poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 18

Z racji tego, że dzisiaj idę z chłopakami na imprezę, zabroniono mi wracać do domu. Harry pojechał wraz z Mią po sukienkę dla mnie na wieczór. Nie potrafię sobie wyobrazić ich w sklepie z takimi ubraniami. Dowiedziałam się również, że razem z nami na impreze idzie Emily. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, ponieważ była to kolejna okazja do spotkania z moją krewną, jeśli mogę nazwać to "kolejnym spotkaniem" ponieważ ostatnio nie zamieniłyśmy ze sobą więcej niż trzy zdania. Wszyscy chcieli wiedzieć co było powodem mojego wczorajszego "zagubienia", lecz poprosiłam Harry'ego, aby innym mówił, że zerwałam z Jasonem, bez jakichkolwiek szczegółów. Strasznie mi się nudziło, dlatego postanowiłam wyjść na dwór, przewietrzyć się. Wyszłam na zewnątrz i spojrzałam na ich dom i mnie zamurowało. Nigdy wcześniej u nich nie byłam, dlatego zaciekawiło mnie, czy rozpoznałabym ich siedzibę, gdybym chciała do nich zajrzeć ładnym popołudniem. Właśnie spędzilam noc w domu, o jakim marzyłam od dzieciństwa. (nie będę opisywać domu, bo widzicie go na obrazku załączonym obok). Przeszłam naokoło budynku. Za tą villą umieszczony był basen, a obok niego jacuzzi. Oczywiście, zaczęłam fantazjować. Wyobrażałam sobie, jakby chłopcy wyglądali z kąpielówkach. Siedzielibyśmy tu w czasie wakacji i poprostu miło spędzalibyśmy ze sobą czas. Usiadłam na ławce niedaleko basenu. Oglądałam jak woda spływa po kamieniach, które znajdowały się przy kąpielowisku, w formie dekoracyjnej. W skupieniu przyglądałam się otaczających mnie budynków, drzew, wymachując nogami. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na mojej ręce. Troszkę sie zasiedziałam, więc powoli wróciłam do domu.
-Chyba nie powiesz mi, że zerwaliście ot tak.-zaskoczyła mnie Mia od tyłu.
-No wiesz... Różnie się w związkach układa, lecz niestety nam jakoś nie wyszło. Uznaliśmy, że nie pasujemy do siebie-odpowiedziałam jej, z wielkim bólem serca. Wiedziałam, że nie uwierzy w to, co przed chwilą powiedziałam, ale nie będzie mnie zmuszać, bo wie, że jestem krucha wewnętrznie.
-Mhm, no dobrze. Twoja sukienka jest u Harry'ego na łóżku. Buty też Ci kupiliśmy. Nie szalej tam za bardzo, mała.
-A ty nie idziesz?-zdziwiłam się . Przecież Mia to byłaby ostatnia osoba, która nie chciałaby iść na imprezę, gdyby była taka okazja. Zawsze się wyrywała na jakieś potańcówki, byleby poczuć w sobie dawkę procentów.
-Może później do was wpadniemy-mrugnęła do mnie. Wiedziałam, co szykują, więc tylko się usmiechnęłam. Nie miałam zbyt dobrych wspomnień co do współżycia. Kilka razy słyszałam, jak rodzice sie zabawiają i nie należało to do jednych z najprzyjemniejszych dźwięków. Oczywiście, na początku mnie to bawiło, lecz z czasem zaczęło mnie to przerażać. Dlatego chciałam, aby teraz mieć pokój trochę dalej od rodziców, niż tylko, gdyby miała nas oddzielać tylko ściana. Odgoniłam od siebie te myśli i wróciłam do sukienki.
-Mam nadzieję, że nie będę zbyt wyzywająco wyglądać-rzekłam.
-Za kogo ty mnie masz? Będziesz królową tej imprezy.
-Ta, na pewno-przewróciłam oczami.
-Dziwi mnie, że nie pędzisz zobaczyć tej sukienki.
-Dobrze, dobrze, już idę-odwróciłam się i poszłam do pokoju Harry'ego zobaczyć te cudeńka.
Gdy byłam w salonie, zauważyłam, jak chłopcy siedzą w salonie i oglądają Talk Show. Nie zdziwiło mnie, że oglądają pierwszy lepszy kanał w telewizji, bo i tak go nie oglądają, tylko komentują wygląd prowadzącej i uczestników. Pomaszerowałam do pokoju i otwarłam drzwi
-O mój Boże-zakryłam usta dłońmi. Na łóżku leżała czarna sukienka, w dekoltem wręcz do pępka. Nie mogłam uwierzyć, że oni mi takie coś wybrali. Obok leżało pudełko. Otworzyłam je. W środku leżały buty, gdzie przód był wysadzany ćwiekami. Wzięłam sukienkę i poszłam ją przymierzyć. Stanęłam przed lustrem. Bardzo długo się przyglądałam i zastanawiałam się, czy pójdę w takim czymś na imprezę, ale tę rozkminę przerwał mi Harry
-Wiedzieliśmy, że będzie ci pasować-powiedział za plecami. Odwróciłam się i obdarowałam go uśmiechem.
-Nie musieliście kupować takiej drogiej. Wystarczyłoby mi, gdybyście kupili mi jakąś pierwszą lepszą z targu. Też bym się cieszyła.
-To nie podoba Ci się?
-Nie nie, podoba mi się i to jeszcze jak, ale wiem, że sporo was to kosztowało.
-Nie wiesz ile, więc skąd wiesz, że była droga?-spytał.
-Znam was już na tyle dobrze, że nie poszliście do sieciówek po taką sukienke
-Oj, daj spokój, taki mały prezent na pocieszenie-uśmiechnął się lekko, lecz od razu uśmiech mu zszedł, domyślając się co powiedzial-przepraszam, nie zaczynaj płakać-podszedł bliżej, aby w razie czego, mnie pocieszyć
-Spokojnie, zaczyna mi przechodzić. Nie martw się o mnie jakbym była dzieckiem. Poradzę sobie.
-A może lubię się troszczyć o Ciebie?
-Spadaj, zawstydzasz mnie-upuściłam wzrok, uśmiechając się
-oooh, nasza Alice potrafi się uśmiechać, proszę proszę, kto by pomyślał.-postanowiłam przerwać te zaloty
-A ty masz ubranie na impreze?-zmieniłam temat
-Zawsze jestem gotowy, nie martw się o to.-Harry cofnął sie kilka króków-idę na dół, zejdziesz do nas potem?
-Jasne-Harry zaczął kierować się w stronę drzwi-Harry?-zatrzymał się, po czym się odwrócił-Mógłbyś mi odpiąć sukienkę?-zapytałam.
-No dobra-podszedł, a ja się odwróciłam. Jego ręce były ciepłe, a gdy jego dłonie zetknęły się z moją skóra, przeszedł mnie dreszcz. Bardzo krótko, to trwało, bo ile może trwać odpinanie zamka w sukience.
-Dzięki-uśmiechnęłam się, gdy Styles już wychodzil. Odłożyłam suknie na łóżko, aby się nie pogniotła. Usiadłam na ziemi i odliczałam godziny do nadchodzącej imprezy.


-Gdzie moja marynarka?-krzyczał Harry, trzymiąc swoje włosy. Wszyscy byliśmy już gotowi, lecz Stylesowi zapodziała się gdzieś część ubioru. Wszyscy szukaliśmy granatowej marynarki, która miała znajdować się w szafie, jednak jej tam nie było.
-Weź tą-podałam mu pierwszą lepszą marynarkę, która według mnie, pasowała do reszty.
-Ale nie tej chciałem.
-No to masz problem, odwróciłam się, przeczesując ręką włosy.
Długo Harry oglądał, czy marynarka jest odpowiednia. W końcu westchnął i ją założył.
-Wyglądasz lepiej niż w tej granatowej. Dziewczyny na Ciebie polecą jak osy do kwiatka.-uśmiechnęłam się. Styles spojrzał na moją sukienkę. Wiedziałam, że nie potrafi powstrzymać się zerknąć na ten dekolt.
-Wiesz...-przerwałam tę ciszę, a Harry podniósł w końcu swój wzrok.-tylko nie wiem, czy się nie wywrócę w tych butach.
-Jak będziesz leciec, to Cię złapie. Tylko jest problem. Będą fanki pod klubem i paparazzi. Tak więc musisz się uśmiechać i nie zwracać uwagi, jak zadają Ci głupie pytanie.
-Mhm, mhm, ok. Jeszcze jakieś rady?
-Nie, to wszystko. Idziemy?-spytał Harry, otwierając drzwi.
-Noo, raczej nie mam wyboru, jak już mnie wyganiasz.-przeszłam przez próg, kierując się w stronę samochodu.




-Harry!!
-Louis, kocham Cię!!!
-Aaaa, Liam!
-Niaaaaal! Tu jestem!!-fanki krzyczały w niebogłosy. O dziwo, niektóre nawet chciały mój podpis, chociaż wogóle mnie nie znały i nie wiedziały kim jestem. Rozdałam kilka "autografów" i zrobiłam sobie z kilkoma dziewczynami zdjęcia, ale chłopcy pchnęli mnie w stronę wejścia. Gdy weszliśmy uderzyła w nas fala gorąca. Kilka osób już kręcilo się po parkiecie przy piosence. Nie rozumiem, jak można tańczyć przy dupstepie. Gdy szliśmy w stronę naszego stolika w loży VIP ruszałam ręką w rytm tej muzyki. Usiedliśmy w skazanym miejscu i chłopcy od razu na wejście zamówili drinki o nazwie California Driver, jednak ja nie chciałam zbytnio oglądać jak oni się upijają dlatego od razu poszłam na parkiet szaleć i oderwać się od problemu, który się nazywał Jason. Kolejne piosenki to były czyste remixy.
Przetańczyłam kilka melodii w towarzystwie nieznanych mi osób. Przy piątym kawałku kątem oka zauważyłam, że chłopcy wchodzą na parkiet i zaczynają po nim skakać nie koniecznie w rytm muzyki.

-Zatańczysz?-ktoś się mnie spytał. Odwróciłam się. Za mną stali chłopaki ze złożonymi rękami, w geście, jakbym miała się nie zgodzić.
-No okej.-Zaczęliśmy tańczyć wszyscy tak samo. Ktoś podawał jakiś ruch i przez jakiś czas wykonywaliśmy go. Po jakimś czasie się zmęczylam. Dotknęłam Harryego, a on się odwrócił
-Ide usiąść-wykrzyczałam. Styles przygryzł kciuk i zapewne zastanawiał się, czy nie pójść ze mną.
-Zaraz do Ciebie dojde-powiedział po dłuższym czasie.
Usiadłam na kanapie i zamówiłam sobie colę z lodem. Nie przepadam za alkoholem, dlatego go unikam. Wolę zachować stan trzeźwości, a  potem oglądać wszystkich gdy są pijani. Zostają po tym niezłe wspomnienia. Obracałam szklankę z napojem, którą mi przyniosla kelnerka, oglądając ludzi bawiących się na parkiecie. Ponownie naszły mnie myśli dotyczące Jasona. Pewnie to była moja wina. Gdybym sie z nim spotkała wczoraj, to nie całowałby się z jakąś dziewczyną. Zresztą, co ja sobie wyobrażałam. Przecież znałam go zaledwie kilka tygodni. Kiedyś był inny. Grzeczny chłopczyk bez tajemnic, ale każdy się zmienia. Ktoś musi cierpieć, aby druga osoba była szczęśliwa i wychodzi na to, że to mi sprawiano ten ból. Uroniłam kilka łez, na samo wspomnienie o moim już byłym chłopaku, ale szybko je starłam, aby się nikt nie zorientował.
-O jeny. Ale się zmeczyłem.-Harry padł na kanapę.-Jak się bawisz?-jego wzrok powędrował na mnie.
-A świetnie, powiem Ci. Poznałam kilku fajnych ludzi, z którymi już połowe tego czasu przetańczyłam. Ta impreza to był dobry pomysł.
-wiedziałem, że ci się spodoba-powiedział, a następnie wypił "na eksa" kieliszek wódki. Na parkiecie zauważyłam Emily, wywijającą w te i wewte z Niallem. Pasują do siebie. Oby coś w tego wyszło. Tylko ja póki co, mogę sobie poszukać szczęścia na loterii. Poczułam cichy dźwięk, dochodzący z torebki. Zaglądnęłam do niej. Dostałam smsa, cóż za zaszczyt.
"Kiedy będziesz w domu?   Mama" Tak, ona to się potrafi zatroszczyć o dziecko. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 22:00
-Słuchaj, Harry. O 01:00 wychodzę do domu.-powiedziałam. Styles popatrzył się na mnie i pokiwał głową.
Wolałam nie marnować czasu, więc powędrowałam spowrotem na parkiet i balowałam z chłopakami do końca.
Do domu wracałam wraz z Emily, ponieważ dzisiaj noc spędzi u mnie. Chłopaki nie byli w stanie nas odprowadzić, ponieważ nie byli trzeźwi i zapewne nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Postanowiliśmy się pożegnać pod klubem i rozeszliśmy się w swoje strony.
-Słuchaj-zaczęłam-a między Tobą a Niallem coś jest?
-Wiesz, lubię go, fajny jest, ale traktuję go jako bliskiego przyjaciela. Nie znam go przecież za dobrze i narazie nie szukam partnera. Wolę sie nacieszyć wolnościa-taaak, Emily była typem buntowniczki, która miała swoje zasady. Nie chciała się w tak młodym wieku dać zaciągnąc na męża, rodzinkę, gotowanie, pranie sprzątanie czy inne takie, jednak ja w duchu wiedziałam, że prędzej czy później się zakocha tak bardzo, że nawet będzie chciała stanąć wcześniej na tym ślubnym kobiercu niż po 30-stce.

8 komentarzy:

  1. Mega! Kocham ten rozdział. Myślę, że impreza była bardzo dobrym pomysłem na poprawę humoru dla Alice. No to pozostało mi czekać na następny rozdział :))
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnusie ;)
    jak zwykle nie mogę się doczekać nexta, kiedy może być?
    pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dżizas GENIALNY po prostu no!Czekałam na rozdział i było warto.Szczerze powiedziawszy to jest najlepszy blog i opowiadamnie jakie czytałam do tej pory,nie wiem czy zauważyłaś ale z reguły opowiadania są przesłodzone ale nie ten :)
    Czekaw do piątku.Pozdrawiam i życze weny ;D /A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję Ci bardzo :) Mam nadzieję, że będziesz polecać :) Mili czytelnicy mile widziani :D

      Usuń
    2. Ja po porostu stwierdzam fakty,jest to pierwszy blog z opowiadaniem na które czekam i sprawdzam codziennie XD Staram się polecać ;)

      Usuń