niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 23

-Słuchajcie, musimy porozmawiać bardzo poważnie-powiedziałam od razu, gdy wszyscy byli w salonie. Ukradkiem spojrzałam na Zayna. Widać było, że nie jest mu do śmiechu, więc postanowiłam przejść do rzeczy.
-Wiem, że niektórzy z was wiedzą, co sie stało z Mią-w tym momencie miałam na myśli Malika.
-Coś jest jej?-zapytal Liam.
-Gdy wy byliście w trasie, ona brała narkotyki. Zaczęło się, gdy poznala swoją dawną przyjaciółkę-opowiedziałam im całą tą historię-Musimy ją wspierać, a nie odrzucać. Ona nas potrzebuje, potrzebuje naszego dopingu, a nie, że będziemy ją ganić, że uległa słabości. Ona teraz jest w okropnym stanie, bo Zayn, ty jej nie zrozumiałeś.-wtedy zwróciłam się do niego. -Nie próbowałeś jej pomóc, tylko ją skrytykowałeś. Owszem, rozumiem, że się zdenerwowałeś, ale po co kończyć to wszystko, co razem zbudowaliście. Chcę wam też dać taką radę, jak z nią rozmawiać-przypomniałam sobie wtedy rozmowę, jaką odbyłam z lekarzem, gdy moja przyjaciółka opuszczała szpital-nie wspominajcie jej to, że brała.
Gdy skończyłam, wszyscy zaczęli się rozchodzić. Prawdopodobnie wracali do swoich dziewczyn albo wychodzili gdzieś. Nie wiem gdzie.... W pokoju zostałam ja, Harry i Zayn. Styles wstał i kiwnął mi głową, że mam iść z nim. Nic tu było po mnie, gdybym została, tak więc poszłam za lokatym. Poszliśmy do jego pokoju.  Harry usiadł na łóżko, spuścił głowę na dół i powiedział.
-Nie mówiłaś nic o Mii.
-A co miałabym ci powiedzieć. -usiadlam obok niego. -nie wiedziałam jakbyś zareagował.
-Wspierałbym was. Zależy mi na tobie. Pomógłbym Ci, żebyś nie miała tylu obowiązków na głowie. Przyjechałbym od razu, gdybyś mnie tylko o to poprosiła. Gdy ty jesteś szczęśliwa, ja jestem szczęśliwy.
-Oh, Harry, kochany jesteś. -uśmiechnęłam się. -Kocham Cię-pocałowałam go w policzek.
-Wiem-złapał mnie za rękę.-Oby nasz związek trwał jak najdłużej.
-Sugerujesz cos?
-Tak. Że kiedyś zostaniesz moją żoną i będziemy mieli dużo dzieci.

Z perspektywy Zayna.

Po wyjściu Alice i Harry'ego siedziałem jeszcze chwilę zastanawiając się nad swoim zachowaniem, które dzisiaj pokazałem. Jestem totalnym dupkiem. Faktycznie, zamiast ją wesprzeć lub pocieszyć, ja ją zgnoiłem. Postanowiłem do niej pójść i jeszcze raz z nią porozmawiać. Nadal ją kocham. Szedlem do niej, paląc papierosa. Gdy skończyłem, byłem już pod domem. Nacisnąłem dzwonek. Odczekałem chwilę. W drzwiach stanęła Emily.
-Cześć-powiedziała szorstko.
-Chciałbym porozmawiać z Mią.
-Chciałbyś-prychnęła.-Może ona nie chce z Tobą gadać.
-Oh, daj spokój. Chce wszystko wyjaśnić
-Ale jak coś przeskrobiesz, to sobie ze mną porozmawiasz-zagroziła mi. Nie wiedziałem, że Emily to taka twarda dziewczyna. Wpuściła mnie do środka. Skierowałem się od razu do pokoju Mii. Nie pukałem, bo podejrzewałem, że nie będzie w stanie się odezwać. Wszedłem do środka i zobaczyłem-Alice miała rację mowiąc, że z Mią nie jest najlepiej. Leżała na łóżku, oczy miała spuchnięte. Gdy wszedłem, spojrzała na mnie i jej oczy napełniły się łzami.
-Przepraszam-usiadłem obok niej, jednak ona nic nie mówiła.
-Jestem idiotą, że cie tak potraktowałem. Mia, ja chce ci pomóc. Wiem, co teraz przechodzisz. Mimo tego, proszę, kochaj mnie tak jak wcześniej. Ja z Ciebie nigdy nie zrezygnuje. Nawet, jeśli nie wiem co będziesz ze sobą robić, ja będę chciał być przy Tobie i Ci pomóc wyjść z problemu.-nie wiedziałem, czy ją przytulić, bo nie byłem pewny, czy ona tego chciała.
-Zayn-powiedziała, prawie niesłyszalnie.-ja też przepraszam. Nie wiem, co mnie skłoniło, że wziełam te narkotyki.-wyjąkała.
-Spokojnie-tym razem nie bałem się ją przytulić. -damy radę.
Zacisnęła ręce na mojej koszulce.
-Chcę, żeby było tak jak dawniej. Zero problemów, totalny luz.
-Będzie tak, jak tylko wyzdrowiejesz.-pocałowałem ją w czoło. Mia podniosła głowę i zaczęła mnie całować po szyi. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Wsadziła mi ręce pod bluzkę, chcąc mi ją zdjąć
-Ale, że teraz?-powiedziałem, między pocałunkami. 
-Miesiąc przerwy i tracisz kondycję-wymamrotała.
-Ale to tylko zamknę drzwi.-wstałem i przekręciłem klucz w zamku. Wróciłem do Mii i zaczęliśmy się znowu całować. Po jakimś czasie zapukała Emily.
-Wszystko w porządku?
-Tak, Em, możesz już iść. Poradzimy sobie-Mia cicho zachichotała.
-Powodzenia-rzekła. Słyszałem, jak zbiega na dół. Powróciliśmy do naszych czynności. Ja cieszyłem się, że między nami już jest wszystko dobrze.

Z perspektywy Emily.

Domyśliłam się, co Zayn i Mia wyprawiają. Przecież nie jestem glupia..  Napisalam Nialowi, że jestem już wolna i możemy się spotkać. Odpisał bardzo szybko. Czekalam na niego w parku, przy fontannie. Czekając, słuchałam muzyki, a dokładniej One Direction. Już wcześniej, zanim poznałam chłopaków, byłam Directionerką. Gdy zobaczyłam, że u Alice jest Niall, próbowalam nie piszczeć. Z trudem mi to przychodziło, ale przynajmniej Horan nie uciekł. Dopiero potem dowiedziałam się, że w tym samym domu byl również Harry. Praktycznie widziałam o nich wszystko. Na tej rocznicy ślubu to głównie mówiłam o sobie. Jeszcze z żadnym z chłopaków nie rozmawiałam, oprócz Niala i Zaynem, choć to nie byla miła rozmowa. Chciałam poznać też resztę, ale poprostu wolałam czekać na swoją kolej, kiedy to ich spotkam.
Poczułam, że ktoś mnie szturchnął. Odwróciłam się.  Za mną stał Horan. Zdjęłam słuchawki i przywitałam się z nim.
-Jestem głodny.Chodź do Nandos-powiedział, po czym ruszyliśmy do knajpki. Było tam bardzo przytulnie, lokal utrzymany był w kolorach czerwieni, brązu i kremowego. Usiedliśmy przy stoliku, po czym pojawiła się kelnerka.
-To co zawsze?-Zapytała Horana.
-Oczywiście.-powiedział, uśmiechając się do niej.
-A dla Ciebie?-zdziwiło mnie to, że od początku jesteśmy na "ty".
-Hmm. A, wezmę kurczaka w frytkami.-powiedziałam zrezygnowana, ponieważ Niall był tutaj stałym klientem, więc nie dostalibyśmy menu, bo pewnie Horan zna je całe na pamięć.
Gdy kelnerka odeszła od naszego stolika, zaczęliśmy znowu rozmawiać na byle jaki temat. Po upływie 30 minut, podeszła do nas inna dziewczyna, podając nam jedzenie. Niall zaczał od razu jeść, nie zwracając uwagi na to, że przy tym się brudzi. Ja wolałam zachować trochę uroku osobistego i uważałam, jak konsumuję posiłek. Gdy skończyłam, wytarłam się chusteczką, jak należy. Zauważyłam, że Niall już dawno skończył i poprostu się na mnie patrzy.
-Jestem gdzieś brudna?-zapytałam, jeszcze raz się wycierając.
-Nie nie. Poprostu lubię na ciebie patrzeć.
Lekko się rumieniąc uśmiechnęłam się. Zaczęlismy znowu opowiadać swoje biografie, jednak po jakimś czasie postanowiliśmy, że pora sie zbierać. Wstaliśmy, Niall zapłacił i skierowaliśmy się do domu. W międzyczasie dostaliśmy od reszty sms'a, że wszyscy zostajemy u chłopaków na noc. Będzie również, Alice i Mia. Ciesze się, że Mia pogodziła się z Zaynem i teraz wszystko będzie dobrze. Przecież musi być dobrze.

Z perspektywy Harry'ego.

Dzisiaj dziewczyny nocują u nas. Ja i Alice śpimy w moim łóżku, z racji tego, że mam łoże małżeńskie, Mia śpi z Zaynem, Emily w łóżku Nialla, a Horan będzie spał na kanapie, bo Liam i Lou śpią ze swoimi dziewczynami. Z racji tego, że rangą zaliczam się do gentelmanów, pozwoliłem Alice umyć się jako pierwszą. Gdy skończyła, wszedłem do łazienki, aby się ogolić.
-Też chcę tak-powiedziała Alice, gdy oglądała mnie w tej akcji.
-Nie, bo sobie potniesz buźkę.
-To będzie moja wina. Daj spróbować. Przynajmniej się pośmieje.-w ręcznikach na głowie i na swoim ciele, wyrwała mi z rąk golarkę i piankę do golenia. Wysmarowała się nią i próbowała się ogolić,
-Ale jesteś śliczna-stwierdziłem
-Poprostu pokazuję Ci swoją męskość.
-To pokaż swoje mięśnie.-zacząłem ją ściskać w rękę, aby móc sprawdzić, czy ma biceps.
-Zostaw, bo ci przywale i będzie mieć siniaki-wyrwała się i stała w pozycji obronnej, czyli wygrażała mi golarką.
-Buzi dasz?-zrobiłem dziubek zbliżając się do niej. Dziwnie to wyglądało, pojedynek między ludźmi, którzy mają piankę do golenia na twarzy.
-Na buzi musisz sobie zaslużyć
-Co mam zrobić, aby dostać całuska?-uśmiechnąłem się.
-Siadaj na kiblu, ja cię ogolę.-powiedziała, odkręcając kurek i zmywając swoją twarz. Zdjęła ręcznik z włosów i podeszła do mnie.
-Byłbym twoim stałym klientem, gdybyś jeszcze zdjęła ten ręcznik-pokazałem jej na tułów.
-Pogięło Cię.-stwierdziła, łapiąc mnie za czoło.-Słuchaj, ogolę Cie bardzo dokładnie, więc nie płacz, kiedy stwierdzisz, że zrobiłam to lepiej od Ciebie.
Nie dała mi dokończyć. Wzięła się do swojej roboty. Jeździła mi maszynką od szyi do brody, od uszu do brody.
-Tylko nie potnij mi loków.-powiedziałem, ledwo otwierając usta.
-Cicho siedź. Jak będziesz marudził to obudzisz się łysy.
Wolałem już się nie wykłócać. Pomyślałem, że jeśli nie wyjdzie jej za dobrze, ogolę jeszcze raz, ale rano.
Po pewnym czasie, Alice opuściła ręce.
-Gotowe-powiedziała, odkładając golarkę i wychodząc z łazienki.
Przyjrzałem się sobie w lustrze. Byłem idealnie ogolony. Cóż... Chyba Alice zacznie się tym zajmować.
Wróciłem do pokoju. Craven siedziała oparta o ścianę, a gdy mnie usłyszała, seksownie na mnie spojrzala.
-I jak? Dalej jesteś w szoku, że Cię tak cudownie ogoliłam?
-Oczywiście. Jesteś w tym mistrzem.-ukłąkłem obok niej
-Czy zostaniesz moim specjalistą od golenia?-spytałem, śmiejąc się przy tym.
-Nie golę plebejuszy. Dzisiaj zrobiłam wyjątek.-zbliżyla się do mnie i przytuliła. -Jesteś idiotą-powiedziała do mojej koszuli.
-Kocham Cię-zacząłem ją całować. Alice nie nadążała z pocałunkami, więc zaczęła się śmiać.
Siedzieliśmy potem chwilę, ciesząc się ciszą, jaka nas otaczała. Potrafiliśmy porozumieć się bez używania słów.  Nie długo potem uslyszeliśmy przeraźliwy krzyk Nialla. Razem z Alice się przestraszyliśmy i pobiegliśmy, w stronę źródła dźwięku.
Horan stał przy lodówce i cały się trząsł.
-Co się stało?-spytała Alice
-N-n-n-ie   m-m-a    n-n-ic   w-w-w   lo-lo-d-ó-wce-wyjąkał.
Oboje przewróciliśmy oczami. U niego to norma, ze dostaje histerii, gdy nie ma nic na co Niall ma ochotę.
-Harry, może pójdziemy na zakupy?-mrugła Alice.
-Ja prowadzę-chwyciłem za kluczyki i energicznie kierowałem się ku drzwiom, bo nie chciałem, żeby Dowson mnie wyprzedziła.
-To logiczne, przecież ja nie mam prawa jazdy-powiedziała za mną. Ale klapa. Totalnie zapomniałem, że ona nie ma prawa jazdy. Postanowiłem się już nie odzywać. Wsiadłem do samochodu i czekałem. Po jakimś czasie Al do mnie dołączyła.
-Dobra, musimy kupić batony, makaron, nutelle, chipsy, cole, wode-zaczęła wymieniać wszystkie produkty, jakie Niall jej podyktował. Listę zakupów znałem już na pamięć. Horan zawsze chce to samo, więc każdy z nas zna jego jadłospis na pamięć.
Gdy weszliśmy do sklepu, robiliśmy wyścigi wózków (chyba wiecie, jak to mniej więcej wygląda, więc nie będe opisywać). Po jakimś czasie zatrzymała nas ochrona...









ale żeby zrobić sobie ze mną zdjęcie, a poza tym, życzyła nam miłej zabawy. Niedługo po tym postanowiliśmy wracać.
Wziąłem większość reklamówek do ręki i szliśmy do samochodu. Opadliśmy na siedzenia.
-Fajnie było-stwierdziła Alice, śmiejąc się.
-Cieszę się, że taki wypad Ci się podobał-nachyliłem się, aby ją pocałować. Odwróciła głowę, więc nie mogłem wykonać tego ruchu. Udawałem, że coś szukam z tyłu.
Ruszyliśmy w kierunku domu. Patrzyłem prosto na jezdnię i musiałem jakoś zacząć rozmowę. Musiałem powiedzieć jej coś, co jej nie ucieszy.
-Słuchaj, pojutrze znowu mamy koncert. Nie będzie nas dwa tygodnie-przerzuciłem bieg i dalej patrzyłem się na jezdnię.
-A gdzie jedziecie?-spytała? Czułem na sobie jej wzrok.
-Do Paryża
-Miasto zakochanych. Chciałabym tam pojechać-westchnęła.
-Pojedziemy tam razem, sami-spojrzałem na nią.-Będę tęsknić-uśmiechnąłem się
-No to oczywiste, że ja też
Resztę drogi spędziliśmy na gadaniu o tym, co będę robić podczas trasy. Wyszło, że co wieczór będę spał z nową dziewczyną, podczas koncertu poderwe kilka fanek i z kilkoma będę stał pod wieżą Eiffla.
Oboje wiemy, że nigdy bym czegoś takiego Alice nie zrobił. Za bardzo ją kocham, aby móc ją skrzywdzić.


__________________
Za ewentualne błędy, przepraszam :) Nie mam czasu,  żeby przeczytac rozdzial jeszcze raz i zrobic poprawki. Mam nadzieje ze te bledy nie zaburzaja sensu opowiadania :D

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 22

Kolejne dwa tygodnie później...

Powoli szłam do domu po lekcjach. Z Mią jest już coraz lepiej. Trzy dni po tym wydarzeniu mogła wypuścić szpital, pod warunkiem, że pójdzie się leczyć. Chodzi na terapię i sama ostatnio stwierdziła, że już jest lepiej, chociaż na początku narzekała, jak każdy. Wczoraj prawie o północy chłopaki wrócili do domu. Postanowiłyśmy z dziewczynami nie męczyć ich dzisiaj, niech sobie odpoczywają. Miałam dużo pracy na jutro, tj, napisać wypracowanie z literatury angielskiej. Temat był trudny, czyli

"Jeszcze nigdy ludzkość nie żyła w takim lęku jak obecnie i nigdy nie miała po temu tylu powodów".


Jeśli chce sie dostać pozytywną ocenę, to trzeba się troche pomeczyć. Gdy wyszłam poza teren szkoły dostałam smsa od Harry'ego o treści "widzę cię". Spojrzałam w lewo. Nikogo nie było. W prawo. Też nikogo. Spojrzałam przed siebie i go ujrzałam. Pomachałam mu z kartką, na której był zapisany temat wypracowania. Styles ubrany byl bardzo skromnie, jak na taką pogodę, jaka teraz panowała. Nie było gorącego lata, a on był ubrany, jakby zaczynały się wakacje. Szedł w moją stronę, a za nim dwóch kolesi. Prawdopodobnie ochroniarze postanowili sie nim zaopiekować przez jakiś czas po koncertach. Co chwilę ktoś podawał mu ręke i coś mu mówił, a on się uśmiechał, pokazując dołeczki i szedł dalej. Pomyślałam, że idzie do szkoły, spytać, jakie ma zaległości, więc postanowiłam nie marnować czasu, odwróciłam się i poszłam w kierunku domu. Obejrzałam się za siebie. Harry był teraz otoczony dziewczynami, to znaczy plastikami z naszej szkoły, które rzucaly mu się na szyję. Dobrze, że ja tak nie mam-usmiechnęłam się do siebie. Jutro znowu mam sesję, ale myślę, że nabieram wprawy w tym zawodzie. Po całej serii zdjęć, gdy zakończymy "dzień 4" dostanę wypłate i będę mogła pomóc rodzicom, albo im wykupię jakąś wycieczkę... jeszcze nie wiem. Gdy dochodziłam do domu, usłyszałam kroku. Były szybsze niż moje. Prawdopodobnie ten ktoś biegl.
-Alice-zawołał. Rozpoznałam Harryego.
-Cześć-powiedziałam, idąc dalej.
-Czemu poszłaś?-zapytał rozczarowany.
-Myślałam, że idziesz do szkoły spytać, czy masz coś nadrabiać. Ale chyba źle myślałam-powiedziałam.
-Przyszedłem spędzić z Tobą popołudnie, a ty mnie ignorujesz, jak zawsze-kątem oka zobaczyłam, jak wywija oczami.
-No jasne, że mam cię gdzieś. Nikt się Tobą nie interesuje. -spodobał mi się ten "tekst" więc uśmiechnęłam się szeroko. Spojrzałam na jego rękę. Na przedramieniu miał tatuaż, który przedstawiał statek
-Nowy?-zapytalam retorycznie. "Przecież to logiczne, że nowy, jak wcześniej go nie widziałam." skarciłam sie w myślach,
-Tak. Lubię tatuaże, tak jak Zayn. Każdy coś oznacza.
-Chyba dlugo ci zajmie tlumaczenie, który tatuaż co oznacza-słyszałam, że Harry ma dużo tatuaży, nawet więcej niż Malik, ale jakoś nie interesowało mnie oglądanie ich.
-Gdybym streścił to nie byłoby tak długo. Tak w ogóle, zapraszam dzisiaj do siebie.
-Nie wiem czy moge. Mam wypracowanie z literatury angielskiej do napisania na jutro.-powiedziałam upuszczając głowę.
-Pogadam z nauczycielem, że przeze mnie zadania nie masz. Przełoży ci. Nie martw się. Przecież mój uśmiech onieśmiela nawet facetów. Myślisz, że dlaczego ostatnio zwiększyła się liczba gejów? Bo ja stałem sie popularny i każdy mężczyzna chce ze mną być i zmieniają orientację seksualną.
-Ooo, to ty też zmień . Przecież mieć takie branie, codziennie nowy facet w łóżku-zaśmiałam się.
-No jasne, marzę o tym od początku kariery. Czuć w sobie faceta. To co? Idziemy do mnie?
-Naprawdę nie wiem.
-Weź nie marudź i chodź-Harry wziął mnie na ręce.
-STYLES postaw mnie na ziemi-wydarłam się.
-A pójdziesz grzecznie?
-Nie mam wyboru.-wykonał moją prośbę i byłam już zmuszona iść do chłopaków. Gdy doszliśmy pod dom stało tylko jedno auto, samochód Harryego. Zdziwiło mnie, że nikt z nich nie odpoczywa po takim wysiłku, tylko sobie jeżdzą po mieście, albo odwiedzają znajome. Weszliśmy do środka i ujrzałam masę walizek stojących przed schodami.
-Tak się stęskniliście, że zapomnieliście się rozpakować?
-No.. Tak jakby-Harry zaczął się drapać po głowie.-Zresztą, Lou posprząta. Chodź na górę.-pociągnął mnie za rękę. Poszłam za nim do jego pokoju. Z racji, że Styles w pokoju nie ma kanapy, usiadłam na łóżku. Pozwoliłam wziąć sobie jego laptopa. Otworzyłam go i przeglądałam zdjęcia i gify z koncertów chłopaków. Natknęłam sie na filmik, w którym Harry dostaje butem w krocze. Zaczęłam się głośno, a on nie wiedział o co chodzi. Zajrzał do laptopa i sie uśmiechnął.
-Bolalo-powiedział
-To logiczne. Każdy facet nie lubi, jak jego skarb zostaje "niszczony"-z uśmiechem zrobiłam palcami cudzysłowie .
-To już widzisz, jacy nasi fani są szaleni.
-Ciesz się, że w ogóle ich masz.
Siedzieliśmy tak jakąś godzinkę, oglądając te "wspomnienia" z koncertów, jakie mieli. Czytaliśmy komentarze pod filmikami i się świetnie bawiliśmy.
-Alice, muszę Ci coś wyznać.-Harry zagryzł wargi.
-Słucham Cię-czułam, że to nie będzie jakis żart ani nic z tych rzeczy, o których rozmawialiśmy dotychczas.
-Kazałaś mi zapomnieć o tym pocałunku przed moim wyjazdem. Nie zapomniałem. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy to zrobiłaś. Trudno mi było to ukrywać, bo ty chciałaś to wymazać z pamięci. Na każdym koncercie o Tobie myślałem. Gdy dostałem jakiegoś smsa brałem telefon z nadzieją, że to ty napisałaś. Gdy już pisałaś, serce zaczynało mi bić mocniej. Za każdym razem, gdy Cię widzę, to od razu poprawia mi się humor i nie potrafię powstrzymać tego szybkiego bicia serca. Ja, ja . Ehh... Ja sie w Tobie zakochałem od pierwszego dnia, kiedy się pojawiłaś w szkole. Jesteś cudowna. Nie wyobrażam sobie być z nikim innym, jak tylko z Tobą. -Harry przez ten cały czas, kiedy mi to mówił, bawił się prześcieradłem. Co chwilę patrzył na mnie, sprawdzając reakcje, lecz ja siedziałam nieruchomo. Czułam, że się zaraz rozpłaczę. To było najcudowniejsza rzecz, jaką słyszałam. Jason mi nigdy takiego czegoś nie wyznał. Postanowiłam mu też wyznać to co czuje.
-Nie wiem, czy pamiętasz, jak się jeszcze nie znaliśmy to patrzyłam w waszą stronę, a gdy ty zerkałeś na mnie i nasze spojrzenia sie spotkaly, speszona uciekałam. Też mi się podobałeś od tego momentu. Nawet nie wiem, dlaczego byłam z Jasonem. To chyba był pewnego rodzaju lęk, że masz inną i się mną  nie interesujesz zbytnio. Przepraszam, że wtedy uciekłam, gdy cię pocałowam. -usmiechnęlam sie lekko do niego, nie wiedząc jaka będzie reakcja.
Harry powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Oglądał ją od czoła, aż po samą brodę. Ja siedziałam dalej nieruchomo. Czekałam, aż on zrobi ten pierwszy ruch. W końcu nasze wargi dzieliły zaledwie centymetry. Pocałowaliśmy się. Całowaliśmy się powoli, ale pocałunek był przepełniony miłością. Gdy się oderwaliśmy, stykaliśmy się czołami. Harry westchnął i powiedział
-Ja nawet mam twoje zdjecie na tepecie w telefonie.
Nie wpadłam na to, bo na mojej tapecie znajdowały się teletubisie. Postanowiłam, że jak wrócę do domu, to od razu zmienie tło pulpitu mojego telefonu.
-Harry, ja nie chcę, żeby to od razu wyciekło do mediów. To, że się spotykamy. Chce mieć jeszcze trochę luzu, zanim paparazzi mnie dopadnie.
-Nie ma problemu. Będziemy jak w filmie ukrywać naszą miłość, a gdy nikt nie widzi, będziemy uprawiać dziki seks.
-Haha, śmieszne.
Mam nadzieję, że nasze zachowanie po tym wydarzeniu się nie zmieni. Dalej będziemy zachowywać się jak przyjaciele i oby nikt tego nie zniszczył..

Z perspektywy Mii.

Kierowałam się na polanę, gdzie w lato, przyjeżdzały rodziny, aby urządzić sobie piknik. Już z oddala widziałam Zayna, który siedział na drewnianym stole, a nogi miał na ławce. Cholernie się za nim stęskniłam. Podbiegłam do niego, a gdy on mnie zobaczył wstał ze swojego miejsca, a ja rzuciłam mu się w ramiona.
-Jak dobrze, że nic Ci nie jest-powiedział.
-A co miałoby mi niby być?
-Nie wiem. Poprostu martwiłem się, że coś Ci się stało. Nie wybaczyłbym sobie tego.-przejechał palcem po mojej twarzy, a mnie przeszły przyjemne dreszcze.  Zayn schylił się i pocałował mnie w zagłębienie w mojej szyi. Zamknęłam oczy. Gdyby nie było tu tyle ludzi, moglibyśmy to zrobić, ale jak na tą porę, było wyjątkowo dużo osób, którzy wybrali sie na spacer.
-Słuchaj, jak cie nie było brałam narkotyki-przyznałam się.
-Co?-wybuchnął.
-To nie jest tak, jak może ci się wydawać, że sobie zaczęłam ćpać, bo mi sie nudziło, albo coś w tym stylu. Nawet gdy bys ty tu był, też byś temu nie zapobiegl.
-No to powiedz mi, cos się stało, że sięgnęłaś po narkotyki. Rozumiem, że lubisz sobie zapalić, ale nie wiedziałem że jesteś ćpunką?!!-wykrzyczał to.
-Uspokój się-wytrącił mnie z równowagi, że podniósł na mnie głos. Opowiedzialam mu co się stało, że zaczełam sobie wstrzykać różne świństwa..
-Ja pierdole, jak mogłaś. Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Mogłaś odmówic, ale ty oczywiście chciałaś spróbować jakiejs nowej przygody. I co? Fajnie Ci było?
-Zayn, proszę, uspokój się-powiedzialam, zamykając oczy, aby sie nie rozpłakać.
-Zostaw mnie. Zadzownie. -odszedł, zostawiając mnie samą.  Znałam Zayna bardzo dobrze i wiedziałam, że nie zadzwoni. Że to koniec. Nie miałam już po co żyć. Nie wiedziałam co zrobić. Napisałam Alice sms'a' żeby przyjechała do mnie, bo chyba zaraz coś sobie zrobie. Szybko pobiegłam do domu, a łzy spływały po moich policzkach, rozmywając cały makijaż.

Z perspektywy Alice

Domyśliłam się, że między nią a Zaynem cos sie zepsuło. Mówiła mi kilka dni wcześniej, że ma zamiar mu powiedzieć, tylko boi się jego reakcji. Jak widać, nie spodziewała się tego. Gdy dostałam od niej smsa natychmiast wyszłam od Harry'ego.
-Może Cię podrzucić?-spytał.
-Nie, dojdę, ty za to zrób pranie-pocalowałam go przy wyjściu i pobiegłam do Mii.
Gdy dobiegłam pod jej dom, otworzylam drzwi. Były otwarte. Wbiegłam po schodach co drugi stopień, aby szybciej móc z nią porozmawiać.
-Mia-powiedziałam, gdy stanęłam w drzwiach.
-Alice-wstała i rzuciła mi się na szyję. Wiedziałam, jaka byla załamana.
-Siadaj-pociągnęłam ją na jej łóżko.
Mia opowiedziała mi wszystko. Od momentu, gdy się spotkali, aż do odejścia Zayna. Nie była w stanie nic wydusic, ale powoli doszłyśmy do końca tego opowiadania. Zdziwiła mnie reakcja Zayna. Postanowiłam potem pójść porozmawiać z Malikiem.
-On mnie nazwał ćpunką!!-wykrzyczała Mia przez łzy. Wysłałam Emily smsa, żeby jak najprędzej przyszla do Craven ją popilnować, gdy ja sobie utnę rozmowę z Zaynem i resztą. Wiedziałam, że przerywam mojej kuzynce spotkanie z Niallem, ale jeszcze będą się jeszcze długi czas widywać.
Piętnaście minut później zjawiła się moja kuzynka. Wytłumaczyłam jej powód, dla którego musiała tu przyjść.
-Okej, zostanę z nią. Dobrze, że mnie przysłałaś. Nie wiemy, co by sobie zrobiła, gdybyśmy zostawiły ją same.
Wysłałam Zaynowi, Liamowi, Louisowi i Niallowi smsa, że mają się zjawić u nich w domu. Do Harry'ego nie wysyłałam, bo wiedziałam, że jest na miejscu. Czekał na cynk ode mnie czy wszystko ok, ale dowie się co się stało później, razem z resztą. Wiedziałam, że reszcie też niszcze popołudnie, ale ta rozmowa musi się odbyć jak najszybciej.

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 21

Dwa tygodnie później.

Gdy byłam w szkole, ktoś chciał się do mnie dodzwonić. Nie mogłam odebrać, ponieważ nauczyciel zabrał by mi telefon i mogłabym się z nim pożegnać. Rodzice mi powiedzieli po przeprowadzce, że jak coś przeskrobie, to oni się nie będą z tego komuś tłumaczyć. Jestem zdana na siebie. Postanowiłam poczekać, do końca lekcji, aby potem móc odebrać, albo w najwyższym przypadku, oddzwonić.
Po tym pocałunku, jeśli mogę to tak nazwać praktycznie nic się nie zmieniło. Może i głupio wyszło, ale Harry dalej traktuje mnie jak wcześniej. Co drugi dzień rozmawiamy ze sobą na skyp'ie, a tak to cały czas smsujemy. Od ich wyjazdu zaczęłam odliczać, za ile się spotkamy. Oglądałam ich koncerty w internecie. Mogę przyznać, że dobrze im idzie śpiewanie i po prostu są do tego stworzeni. Zaczęła się również okropna nuda. Ja, Mia i Emily, z którą kontakty mam lepsze, niż zazwyczaj, nie wiemy co robić gdy się spotykamy, a tak to zawsze był ocean pomysłów. Również w moim życiu się zmieniło. Od wypuszczenia gazety w obieg, stałam się znana na każdym kroku. Na przerwach byłam otaczana przez tysiące ludzi, którzy uważali się za moich przyjaciół. Problem w tym, że ja ich nie znałam. Gdy wracam do domu, zaczepiają mnie ludzie, prosząc o autograf. Dziwi mnie, że ludzie potrafią zapamiętać dziewczynę, która znajduje sie na jakimś zdjęciu w gazecie. Ja tak nie potrafię do dziś. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. Telefon ciągle wibrował, dlatego nie musiałam oddzwaniać i odebrałam.
-Halo?-powiedziałam do słuchawki.
-Cześć, Alice-usłyszałam Harry'ego poprzez szumy. Prawdopodobnie znajdował się w restauracji, kawiarni bądź na ulicy.
-Cześć, cześć. Jak tam na koncertach?
-Dobrze jest. Fanki wiecznie mnie otaczają, więc nie mogę sie nudzić.-usłyszałam pisk dziewczyn w słuchawce.
-Widzę, że Cię chyba znalazły-uśmiechnęłam sie-Źle się maskujesz
-Jak widać, chyba nie jestem zbyt dobry w kamuflarzu. Szkoda, że nie mogę wrócić. Bym się przynajmniej wyspał.-usłyszałam w słuchawce głos dziewczyny, która prosi o autograf.
-Fanki wiedzą, że przeszkadzają ci w rozmowie?
-Wiedzą, ale one tego nie rozumieją.
-Lepiej nie mów tego głośno, bo usłyszą
-Nie wiem czy wiesz, ale za dwa tygodnie się zobaczymy.
-Połowę czasu wytrzymaliśmy to i drugą połowę też damy radę.
-A ty jak się czujesz jako wschodząca gwiazda?-spytał. Czułam, że prędzej czy później o to spyta.
-No wiesz... teraz mnie otacza zbyt dużo fałszywych ludzi. Nie czuję się w tym za dobrze. Wiecznie jestem otaczana i nie mogę się nigdzie ruszyć, bo ktoś chce iść ze mną i tak dalej.
-To już widzisz, jak ja sie muszę czuć
-Biedaczek. Ale twoje fanki są nieziemsko piękne, że poprostu zazdrościć urody, a moi fani, że tak powiem, to same spaślaki-zachichotałam.
-To ty chyba siebie w lustrze nie widziałaś. -zadzwonił dzwonek oznajmiający, że przerwa się skończyła.
-Harry, muszę kończyć. Zobaczymy się na skyp'ie. Papa-rozłączyłam się. Poszłam do sali, w której miałam literaturę angielską. Czas na relaks. Dzięki tym lekcjom mam okazję odpocząć od tego szumu, mogę się wyciszyć. Po lekcjach razem z Emily idziemy do Mii na kolejną serię nudów.


-Cześć Mia-krzyknęłam z dołu . Czekałam chwilę aż odpowie, lecz nie odpowiadała dlatego wolałyśmy się upewnić razem z Emily. Dzisiaj Craven nie było w szkole, dlatego miałyśmy prawo podejrzewać, że gdzieś wyszła, ale podejżane by było, że zostawiła otwarte drzwi.
-Mia?-zawołała moja kuzynka. Wtedy usłyszałyśmy jakiś dźwięk dochodzący prawdopodobnie z łazienki obok jej pokoju. Pobiegłyśmy na górę i otworzyłyśmy drzwi. Mia leżała na ziemi z pustą strzykawką w ręce.
-Em, dzwoń na pogotowie-powiedziałam cicho, stojąc jak słup nie mogąc nic zrobić. Prawdopodobnie Mia ćpała. Uklęknęłam obok niej.
-Halo, słyszysz mnie?-próbowałam ją jakoś ocucić. Uczyłam się, jak rozpoznać, że osoba zażywa narkotyki. Nagłe zmiany nastrojów, spadek zainteresowań, zaniedbywanie swoich obowiązków, beztroskie życie, skłonności do nieuzasadnionego śmiechu itp., ale nigdy nie przypuszczałabym, że Mia mogłaby się dopuścić czegoś takiego. Usiadłam obok niej i czekałam, aż pogotowie przyjedzie. Nie trwało to dość długo, ponieważ jakieś dziesięć minut później, karetka przyjechała pod dom. Lekarze chcieli wiedzieć, co się dokładnie stało, tak więc powiedziałam im wszystko, co wiedziałam. Powiedzieli nam, że uda im się ją wyciągnąć z tego, bo niedawno zaczęła "zabawę narkotykami".
Chciałyśmy nie martwić Zayna, dlatego postanowiłyśmy do niego nie dzwonić.

Z perspektywy Harryego.

Gdy skończyłem rozmawiać z Alice, zacząłem się uspokajać fizycznie, jak i psychicznie. Od momentu, gdy mnie pocałowała, zacząłem o niej coraz intensywniej myśleć. Wszystkie piosenki, jakie śpiewam, są skierowane do niej. Cieszyłem, się, że za niedługo się zobaczymy. Za chwilę mamy występ, wiec postanowiłam te chwilę wolnego wykorzystać, żeby pooddychać świeżym powietrzem i zadzwonić do Alice. Potem wróciłem do środka. Trwały ostatnie przygotowania. Gdy wszystko było gotowe, mogliśmy zaczynać.
-Wchodzicie za 3,2,-odliczał kierownik-1.
Ruszyliśmy na scenę i rozległ się pisk fanek. Jak zawsze usmiechnięci powitaliśmy widownię. Zaczęliśmy się wygłupiać i oczywiście śpiewać piosenki. Rozpoczynała się piosenka "They Don't Know About Us" i ja znowu myślami powędrowałem do Alice.
 
Zaczął Liam swoją solówkę

"People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say they don’t know
What they’re talk - talk - talking about"


Po czym nastąpiła moja kolej.

"Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine girl"



Podczas tej solówki przypominałem sobie każdy jej
śmiech, jej głos, te jej ruchy, gdy zarzucała włosami,
gdy się denerwowała przeze mnie. Ona poprostu była spełnieniem moich marzeń. Postanowiłem wyznać jej wszystko, co do niej czuję, byleby nie było za późno.  Nastąpiła kolejna piosenka, gdzie mogłem sobie w pewien sposób pokrzyczeć, bo wymagała tego piosenka, mniej więcej, a dokładniej było to "Back For You". Zaczynaliśmy śpiewać pierwszy refren. Szedłem w stronę fanek, śpiewając piosenkę. Wtedy dym wystrzelił mi prosto w twarz. Odwróciłem się tyłem do widowni i zobaczyłem jaka była reakcja fanów. Po tym wydarzeniu zaczęły się piski radości. Uznali to za śmieszne, to ja też mogę się z tego śmiać. Uśmiechnąłem się i kontynuowałem śpiew. Tak minął koncert. Energicznie, z myślami skierowanymi ku Alice.

Z perspektywy Mii

Gdy się obudziłam, strasznie raziło mnie światło, więc zamknęłam powieki. Usłyszałam czyjś ruch, a potem poczulam, jak ktoś lapie mnie za ręke. Powoli otworzyłam oczy. Alice i Emily stały obok mojego łóżko i z troską mi się przyglądały. Wiem, jak narozrabiałam, więc nic nie powiedziałam.
-Dlaczego?-spytała mnie Dowson.
-Długo by tu opowiadać.-westchnęłam. Brać narkotyki zaczęłam niedługo po tym, gdy spotkałam Meredith. Zadzowniła do mnie i poprosiła o pomoc. Poszłam do niej i zaczęłyśmy rozmawiać. Zaoferowala mi, żebym sobie wstrzyknęła małą dawkę, przecież to nic nie szkodzi i uległam. Od tego momentu zaczęłam brać coraz więcej. Po wstrzyknięciu czułam się fantastycznie, jak we śnie. Jednak gdy chciałam z tym skończyć pojawiło się palące uczucie. Myślałam, że zginę. Podeszłam do półki nocnej, gdzie trzymałam pewien zapas i zażyłam wszystko co miałam. Najwidoczniej mi to zaszkodziło, bo znalazłam się tu.
-Mamy dużo czasu-powiedziała Emily opierając się o ścianę. Wetchnęłam. Nie miałam zamiaru się z nimi kłócić. Powiedziałam im wszystko od spotkania Meredith, aż do ich przyjazdu. Oglądałam ich reakcje. Miały szeroko otwarte oczy i nic nie mówiły.
-Pomożemy Ci-po dłuższym czasie powiedziała Alice. Czułam się głupio. Długo pracowałam na wizerunek silnej dziewczyny, co nie da się złamać, a tu pierwsza słabość i już upadłam. ?
-Nie mówcie Zaynowi-upuściłam wzrok.
-Nie mamy takiego zamiaru. Sama mu to powiesz-powiedziała Emily.
-Wiem co sobie i mnie myślicie.-zaczęłam sie bawić palcami. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
-Przyjaciele są od tego, żeby sobie pomagać. Wyleczą Cię i będzie tak jak dawniej. Każdemu się zdarza.-Alice próbowała podnieść mnie na duchu. Wtedy przyszła pielęgniarka, aby zmienić mi kroplówke.
-Widzę, że już nie śpisz. Jak się czujesz?-zapytała mnie, oglądając, ile płynu mi zostało.
-Dobrze się czuję, a za ile będę mogła wyjść?-zadałam pytanie
-Oj nie wiem. Musisz się lekarzy spytać. Ale jakbyś czegoś potrzebowała, to naciśnij guzik wzywający to przyjdę-wyjasniła mi, gdzie się znajduje ten przycisk i wyszła.
Dostałam smsa od Zayna.
"Cześć skarbie, jak się masz? Nie potrafię zasnąć. Mam nadzieję, że ty też nie śpisz :*" Spojrzałam na zegarek. Wskazywał on 23:00.
-Nie musicie tu siedzieć tak długo. Możecie iść, dam sobie radę.-powiedziałam dziewczynom, po czym odpisałam Zaynowi.
"Wszystko ok. Nie śpię, ale jestem zmęczona. Tyle się dzisiaj działo...."
Wtedy Alice ziewnęła.
-No faktycznie trochę późno. To będziemy się zbierać.
Obie wstały, przytuliły mnie i dały buziaka w policzek, po czym wyszły. Tak więc zostałam ja sama, w tej szpitalnej sali, z telefonem w ręce.

Z perspektywy Zayna.

Czułem, że coś jest nie tak. Że coś się stało. Wolałem się upewnić, pisząc smsa do Mii, bo nie pisała do mnie przez cały dzień. Jednak odpisała mi bardzo szybko i uspokoiłem się, że nic jej nie jest, ani że z nikim się nie zabawia, tylko zapewne siedzi w domu i się nudzi przed telewizorem.....

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 20

Dzisiaj drugi etap sesji zdjęciowej. Już byłam na miejscu i byłam przygotowywana przez stylistów do zdjęć. Veronica zajmowała się moją fryzurą, Greg makijażem.
-Słuchaj, Al. Michael nie jest dzisiaj w dobrym nastroju, więc rób to co ci każe, nawet, jeżeli będzie chciał, żebyś zaczęła udawać małpe. Poprostu, gdy nikt go nie denerwuje, lepiej mu wychodzi praca-pouczała mnie Veronica.
-Ale przecież ja nigdy mu się jeszcze nie sprzeczałam. Jestem tu dopiero drugi raz.
-Dobrze, ale to już ci mówię, na zapas.
-Coś jeszcze mam wiedzie?-zaczęłam się dopytywać.
-Nie, ale ubieraj dobrze słowa, gdy z nim rozmawiasz. Zdezorientujesz go i będzie jeszcze gorzej. -No super, pomyślałam. Poczułam się jak służąca, która musi zrobić wszystko, aby przypodobać się swojemu władcy.
-Macie 5 sekund na zjawienie się tutaj!!-krzyczał Michael ze studia-Odliczam!
Szybko wyszłam z garderoby, ubrana bardzo skromnie i stanęłam w pomieszczeniu.
-Witajcie moi drodzy-zaczął.
Już wiedziałam, że coś się szykuje. Jak na zły humor to odzywał się do nas bardzo przyjemnie.
-Mamy dzisiaj gościa, który przyszedł, aby pooglądać nas w pracy, dlatego uśmiechajcie się i pamiętajcie, że on jest gościem a my gospodarzami. Przyjdzie do nas w trakcie trwania sesji, ponieważ stoi w korku samochodowym i nie da rady przybyć na czas. Może się zjawić w każdej chwili, dlatego bądźcie w gotowości, a teraz do roboty. Alice, stań przed tłem. Dajcie jej tego pluszaka!-Michael wytłumaczył mi, jak mam stanąć i zaczął robić zdjęcia. Poszło mi o wiele lepiej niż poprzednim razem.
-Dobra, to mamy. Idź się przebierz w inne ubrania.-odesłał mnie do szatni. Przebrałam się w krótkie spodenki, górę miałam od bikini i białą bransoletkę. Wróciłam do sali.
-O matko, dajcie jej jeszcze sok. Nie no. Zaraz eksplodujcie, trzymajcie mnie.-Michael zaczął się wachlować kartkami papieru. Gdyby nie fakt, że słyszałam, że ma dziewczynę, wzięłabym go za geja. Jego zachowanie i wygląd bardzo pasowały mi do osoby homoseksualnej.
-Dobra, stawaj. Włóż kciuk lewej ręki za spodenek-zrobiłam to co mi kazał.-Nie tak!!-podszedł do mnie i sam to za mnie zrobił.-udawaj, że pijesz sok. Nawet możesz pić, tylko nie pij za dużo, żeby coś tam zostało.-Zrobiłam to co mi kazał i czekałam aż zrobi zdjęcie. Wtedy usłyszałam czyjeś kroki. Nie długo po tym, ujrzałam Harry'ego, który wchodząc przemierzył mnie wzrokiem z góry na dół.
-Witaj Michael-powitał go Styles
-Dzień dobry, panie Styles. Veronico, czy mogłabyś obsłużyć naszego gościa? Proszę sobie tutaj usiąść na kanapie. Jeśli pana najdzie ochota, również panu zrobię zdjęcia.-uśmiechnął się do Harry'ego. Taki cwany facet....
-Nie nie. Wolę pooglądać. Taką ładną modelkę macie, że ona by mnie przyćmiła swoim pięknem, więc wolałbym nie.
-Dobrze, ale jeżeli pan zachciałby stanąć przed obiektywem, to proszę się nie krępować.-Michael odwrócił się od Harry'ego i stanął przy aparacie. Ja stałam i patrzyłam na niego wielkimi oczami.
-No co sie patrzysz, ustaw się.
Zrobiłam to, co mi kazał, choć krępowało mnie, że stoje tak obnażona przed Harrym, który teraz się na mnie patrzy i się usmiecha zadziornie.
-Dobra, dziękuję na dzisiaj - rzekł Michael po godzinie meczarni.-Alice, poprostu jesteś GE-NIAL-NA . Masz nieziemską urodę i doskonale wypadasz przed obiektywem-powiedział do mnie i poklepał mnie po plecach
-Zgadzam się w stu procentach-Harry pojawił się znikąd.
-Uhm, dziękuję bardzo-uśmiechnęłam sie i poszłam w stronę garderoby.
Gdy przebrałam się już w moje ubrania, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę, proszę-powiedziałam, przyglądając się w lustrze.
-Cześć, Alice-powiedział Harry, wchodząc do pomieszczenia. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Co tu robisz? Nie powinieneś być na próbie? Przecież za dwa dni wyjeżdzacie w trasę-no tak. Trasa za dwa dni. Potem się zacznie miesiąc bez śmiechu chłopców i ich żartów. Zacznie się nuda popołudniowa, że się żyć odechcewa i wrócę do trybu ciągłej nauki.
-Chciałem ten dzień spędzić z Tobą, jeżeli nie masz jakichś planów-dokończył
-Nie, nie mam żadnych planów. Chyba, że nudę zaliczamy do aktywnego spędzania wieczoru-zasmiałam się.
-Co byś chciała robić? Kręgle, kino, restauracja, zakupy-zaproponował.
-Spacer. Jakoś nie mam ochoty na nic, oprócz spaceru z takim facetem jak ty w taki wieczór jak ten.
-Dobra, ale pójdziemy po kawę, żeby nie iść na ten spacer z pustymi rękoma.-Harry założył kurtkę, którą miał przewieszoną, przez ramię
-Haha, jaki płaszcz-zaczęłam się naśmiewać.
-Człowiek próbuje się modnie ubierać, a ludzie się z niego śmieją. Co się dzieje z tymi ludźmi.-westchnął. Nie potrafiłam się powstrzymać. Pocałowałam go w policzek i potem zrozumiałam co zrobiłam. Speszona pociągnęłam go za rękę i skierowałam w stronę wyjścia.
-Gdzie tu jest pobliska kawiarnia?-spytałam szybko, aby nie mógł zadać pytania, co to było przed chwilą. Zresztą, nie wiedziałam czy Harry jest wolny czy zajęty, więc nie wiem pod jakim pretekstem ja go pocałowałam w policzek. I tak mu się dziwię, że mi nie przyłożył za ten wyczyn.
-Tu niedaleko. Poczekaj tu, a ja pobiegnę.-nawet nie pozwolił mi dokończyć, tylko od razu skierował się do kawiarni, aby zakupić dwie kawy na wynos. Byłam strasznie spragniona. Na szczęście w torebce miałam wodę i upilam z niej łyk, aby nie uschnąć tutaj. Długo Harry'ego nie było. Zaczęłam chodzić tam i z powrotem, co chwilę kopiąc kamyki, które stały na mojej drodze.
-Przepraszam, że tak długo-wystraszyłam się-fanki mnie zauważyły i nie dałyby mi spokoju, gdybym nie zrobił sobie z nimi zdjęć-podał mi kubek z kawą.
-Nie ma sprawy. Zacznę się przyzwyczajać, że gdziekolwiek się z wami nie ruszę, będą tam fanki.
Ruszyliśmy w stronę najbliższego parku. Usiedliśmy na ławce. Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i wpatrywaliśmy się w ludzi, przechodzących obok nas.
-Pamiętasz, jak jeszcze się nie znaliśmy i byłaś zupełnie nowa w tej szkole. -spytał Harry
-Pamiętam. Nie potrafiłam się odnaleźć-usmiechnęłam się.
-Nie pamiętam tego. Od początku zadawałaś się z Mią. Odnosiliśmy z chłopakami wrażenie, że znałyście się zupełnie wcześniej, ale mniejsza z tym. Gdy się pojawiłaś w tej szkole, stwierdziliśmy z chłopakami, że jesteś bardzo atrakcyjna. Chcieliśmy jakoś do ciebie zagadać, ale baliśmy się. Widziałem co chwilę, jak zerkałaś w naszą stronę, a gdy ja zauważyłem, że spoglądasz, szybko chowałaś sie za szafkami.-przez jego zmianę głosu, rozpoznałam, że się uśmiecha.
-Nie mówiłem o tym nikomu, że spoglądasz na nas. Nadal obmyślaliśmy plan jakby do ciebie zagadać. Baliśmy się, że może i jesteś skromna, ale jeśli przychodzi co do czego to potrafisz nagadać-Harry mówił , a ja namiętnie wsłuchiwałam się w jego głos i starannie dobrane słowa.
-Niedługo po tym zauważyliśmy, że Liam z tobą idzie. Byliśmy sparaliżowani. On tak mało wiedział, że my tak planujemy do ciebie zagadać, a odezwał się do ciebie najszybciej z nas. Potem ja z Niallem poprosiliśmy go, żeby nas Tobie przedstawił. Gdy przedstawiał Tobie mnie, nie chciałaś na mnie spojrzeć. Cały wieczór zastanawiałem się, dlaczego tak sie zachowałaś i robiłem sobie różne historie. Że może nie jestem w twoim typie, nie spodobałem ci się, uważałaś mnie za nie wiadomo kogo. Nadal nie wiem, co było powodem tego zachowania, ale nie chcę wiedzieć. Wystarczy mi, że wiem o tobie wszystko. No. Prawie wszystko. Oprócz myśli z tamtego dnia, gdy się poznaliśmy. Cieszę się, że cię poznałem.
Spojrzałam mu w oczy. On też mi się przyglądał. Po jakimś czasie uśmiechnęłam się ciepło i odrzekłam.
-Dziękuję za te słowa. Też się cieszę, że jesteśmy przyjaciółmi i mogę na tobie polegać.
Złapałam go za rękę i zaczęlam rysować kółeczka na jego dłoni. Może teraz wyglądaliśmy jak para, ale nic nas nie łączyło prócz przyjaźni. Z mojego telefonu zaczęła wydobywać się melodia, oznajmiająca przychodzące połączenie. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że mama próbowała się ze mną połączyć.
-Halo?-odebrałam.
-Alice, gdzie ty jesteś? Popatrz, która godzina. Natychmiast wracaj do domu-wykrzyczała moja mama. Nie lubiła, gdy wracam tak późno i jak widać, właśnie się zasiedziałam.
-Dobra, pa-szybko zakończyłam.
-Słyszałem, twoja mama głośno mówi.-powiedział Harry lekko mnie odsuwając, aby móc wstać.
Bardzo powoli kierowaliśmy do domu, by móc jak najdłużej być ze sobą. Wiedziałam, że dzisiaj widzimy sie ostani raz przed tak długą rozłąką, bo jutro chłopcy nie idą do szkoły. Nie wiem jak przeżyjemy ten fakt, wraz z Mią i Emily, że chłopców z nami nie będzie. Będziemy mogły ich tylko wspierać poprzez internet. Szliśmy w milczeniu. Co chwilę ukradkiem spoglądaliśmy na siebie. Ta cisza była nam potrzebna. Nie musieliśmy rozmawiać poprzez słowa. Wystarczyło nam jedno spojrzenie, aby wiedzieć wszystko, co druga osoba ma nam do przekazania. W końcu stanęliśmy przed moim domem i nadszedl ten czas pożegnania.
-To co, do zobaczenia za miesiąc?-zaśmiałam się nerwowo.
-Będę odliczał-uśmiechnął się smutno.
Nie wiem co mi się dzisiaj działo, ale teraz miałam ochotę go pocałować. Podeszłam do niego, złapałam go za kark. Najpierw lekko go przytuliłam, a potem znalazłam jego usta. Obdarowałam go pocałunkiem i się odsunęłam.
-Harry, przepraszam. Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, to nie miało mieć miejsca. Nie wiem co sobie myślałam-mówiłam jak nakręcona.-Będę bardzo za tobą tęsknić. Mam nadzieję, że po twoim powrocie, dalej będziemy przyjaciółmi. Wole cie mieć, jako przyjaciela, niż wroga. Musze iść, do zobaczenia, Harry-powiedziałam ze łzami w oczach. On nic nie powiedział. Wyglądał na osłupionego. Odwróciłam się i skierowałam się w stronę drzwi. Przeszłam przez próg, nie ogladając się za siebie i trzasnęłam drzwiami.

____________________________________________
Wiem, że istnieje tu Harry&Alice Team, dlatego macie pocałunek, nie za fajnie opisany. Nie bierzcie tego, jako ich pierwszy pocałunek. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 19

Dzisiaj niedziela. Wstałam dość wcześnie, czyli o 14:00. Po takiej imprezie byłam niezwykle wyspana, jednak dokuczał mi ból głowy. Widać, dopadł mnie poimprezowy "kac", spowodowany nadmiarem głośnej muzyki techno. Bawiłam się wczoraj niesamowicie, razem z Emily. Nie wiedziałam, że taka cicha dziewczyna, jak ona, potrafi się tak bawić, jak nam to wczoraj pokazała. Jeśli mam powiedzieć, że między nią a Niallem coś jest, to będzie to prawda. Zauważyłam, że z minuty na minute zbliżają się do siebie coraz bliżej. Zwiastuję im szybki związek, który moim zdaniem, będzie udany. Zawsze podobali się Emily blondyni, a Niall i ma jasne włosy i jest niezwykle utalentowany. Sprawdziłam telefon. Miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość, od nieznanego mi numeru. Odczytałam wiadomość "Witaj Alice! To ja, Michael. Jeśli nie masz zapisanego mojego numeru, to lepiej zrób to już teraz, bo nasza współpraca nie potrwa krótko, jak tego przewidywaliśmy. Chcę Ci przypomnieć, że spotykamy się już w czwartek i mam nadzieję, że pamiętasz. Myślę, że przyzwyczajasz się już do show biznesu. Gazety z twoim zdjęciem już są w druku i jutro będą w sprzedaży. Szykuj marker :)". Zdziwiła mnie ta wiadomość a jednocześnie wywołała u mnie pewien lęk. Zdziwiłam się, ponieważ nikt mi nie mówił, kiedy następna "wizyta" w studiu, a opanował mnie strach, bo bałam się tych spojrzeń w szkole, gdy będę przechodzila korytarzem. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek chciał ode mnie autograf, jako Alice Dowson, ta modelka teenVOGUE. Postanowiłam nie rozmyślać już na ten temat. Wstałam i powędrowałam do kuchni, gdzie czekała już na mnie kochana kuzynka. Zostaje u mnie do jutra, dlatego dzisiejszy dzień postanowiłyśmy spędzić w swoim towarzystwie.
-Cześć, Em-od razu powiedziałam, gdy tylko ją zauważyłam, stojącą przy kuchennym blacie.-co mi robisz na śniadanie?
-Tobie, nic. Ale jak poprosisz to ci mogę coś przyszykować.-mimo, że nie widziałam jej twarzy, wiedziałam, że się uśmiecha.
-To nie, nie będę się Ciebie prosić. Jeszcze byś mnie otruła, albo dodała nie wiadomo co.-uniosłam lekko kąciki ust. Spodziewałam się, że zaczniemy się przekomarzać, tak jak to zawsze miałyśmy w zwyczaju, ale jednak Emily nie odwdzięczyła mi się jakimś chamskim komentarzem. Otworzyłam lodówkę, po czym stwierdziłam, że nie ma w niej nic godnego do zjedzenia. Zamknęłam i drzwi i skierowalam się do mojego pokoju, aby się doprowadzić do porządku. W międzyczasie, gdy się przebierałam, usłyszałam dzwonek do drzwi, lecz moja kuzynka krzyknęła "otworze" więc nie musiałam się fatygować na dół. Po jakimś czasie zeszłam na dół. Emily stała w korytarzu, opierając się o framugę drzwi, prowadzących do salonu.
-Kto dzwonił?-spytałam. Od razu po moim pytaniu z salonu wyszedł Jason. Stałam osłupiona, nie wiedząc co zrobić. Rozpłakać się, czy zacząć go okładać pięściami. Moja kuzynka w tym czasie, gdy ja się zastanawiałam co zrobić, poszła do kuchni i oparła się o blat, oglądając te wydarzenie.
-Alice, chciałbym porozmawiać-zaczął.
-Ty chciałbyś porozmawiać. TY. Zabawny jesteś. Na twoim miejscu ja bym się tu nie pokazywala, ale ty masz taki tupet, żeby po tym wszystkim tu przychodzić. Ty chyba jesteś coraz głupszy.
-Chce wszystko wyjaśnić-próbował mnie uspokoić.
-A może nie wpadłeś na to, że może ja nie chce nic wyjaśniać i nie chce Cię widzieć na oczy. Te twoje wyjaśnienia możesz sobie wsadzić dobrze wiesz gdzie. Jesteś skończonym idiotą. Weź wyjdz.-prawie to wykrzyczałam.
-Ale Alice...
-WYJDŹ-nie dałam mu dokończyć. Otwarłam drzwi wyjściowe i czekałam, aż on łaskawie wyjdzie. W końcu zdecydował się wyjść, ale przed przekroczeniem progu powiedział "Przepraszam". Gdy zniknął z zasięgu drzwi, trzasnęłam nimi, tak mocno, że nawet ja nie miałam pojęcia że mam w sobie tyle poweru.
-Wszystko ok?-Emily położyła dłon, na moim ramieniu, lecz ja ją strzepnęłam i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam obracać w dłoniach naszyjnik, który wisiał na ramie z łóżka. Zastanawiałam się, czy dobrze postąpiłam, zachowując się tak a nie inaczej. Mogłam go wysłuchać albo nie. Mogłam udawać twardą dziewczynę, albo poprostu się przy nim rozpłakać pokazując mu, jak bardzo przez niego cierpię. Lecz Mia i Harry nauczyli mnie, że nie mogę dać satysfakcji facetowi, który mnie zranił, żeby mógł wspominać, że złamał serce dziewczynie, a ona popłakała się jak małe dziecko, kopiąc nogami i robić więcej złego, niż dobrego. W mojej głowie był mętlik. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Nie przejmowałam sie tym, bo wiedzialam, że Emily jest dole. Miałam nadzieję, że poszła się przewietrzyć, więc miałam chwilę spokoju i byłam pewna, że nikt mi nie będzie przeszkadzał. Podeszłam do półki z książkami, położyłam się spowrotem na łóżku i zaczęłam odrabiać zaległe zadania domowe, które nie zdążyłam zrobić w piątek, bo mnie pokusiło, żeby zrobić Jasonowi niespodziankę. Wczoraj pomyślałabym sobie, że gdybym tam nie poszła to nie wiedzialabym o niczym i bylibyśmy dalej razem. No właśnie. O niczym bym nie wiedziała. Jason by to ukrywał i by mnie oszukiwał, lecz ja mu przeszkodziłam w tym planie, żeby mieć dwie dziewczyny na raz. Jestem tylko ciekawa co zrobiłaby ta dziewczyna, gdyby się dowiedziała, że przed nią i w trakcie trwania ich związku, istanialam ja w jego życiu. Mogłaby mu dać kosza i postąpić tak jak ja, albo pokazałaby swój brak szacunku do swojej osoby i spotykałaby się z nim dalej. Za dużo myślę. Potrząsnęłam głową i próbowałam skupić się na nauce. Ktoś zapukał do drzwi. Myślałam, że Emily wyszła, ale nie mogłam jej ignorować, dlatego rzuciłam ciche i szybkie "prosze" i zbierałam się do nauki. Drzwi się otworzyły i spojrzałam w ich stronę. Na początku zauważyłam lokowaną czuprynę. Wiedziałam już kto to jest, więc nie musiałam się przyglądać dalej. Spojrzałam w książkę. Udawałam, że go nie widzę, lecz znowu zastanawiałam się. Ciekawiło mnie, co było powodem jego odwiedzin. Zawsze musze wiedzieć jaki był powód jakiegoś zdarzenia. Jestem naprawdę dziwna.
-Hejasko lasko!-powiedzial od razu, gdy zamknął drzwi mojego pokoju. Bardzo fajnie mu się zrymowało, więc ja też postanowiłam coś wymyśleć na poczekaniu.
-Hejo gejo-jedynie to przyszło mi do głowy.
-No wiesz ty co. Ja próbuję być mily.
-Próbujesz-zamknełam książkę
-Dobra, to źle zabrzmiało. Co robisz?-spytał, siadając na brzegu łóżka
-Nic. Próbowałam coś napisać z literatury angielskiej, ale póki co nie przychodzi mi nic do głowy
-Może pomóc?-zaoferował.
-Nie dzięki. Nie chce marnej trójki-uśmiechnęłam się. Harry położył się obok mnie na plecach. Spojrzałam na niego. Patrzył się w sufit, nic nie mówiąc.
-Tak wogóle-zaczęłam-co jest powodem twoich odwiedzin?-spytałam. Harry Styles spojrzał na mnie kątem oka.
-Yhm, no. Emily napisała do Nialla, że odwiedził Cię Jason i Cię nieźle wkurzył. Wiedziała, że my się lubimy, to poprosiła Nialla, żeby wpadł i żeby mnie też zabrał, aby podtrzymać ci towarzystwa.
-Horan też tu jest?-spytalam. Miałam coraz więcej dowodów, że jego i Emily coś łączy.
-No tak.-wtedy usłyszałam ich śmiechy dochodzące z dołu. -Masz może wodę?-spytał. Wiedziałam, że musi mieć niezłego kaca po takiej dawce alkoholu jaką wypił. W szafce nocnej miałam kilka butelek wody. Zawsze tam były, w wypadku, gdyby mnie suszyło w nocy. Wyjęłam jedną i podałam ją Harry'emu. Wypił od razu.
-Kac męczy, widzę
-Daj spokój. Tak mnie boli głowa od rana, że nie wytrzymam zaraz.
-Prześpij się. Może pomoże.-zaproponowałam.
-Jakoś nie chce mi się spać-zauważyłam, że od przyjścia się nie uśmiechał. Zapewne była to sprawka tego kaca, który go męczył.
-Ej no. Harry, uśmiechnij się-Styles spojrzał na mnie, a gdy zauważył, że patrzę na niego, uśmiechnął się i spowrotem popatrzył się w sufit. Położyłam głowę, na jego klatce piersiowej.
-Jeny, nie wiem co ty taki naburmuszony.
-Z minuty na minute, gdy tu jestem, humor mi się poprawia-zaczął bawić się moimi włosami.
-A czemu niby nie masz tego humoru?-obróciłam głowę tak, aby patrzeć mu w oczy.
-Wyjeżdzamy w trasę koncertową. Wiem, że to super, bo będziemy widzieć fanów, robić sobie z nimi zdjęcia, ale są pewne minusy. Wyobraź sobie-tłumy fanek, a gdy obok nich przechodzisz, piszczą ci do ucha tak, że potem nie potrafisz się otrząsnąć i nic nie słyszysz przez pięć minut. Zawsze musisz się uśmiechać, mimo, że nie masz humoru, bo to nasi fani i zasługują na szacunek. No i nie będziemy się z wami widzieć. To też pewne minusy.-Miałam ochotę mu powiedzieć, że jutro znajdę się w gazecie, ale wolałam, żeby sam się o tym dowiedział.
-Weź się nie załamuj. Przecież będziemy ze sobą rozmawiać. Będziecie chyba robić twitcamy, które na pewno będę oglądać. Będziemy dzwonić do siebie. Będzie dobrze, Hazzuś.-tym zdrobnieniem chciałam go jakoś rozweselić. Zrobiłam się głodna.
-Idę coś nam przyszykować, bo pewnie jesteś głodny. Byłabym nie dobrą gospodynią, gdybym nie oferowała ci nic do zjedzenia.
-No właśnie. Czekałem, aż zaproponujesz mi coś. Dzisiaj ty jesteś królową garnków.
-O nie. Król jest tylko jeden. Ja jestem dowódcą sił zbrojnych, czyli noży kuchennych-wstalam z łóżka i powędrowałam w stronę kuchni. Zrobiłam kanapki, zaparzyłam herbatę i wróciłam do pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Harry śpi.
-Boże , jaki on słodki-powiedziałam do siebie i wyszłam. Poszłam do Emily, która właśnie się śmiała z czegoś. Pewnie z jakiegoś żartu Niall'a
-Zrobiłam wam kanapki-powiedziałam i położyłam talerz na stół. Nie zdziwiło mnie, że Niall wręcz rzucił się na jedzenie. Siedziałam z nimi dłuższą chwilę i słuchałam o czym mówią, lecz szybko straciłam z nimi kontakt. Poszłam po koc i ułożyłam się do snu, bo oczy mi się wręcz same zamykały.

~

Leżałam na łóżku, trzymając na kolanach laptopa.
-Kochanie, ja już z nimi nie wytrzymuje-powiedział Harry.
-Dasz radę, przecież widzisz, że mam masę roboty.-odpowiedziałam klepiąc w klawiature
-Jak godzinke z nami pobędziesz to nie zwolnią Cię z pracy-pociągnął mnie za rękę.
-Już idę-zamknęłam laptop i powędrowałam za Harrym. Poszliśmy na ogródek, po którym biegała dwójka dzieci.
-TATO!!-wykrzyczał chłopiec widząc Harry'ego.
-MAMO!!-podbiegła w moją stronę dziewczynka, która miała ok. 3 latka.
-Pobawicie sie z nami?-powiedziała przytulając mnie w szyję.
-Oczywiście, że się z wami pobawimy, tylko nie męczcie mamy tak bardzo. Przecież za niedługo będziecie mieli braciszka albo siostrzyczke.-powiedział Harry. Zaraz zaraz. Będą mieli? Spojrzałam w dół. Faktycznie. Mój brzuch byl większ. Wygylądał jakbym była w ciąży. Złapalam się i przycisłam palce do brzucha. Twardy. Cóż. Chyba faktycznie jestem w ciąży.
-Tyle dzieci-powiedziałam do siebie.
-Codziennie to mówisz. Odstresuj się. Wogóle, nie powinnaś pracować w ciąży. To źle wpływa na dziecko-Harry zbliżył się do mnie. Zaczął całować mnie po szyi. Czułam się niesamowicie. Jego usta jeździły po tej części ciała. Zamknęłam oczy. Po dłuższym czasie i nasze usta się odnalazły. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się wargami. Jego ręce znalazły się na mojej talii i przyciągnął mnie lekko do siebie. Moje ręce owinęły jego kark, a ręce wplotłam w jego loki. Z czasem i nasze języki zaczęły ze sobą współpracować. Całowaliśmy się coraz namiętnej, ale nagle oderwaliśmy się od siebie. Usłyszeliśmy krzyki naszych dzieci. Spojrzeliśmy w ich stronę. Okazało się, że piłka wypadła im na ulice.
-Ja pójdę-powiedział Harry i ruszył w stronę furtki. Obejrzał się, czy nie jadą auta i ruszył po piłkę. Nagle znikąd pojawił się samochód. Jechał prosto na Harry'ego. Zaczęłam krzyczeć, biec w jego stronę, ale było już za późno. Przeleciał bezwładnie przez pojazd pod wpływem uderzenia i Harry leżał na ulicy w ogóle się nie poruszając.

~

-Ciiiiiiiii-uspokajał mnie jakis głos. Otworzyłam oczy. Kołysałam się w przód i w tył, a ktoś głaskał mnie po głowie. Spojrzalam na twarz tej osoby. To Harry próbował mnie jakoś uspokoić. Gdy zobaczyłam, że on żyje, przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Tak bardzo się bałam, że on nie żyje. Głupie sny.
-Spokojnie, to tylko zły sen-powiedział Harry w moje włosy. Jego słowa działały na mnie kojąco. Zaczęłam się uspokajać, płacząc coraz mniej.
-To był cudowny sen, pomijając brutalny koniec-powiedzialam, dalej wtulając się w mojego przyjaciela.
-Opowiesz mi?-spytał
-Wolę zachować to w tajemnicy, ale moge ci powiedzieć końcówkę.-przemyślałam to, zanim to powiedziałam.
-Zamieniam się w słuch.-opowiedziałam mu końcówkę, zaczynając od tego, że naszym dzieciom wypadła piłka na ulicę. Oczywiście pominęłam fakt, że to były nasze dzieci. Zmieniłam również miejsce akcji. Powiedziałam, że byliśmy na placu zabaw, akurat tamtędy przechodziliśmy i nagle dzieciom wypadła piłka. Pamiętałam te dzieci. Chłopczyk o zielonych oczkach w krótkich włosach koloru takiego, jakiego ja mam. Dziewczynka długie ciemne, lokowane włosy i brązowe oczy. Po prostu dzieci jak z obrazka.
-Miło, że ci się śniłem, ale już nie miło, że zginąłem-powiedział Harry. -tak za marginesem, ty też jesteś słodka. Nie spałem jeszcze gdy weszłaś do pokoju, to słyszałem co mówiłaś. Moje kanapki dałaś Niallowi, żeby sobie zjadł.-zarumieniłam się. Nie wiedziałam, że slyszał. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Postanowiłam ominąć ten temat.
-Po co miałyby się zmarnować. Trzeba było nie dawać fałszywego złudzenia, że śpisz, to byś sobie pojadł. Spałeś w ogółe?
-Tak, spałem. Masz bardzo wygodne łóżko, ale usłyszałem twoje krzyki, to zbiegłem na dół i zobaczyłem co się dzieje. Szarpałaś się na tej kanapie jakby cie opętało.
-Przepraszam, że cię obudziłam-uśmiechnęłam sie. Wizja przestraszonego Harryego jest kusząca.
-Nie masz za co przepraszać. Jeżeli codziennie masz mnie tak przytulać to nawet w nocy mogę dla ciebie wstawać.-czułam, ze się uśmiecha. Nie chciałam się wyrywać z tych objęć bo po pierwsze było mi wygodnie, a po drugie, nie chciałam robić Harryemu przykrości.
Wiem, że Styles jest perfekcyjnym przyjacielem i za nic w świecie bym go na nic nie zamieniła. Przyjaciele to skarb, jakich mało i całe bogactwo skryte jest w Harrym Styles'ie

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 18

Z racji tego, że dzisiaj idę z chłopakami na imprezę, zabroniono mi wracać do domu. Harry pojechał wraz z Mią po sukienkę dla mnie na wieczór. Nie potrafię sobie wyobrazić ich w sklepie z takimi ubraniami. Dowiedziałam się również, że razem z nami na impreze idzie Emily. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, ponieważ była to kolejna okazja do spotkania z moją krewną, jeśli mogę nazwać to "kolejnym spotkaniem" ponieważ ostatnio nie zamieniłyśmy ze sobą więcej niż trzy zdania. Wszyscy chcieli wiedzieć co było powodem mojego wczorajszego "zagubienia", lecz poprosiłam Harry'ego, aby innym mówił, że zerwałam z Jasonem, bez jakichkolwiek szczegółów. Strasznie mi się nudziło, dlatego postanowiłam wyjść na dwór, przewietrzyć się. Wyszłam na zewnątrz i spojrzałam na ich dom i mnie zamurowało. Nigdy wcześniej u nich nie byłam, dlatego zaciekawiło mnie, czy rozpoznałabym ich siedzibę, gdybym chciała do nich zajrzeć ładnym popołudniem. Właśnie spędzilam noc w domu, o jakim marzyłam od dzieciństwa. (nie będę opisywać domu, bo widzicie go na obrazku załączonym obok). Przeszłam naokoło budynku. Za tą villą umieszczony był basen, a obok niego jacuzzi. Oczywiście, zaczęłam fantazjować. Wyobrażałam sobie, jakby chłopcy wyglądali z kąpielówkach. Siedzielibyśmy tu w czasie wakacji i poprostu miło spędzalibyśmy ze sobą czas. Usiadłam na ławce niedaleko basenu. Oglądałam jak woda spływa po kamieniach, które znajdowały się przy kąpielowisku, w formie dekoracyjnej. W skupieniu przyglądałam się otaczających mnie budynków, drzew, wymachując nogami. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na mojej ręce. Troszkę sie zasiedziałam, więc powoli wróciłam do domu.
-Chyba nie powiesz mi, że zerwaliście ot tak.-zaskoczyła mnie Mia od tyłu.
-No wiesz... Różnie się w związkach układa, lecz niestety nam jakoś nie wyszło. Uznaliśmy, że nie pasujemy do siebie-odpowiedziałam jej, z wielkim bólem serca. Wiedziałam, że nie uwierzy w to, co przed chwilą powiedziałam, ale nie będzie mnie zmuszać, bo wie, że jestem krucha wewnętrznie.
-Mhm, no dobrze. Twoja sukienka jest u Harry'ego na łóżku. Buty też Ci kupiliśmy. Nie szalej tam za bardzo, mała.
-A ty nie idziesz?-zdziwiłam się . Przecież Mia to byłaby ostatnia osoba, która nie chciałaby iść na imprezę, gdyby była taka okazja. Zawsze się wyrywała na jakieś potańcówki, byleby poczuć w sobie dawkę procentów.
-Może później do was wpadniemy-mrugnęła do mnie. Wiedziałam, co szykują, więc tylko się usmiechnęłam. Nie miałam zbyt dobrych wspomnień co do współżycia. Kilka razy słyszałam, jak rodzice sie zabawiają i nie należało to do jednych z najprzyjemniejszych dźwięków. Oczywiście, na początku mnie to bawiło, lecz z czasem zaczęło mnie to przerażać. Dlatego chciałam, aby teraz mieć pokój trochę dalej od rodziców, niż tylko, gdyby miała nas oddzielać tylko ściana. Odgoniłam od siebie te myśli i wróciłam do sukienki.
-Mam nadzieję, że nie będę zbyt wyzywająco wyglądać-rzekłam.
-Za kogo ty mnie masz? Będziesz królową tej imprezy.
-Ta, na pewno-przewróciłam oczami.
-Dziwi mnie, że nie pędzisz zobaczyć tej sukienki.
-Dobrze, dobrze, już idę-odwróciłam się i poszłam do pokoju Harry'ego zobaczyć te cudeńka.
Gdy byłam w salonie, zauważyłam, jak chłopcy siedzą w salonie i oglądają Talk Show. Nie zdziwiło mnie, że oglądają pierwszy lepszy kanał w telewizji, bo i tak go nie oglądają, tylko komentują wygląd prowadzącej i uczestników. Pomaszerowałam do pokoju i otwarłam drzwi
-O mój Boże-zakryłam usta dłońmi. Na łóżku leżała czarna sukienka, w dekoltem wręcz do pępka. Nie mogłam uwierzyć, że oni mi takie coś wybrali. Obok leżało pudełko. Otworzyłam je. W środku leżały buty, gdzie przód był wysadzany ćwiekami. Wzięłam sukienkę i poszłam ją przymierzyć. Stanęłam przed lustrem. Bardzo długo się przyglądałam i zastanawiałam się, czy pójdę w takim czymś na imprezę, ale tę rozkminę przerwał mi Harry
-Wiedzieliśmy, że będzie ci pasować-powiedział za plecami. Odwróciłam się i obdarowałam go uśmiechem.
-Nie musieliście kupować takiej drogiej. Wystarczyłoby mi, gdybyście kupili mi jakąś pierwszą lepszą z targu. Też bym się cieszyła.
-To nie podoba Ci się?
-Nie nie, podoba mi się i to jeszcze jak, ale wiem, że sporo was to kosztowało.
-Nie wiesz ile, więc skąd wiesz, że była droga?-spytał.
-Znam was już na tyle dobrze, że nie poszliście do sieciówek po taką sukienke
-Oj, daj spokój, taki mały prezent na pocieszenie-uśmiechnął się lekko, lecz od razu uśmiech mu zszedł, domyślając się co powiedzial-przepraszam, nie zaczynaj płakać-podszedł bliżej, aby w razie czego, mnie pocieszyć
-Spokojnie, zaczyna mi przechodzić. Nie martw się o mnie jakbym była dzieckiem. Poradzę sobie.
-A może lubię się troszczyć o Ciebie?
-Spadaj, zawstydzasz mnie-upuściłam wzrok, uśmiechając się
-oooh, nasza Alice potrafi się uśmiechać, proszę proszę, kto by pomyślał.-postanowiłam przerwać te zaloty
-A ty masz ubranie na impreze?-zmieniłam temat
-Zawsze jestem gotowy, nie martw się o to.-Harry cofnął sie kilka króków-idę na dół, zejdziesz do nas potem?
-Jasne-Harry zaczął kierować się w stronę drzwi-Harry?-zatrzymał się, po czym się odwrócił-Mógłbyś mi odpiąć sukienkę?-zapytałam.
-No dobra-podszedł, a ja się odwróciłam. Jego ręce były ciepłe, a gdy jego dłonie zetknęły się z moją skóra, przeszedł mnie dreszcz. Bardzo krótko, to trwało, bo ile może trwać odpinanie zamka w sukience.
-Dzięki-uśmiechnęłam się, gdy Styles już wychodzil. Odłożyłam suknie na łóżko, aby się nie pogniotła. Usiadłam na ziemi i odliczałam godziny do nadchodzącej imprezy.


-Gdzie moja marynarka?-krzyczał Harry, trzymiąc swoje włosy. Wszyscy byliśmy już gotowi, lecz Stylesowi zapodziała się gdzieś część ubioru. Wszyscy szukaliśmy granatowej marynarki, która miała znajdować się w szafie, jednak jej tam nie było.
-Weź tą-podałam mu pierwszą lepszą marynarkę, która według mnie, pasowała do reszty.
-Ale nie tej chciałem.
-No to masz problem, odwróciłam się, przeczesując ręką włosy.
Długo Harry oglądał, czy marynarka jest odpowiednia. W końcu westchnął i ją założył.
-Wyglądasz lepiej niż w tej granatowej. Dziewczyny na Ciebie polecą jak osy do kwiatka.-uśmiechnęłam się. Styles spojrzał na moją sukienkę. Wiedziałam, że nie potrafi powstrzymać się zerknąć na ten dekolt.
-Wiesz...-przerwałam tę ciszę, a Harry podniósł w końcu swój wzrok.-tylko nie wiem, czy się nie wywrócę w tych butach.
-Jak będziesz leciec, to Cię złapie. Tylko jest problem. Będą fanki pod klubem i paparazzi. Tak więc musisz się uśmiechać i nie zwracać uwagi, jak zadają Ci głupie pytanie.
-Mhm, mhm, ok. Jeszcze jakieś rady?
-Nie, to wszystko. Idziemy?-spytał Harry, otwierając drzwi.
-Noo, raczej nie mam wyboru, jak już mnie wyganiasz.-przeszłam przez próg, kierując się w stronę samochodu.




-Harry!!
-Louis, kocham Cię!!!
-Aaaa, Liam!
-Niaaaaal! Tu jestem!!-fanki krzyczały w niebogłosy. O dziwo, niektóre nawet chciały mój podpis, chociaż wogóle mnie nie znały i nie wiedziały kim jestem. Rozdałam kilka "autografów" i zrobiłam sobie z kilkoma dziewczynami zdjęcia, ale chłopcy pchnęli mnie w stronę wejścia. Gdy weszliśmy uderzyła w nas fala gorąca. Kilka osób już kręcilo się po parkiecie przy piosence. Nie rozumiem, jak można tańczyć przy dupstepie. Gdy szliśmy w stronę naszego stolika w loży VIP ruszałam ręką w rytm tej muzyki. Usiedliśmy w skazanym miejscu i chłopcy od razu na wejście zamówili drinki o nazwie California Driver, jednak ja nie chciałam zbytnio oglądać jak oni się upijają dlatego od razu poszłam na parkiet szaleć i oderwać się od problemu, który się nazywał Jason. Kolejne piosenki to były czyste remixy.
Przetańczyłam kilka melodii w towarzystwie nieznanych mi osób. Przy piątym kawałku kątem oka zauważyłam, że chłopcy wchodzą na parkiet i zaczynają po nim skakać nie koniecznie w rytm muzyki.

-Zatańczysz?-ktoś się mnie spytał. Odwróciłam się. Za mną stali chłopaki ze złożonymi rękami, w geście, jakbym miała się nie zgodzić.
-No okej.-Zaczęliśmy tańczyć wszyscy tak samo. Ktoś podawał jakiś ruch i przez jakiś czas wykonywaliśmy go. Po jakimś czasie się zmęczylam. Dotknęłam Harryego, a on się odwrócił
-Ide usiąść-wykrzyczałam. Styles przygryzł kciuk i zapewne zastanawiał się, czy nie pójść ze mną.
-Zaraz do Ciebie dojde-powiedział po dłuższym czasie.
Usiadłam na kanapie i zamówiłam sobie colę z lodem. Nie przepadam za alkoholem, dlatego go unikam. Wolę zachować stan trzeźwości, a  potem oglądać wszystkich gdy są pijani. Zostają po tym niezłe wspomnienia. Obracałam szklankę z napojem, którą mi przyniosla kelnerka, oglądając ludzi bawiących się na parkiecie. Ponownie naszły mnie myśli dotyczące Jasona. Pewnie to była moja wina. Gdybym sie z nim spotkała wczoraj, to nie całowałby się z jakąś dziewczyną. Zresztą, co ja sobie wyobrażałam. Przecież znałam go zaledwie kilka tygodni. Kiedyś był inny. Grzeczny chłopczyk bez tajemnic, ale każdy się zmienia. Ktoś musi cierpieć, aby druga osoba była szczęśliwa i wychodzi na to, że to mi sprawiano ten ból. Uroniłam kilka łez, na samo wspomnienie o moim już byłym chłopaku, ale szybko je starłam, aby się nikt nie zorientował.
-O jeny. Ale się zmeczyłem.-Harry padł na kanapę.-Jak się bawisz?-jego wzrok powędrował na mnie.
-A świetnie, powiem Ci. Poznałam kilku fajnych ludzi, z którymi już połowe tego czasu przetańczyłam. Ta impreza to był dobry pomysł.
-wiedziałem, że ci się spodoba-powiedział, a następnie wypił "na eksa" kieliszek wódki. Na parkiecie zauważyłam Emily, wywijającą w te i wewte z Niallem. Pasują do siebie. Oby coś w tego wyszło. Tylko ja póki co, mogę sobie poszukać szczęścia na loterii. Poczułam cichy dźwięk, dochodzący z torebki. Zaglądnęłam do niej. Dostałam smsa, cóż za zaszczyt.
"Kiedy będziesz w domu?   Mama" Tak, ona to się potrafi zatroszczyć o dziecko. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 22:00
-Słuchaj, Harry. O 01:00 wychodzę do domu.-powiedziałam. Styles popatrzył się na mnie i pokiwał głową.
Wolałam nie marnować czasu, więc powędrowałam spowrotem na parkiet i balowałam z chłopakami do końca.
Do domu wracałam wraz z Emily, ponieważ dzisiaj noc spędzi u mnie. Chłopaki nie byli w stanie nas odprowadzić, ponieważ nie byli trzeźwi i zapewne nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Postanowiliśmy się pożegnać pod klubem i rozeszliśmy się w swoje strony.
-Słuchaj-zaczęłam-a między Tobą a Niallem coś jest?
-Wiesz, lubię go, fajny jest, ale traktuję go jako bliskiego przyjaciela. Nie znam go przecież za dobrze i narazie nie szukam partnera. Wolę sie nacieszyć wolnościa-taaak, Emily była typem buntowniczki, która miała swoje zasady. Nie chciała się w tak młodym wieku dać zaciągnąc na męża, rodzinkę, gotowanie, pranie sprzątanie czy inne takie, jednak ja w duchu wiedziałam, że prędzej czy później się zakocha tak bardzo, że nawet będzie chciała stanąć wcześniej na tym ślubnym kobiercu niż po 30-stce.