wyglądać tak jakbyś tego pragnął od dawna, ale poprostu chcesz to wykonać delikatnie.-fotograf odszedł i szykował się do wykonania zdjęcia-Uwaga, robię. Trzy, dwa ii.-Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia jutro. -powiedział nasz fotograf
Byłam w szoku. Jezcze nigdy nie przeżyłam tak krótkiej sesji zdjęciowej.
-To co? Idziemy gdzieś?-Zaoferował Patrick.
-Ja to bym posiedziała w wannie w pokoju w hotelu. Do tego szampan i nic mi do szczęścia nie potrzeba.
-uu, może dołącze.
-Lepiej nie. Lubię relaksować się samotnie
-A potem dałoby się ciebie gdzieś wyrwać?-zapytał poruszając brwiami.
-Nie, dzisiaj jest dzień dla mnie. Mam tyle czasu, że muszę go godnie spędzić-zaśmiałam się,.
-To co? Do zobaczenia jutro?
-No jasne.
Gdy wszyscy z mojej ekipy się zebrali poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku hotelu. Jak już wspominałam dzisiejszy dzień jest dniem Alice Dowson. I nikt mi w nim nie przeszkodzi.

Z perspektywy Harry'ego.

-Przekonaj ją, żeby mi pomogła-błagalem Zayna, aby porozmawiał z Mią.
-Ja nic nie wskóram. To jej decyzja, a sam wiesz, że jak ona coś postanowi to trzyma się planu do końca.-odpowiedział mi ze spokojem
-Przynajmniej z nią porozmawiaj.-próbowałem go przekonać.
-Porozmawiać zawsze moge, ale sam wiesz, że sprawa jest poważna i tak szybko jej nie rozwiążesz.-popatrzył się na mnie z politowaniem.
-Przecież nic nie zrobiłem
-Postaw się na ich miejscu. Jesteście ze sobą, jest pięknie ładnie, po jakimś czasie twój chłopak wyjeżdza i do sieci wyciekają zdjęcia, na których jesteś z jakąś zupełnie obcą dziewczyną. Dobra, rozumieją, jedno zdjęcie? Ok, ale potem tych zdjęć zaczyna przypływać. Każdego dnia nowe wasze zdjęcia. Alice się załamała a Mia ją wspiera. Może Alice poprostu nie chce z Toba gadać, a Mia ją broni. Też bym Cie bronił, gdyby Alice ci takie coś zrobiła, no w pewnym sensie obronił.
-Sam wiesz, że sie przyczepiła.
-Ale to logika kobiet. Jej nikt nie rozumie.
-Zayn, pomóż mi poprostu.
-Nic nie obiecuje.
-Ale porozmawiasz z nią?
-Postaram się.
W tym momencie do pokoju wszedł Louis i usiadł obok mnie
-Dawno nie było jakiejś imprezy-stwierdził.
-Może czas to nadrobić?-zapytal Zayn
-Harry, a ty?-szturnchnął mnie Tommo.
-Róbcie co chcecie, mnie to obojętne-stwierdziłem. W sumie, co ja bede na tej imprezie robić? Tylko bym siedział i dalej bym myślał o Alice. Mam jeszcze cichą nadzieję, że Alice też o mnie myśli, ale przecież tego nie sprawdze.
-Dobra, to zapraszamy gości. Zaprosimy Mię, obowiązkowo i przy okazji z nią porozmawiam-zwrócił się do mnie Zayn.
-Czyli jednak mój plan z imprezą okazał się strzałem w dziesiątke?-zapytał Lou.
-Jak najbardziej-odpowiedziałem, gdy dotarło do mnie że Zayn porozmawia wtedy z Mią.
-Zapraszasz tą... tą, co sie poznaliście na koncercie?-spytał mnie Tomlinson.
-Nie. Nasza znajomość zakończona.-odpowiedziałem stanowczo.
-Mhm, to ja jade na zakupy, a wy tu dalej płaszcie tyłki-mój przyjaciel wstał i wyszedł.
-Dziękuję-powiedziałem
-Dla Ciebie wszystko-Malik wstał-zadzwonie do Mii.
Wyszedł z pokoju a postanowiłem powędrować do siebie. Włączyłem laptopa i siedziałem przez dłuższą chwilę. Wszedłem na twittera, napisałem kilka tweetów, zaobserwowałem kilka fanów i odpowiedziałem na kilka pytań. Obiecałem również zrobić za niedługo follow spree, wiec czuję, że twitter za niedlugo będzie przeciążony. Nie wiem co mnie podkusiło, aby wejść na google grafika. Wpisałem w okno Alice Dowson i wyskoczyly  mi jej zdjęcia. Niby mało sławna jeszcze, a zdjęc mnóstwo. Zauważyłem jakieś nowe zdjęcia, z pewnym brunetem, gdzie blisko mają do pocałunku. Przypomniałem sobie słowa Mii "Niedawno Alice mi wysłała smsa, ze będa krecic reklame gdzie sie caluja, ale ona chyba nie moze tego zrobic, bo przeciez cos jeszcze do ciebie czuje. Będą jeszcze zdjęcia na bilbordach z ich pocalunkiem, wiec moze sie dowiesz jak to jest miec cholernie złamane serce. Poza tym, Alice jeszcze bedzie miala sesje zdjeciowe do popularnych magazynów,". Zacząłem rozumieć. Musi się całować z jakimś gościem bo musi, a nie chce. Ale to i tak boli.

Z perspektywy Zayna.

-Cześć, masz dziś czas?-spytalem od razu.
-No mam, a co masz w planach? Kolejna noc pełna przygód-usłyszałem w słuchawce ten jej seksowny głos.
-Robimy dzisiaj impreze. Może wpadniesz? Będzie alkohol.
-Co ty myślisz, że przychodzę tylko dla alkoholu?-usłyszałem cichy śmiech
-yyy, no?
-I masz racje. I tak tam nikogo fajnego nie ma to sie zajme chlaniem wódy.
-Oj, jeszcze nie raz schlejesz morde-przyjrzałem się sobie w lustrze, który akurat wisiał obok mnie.
-Grzeczniej do kobiety, jak to sie wyrażasz.
-Dobrze, jeszcze nie raz obudzisz się z kacem.
-No, lepiej. Nie lubie cie pouczać. Gdzieś ty się wychowywał.
-Na pewno nie tm gdzie ty. Bym był takim nieogarem jak ty. Masakra jakaś. I jak ty możesz jeszcze funkcjonować normalnie?-
-O której mam być?-szybko zmieniła wątek.
-Przyjde po ciebie. Bądź gotowa.
-Już na Ciebie czekam-rozłączyła się.
Ona nigdy normalnie nie kończy rozmów. Nie zdążę jej powiedzieć "to pa" albo "Kocham Cie" a ona już sie rozłącza. Co za kobieta... Z dołu już słyszałem piosenke. Jak widać, chłopaki już testują sprzęt i chwalą się swoimi piosenkami. Zbiegłem na dół, żeby też się pochwalić swoimi singlami, którymi dysponuję.
-Co to za gówno!-próbowałem przekrzyczeć muzykę.
-Na pewno lepsze od tego twojego-odkrzyczał mi Lou.
-Takie piosenki to ja mam na dobranocke-uśmiechnąłem się chytrze.
-A ja tych twoich słucham na poprawienie humoru, bo one są takie żalosne, że się śmiać chce.
-Doigrasz się-zmrużyłem oczy.
-Oooo, Zayn się zdenerwował.-Lou, podniosł ręce w obronnym geście i odsunął się od konsoli grającej.
Zastąpiłem miejsce Tomlinsona.
-Dj Malik wkracza do akcji-zacząłem mieszać w sprzęcie
Puszczałem hity, jedne po drugiej, a chłopcy się poprostu wygłupiali. Tak bardzo szybko nam minął czas. Postanowiłem pójść już po Mię.
-Chłopcy, idę po kobiete.
-Tylko nie szalej.-odpowiedział mi Liam
-Fuj, ale żeby tak z kobietą?-zażartowałem.
-No właśnie, jak ty to sobie wyobrażasz-powiedział Niall.
-A, dobra idz-Payne machnął ręką
Wyszedłem z domu i zacząłem się kierować do Mii.

Z perspektywy Mii

W spokoju czekałam już na Zayna. Już wychodzi na to, że od godziny. Zaczęłam się niecierpliwić, gdy zadzwonił ktoś do drzwi. Już z nadzieją je otwierałam
-Dzień dobry, czy wspomoże pani naszą akcję i kupi pani ciasteczka?-zapytała harcerka.
-Nie jem ciasteczek, tak poza tym czekam na kogoś. Idzcie sprzedawać ciasteczka gdzie indziej-zamknęłam drzwi i usiadłam na schodach. Postanowiłam jeszcze chwile poczekać. Mineło pięc minut, dziesięć, czternaście. Dosyć tego. Wstałam i schodami kierowałam się ku górze, gdy usłyszałam dzwonek. Teraz-pomyślałam. Poszlam otworzyć drzwi. Tym razem stał w nich Zayn
-Fajnie, że już jesteś.-wywinęłam oczami
On jednak nic nie powiedział tylko wpił się w moje usta, aż mi nogi zmiękły, jednak on mnie mocno trzymał.
-Mam nadzieję, że nie czekałaś długo-powiedział, gdy sie oderwaliśmy od siebie.
-Nie, w zasadzie. Gdy już byłam gotowa to zadzowniłeś-odpowiedziałam, oczarowana magią tego pocałunku.
-To co idziemy?-Zayn splótł nasze dłonie i pociągnął mnie za sobą.
Nie śpieszyło nam się do domu chłopaków. Szliśmy wolno, podziwiając zachód słońca na horyzoncie.
Jednak droga była krótka. Staliśmy już pod domem z którego dochodziła muzyka typu house a nawet electro. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy do salonu. Ktoś złapał mnie za ramie
-Możemy porozmawiać-usłyszałam głos Harry'ego. Odwrócilam się. Styles spojrzał na Zayna.
-Ja was na chwile zostawie-odszedł zostawiając mnie samą z loczkiem.
-Wiem, że to mogło wyglądać idiotycznie, ale musisz mi pomóc. Alice musi mnie wysłuchać, jak jest na prawde. Potem może sie do mnie nie odzywać, ale chce, żeby wiedziała, chce wiedzieć na czym stoje.
Widziałam, że mu zależy. Widziałam te jego łzy w oczach. Widziałam, z jakim uczuciem o niej wspomina. On naprawdę ja kocha....
-Dobra, pomogę Ci.

wtorek, 4 czerwca 2013

Ankieta.

W związku z tym, iż niedługo dobijemy końca opowiadania chciałabym, abyście znowu przyczyniły się do dalszych losów. Pod postem jest ankieta, tak więc chciałabym, abyście na nią odpowiedziały. :) Ale, żeby nie było, że już zdradzam zakończenie, trochę potem pozmieniam w tym opowiadaniu, żeby zakończenie nie było takie pewne. (np, myślałyście, że Alice będzie z Harrym, ale długo zwlekali ze związkiem i same myślałyście, ze może do tego nie dojść, nie? Rozumiecie?) Może być tak, że faktycznie zrobię inaczej, ale przede wszystkich chce znać wasze zdanie, jakby wyście chciały, aby was nie rozczarować :)

Mam nadzieję, że pomożecie. xx (na czerwono podkreśliłam fragmenty, aby potem ktoś mi nie wmówił, że zakończenie jest już takie pewne)