czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 30

Kilka dni później

Ostatniego dnia w ogóle się nie wysypiam. Śpie mało i nawet nie mam czasu, żeby sobie troche odespac. Zresztą, dzisiejszego dnia znów mnie obudzono przed czasem. Właściwie, to obudziła mnie melodia wydobywająca się z mojego telefonu. Z racji tego, że tą piosenke bardzo lubie i mam bardzo przyjemne wspomnienia (bo do tej piosenki jest specjalny układ) wstałam bardzo szybko, mimo, że byłam senna. Nie wyłączałam budzika, tylko bawiłam się w rytm muzyki i aby się troszkę rozruszać, zaczęłam tańczyć układ to tejże piosenki. Jednak wszystko co fajne, szybko się kończy, tak samo było z moją pobudką i musiałam iść się doprowadzić do porządku. Gdy wykonałam już swoje dzienne obowiązki, zjechałam hotelową windą na dół, gdzie miała się odbyć sesja zdjęciowa. Ah, zapomniałam wspomnieć. Jesteśmy w Hiszpanii. Jest to uroczy i bardzo słoneczny kraj. Wszyscy ludzie są mili i bardzo życzliwi. Czegóż chcieć więcej? Teraz wróćmy do mojej pracy. Tak więc, dzisiaj mam sesję zdjęciową w hotelu.. Dziwne, że rankiem, gdyż wszystkie inne odbywają się wieczorem.. Może i dobrze... Przynajmniej potem mam cały dzień dla siebie. Kierowałam się już w stronę sali. Nacisnęlam klamkę od drzwi, prowadzących dalej i nie potrafiłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
Pokój pełny balonów i prezentów. Stałam dłuższą chwilę w bezruchu... Chwila.. Ja przecież nie mam urodzin, to nie dla mnie. Trochę się zmartwiłam, bo wyglądało to niesamowicie, usiadłam na wolnym siedzeniu i czekałam aż zjawi się reszta. Wtedy reszta ekipy wyskoczyłam z drugich drzwi, które znajdowały się po prawej stronie
-Niespodzianka!-wykrzyknęli wszyscy. Powoli zbierałam fakty. Nie mam urodzin, nikt u mnie się nie żeni ani nic.. To o co chodzi.
-Nie ogarniam-schowałam głowę w rękach
-Zostałaś nominowana do The Best Model przed TeenVogue-wykrzyknął Patrick.
-Mamy co świętować-powiedział Michael
-Moje ty kochanie, tak się ciesze-Taylor podeszła do mnie i zaczęła mnie calować po policzkach.
-Czyli dzisiaj wolne?-zapytałam z iskierką nadzieji..
-Hahahaha, to tylko chwilowa przerwa. Zaraz wracamy na plan . Jedyny prezent ode mnie to taki, że będzie to ekspresowa sesja...-zaśmiał się Dominik, mój tutejszy fotograf.
-A już myślałam-powiedziałam do siebie, kręcąc głową z politowaniem.

Gdy już skończyliśmy świętować udaliśmy się do garderób przygotować się na sesję. Gdy byliśmy już odpowiednio gotowi, poszliśmy do innego pomieszczenia, w którym mieliśmy kręcić reklamę. Sceneria była wręcz taka uliczna.
-I nadszedł ten dzień, w którym macie sie pocalować-Michael klasnął w dłonie. Już sie bałam, co będziemy musieli robić w tej reklamie.
Dostaliśmy cenne wskazówki. Co i jak robić, żeby reklama była doskonała.
-Akcja!-wykrzyknął reżyser, tejże reklamy. Wyglądało to tak, że poprostu miałam przejść obok Patricka, gdy się perfumował. Przeszłam kilka kroków i poczułam ten zapach. Odwrócilam się i zaczęłam biec w jego stronę. Rzuciłam mu się w ramiona i zaczęliśmy się całować. Oh, jakie to romantyczne!
Po kilku godzinach mozolnej pracy reżyser w końcu powiedział te święte słowa.
-Koniec. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia w przyszłości.
Razem z Patrickiem wróciłam do jego garderoby. On usiadł na krześle i zaczął pisac komuś smsa. Ja podeszłam obok niego, założyłam okulary przeciwsłoneczne i zrobiłam nam zdjęcie w lustrze.
-Za kogo ty się masz? Fotografem nie jesteś-dociął mi Patrick.
-Jezdę fotografę.-powiedziałam najbardziej młodzieżowo, jak potrafiłam.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-spytałam rzucając się na kanapę, stojącą za Patrickiem
-Tak, chce się spotkać z kuzynką. Akurat jest z Hiszpani i czemu by nie skorzystać z okazji?-wzruszył ramionami
-E to fajnie tak mieć rodzinę w innym mieście. Możesz sobie jeździć na wakacje poniekąd za free. Śpisz u rodziny a podróżujesz samochodem. Mieć taką rodzinę to jednak wygoda, choć zawsze myślałam, że to źle, bo to daleko, długo się nie widzicie i w ogóle ale dopiero teraz zaczynam zauwazać plusy.
-Bo całe życie jesteś ślepa-powiedział Patrick.
-Ej-kopnęlam w jego siedzenie. Krzesło było na kółkach, dlatego odjechał troche dalej.
-Nie zaczynaj-rzucił we  mnie beretem, który leżał na stoliku.
-mmm, jakie seksi. Codziennie w tym chodzisz?-Założyłam to sobie na głowe.
-Oddawaj to. Jednak to był zły pomysł, żebym ci oddawał-Patrick wstał i próbował mi zabrać czapke.
-E, e. -Zaczęłam się z nim bawić, jak zazwyczaj robią to dorośli z małymi dziećmi. Wtedy Patrick wdrapał się na mnie i praktycznie mi wyrwał tą czapkę. Gdy się po nią nachylał, poczułam zapach jakiś męskich perfum. Bardzo pociągał mnie ten zapach...
-Czym się perfumowałeś?-zapytałam go,
-Givenchy Pi Neo-nie stać cię-usiadł spowrotem na krześle.
-Daj powąchać-nachyliłam mu się do szyi i rozkoszowałam się tym zapachem .-Jaki seksy zapach-sapnęłam gdy się od niego oderwałam.
-Dobra, nie  podniecaj się tak-odsunął sie ode mnie. Patrick się nachylił i wypił łyk z kubka. Najprawdopodobniej kawy.
-Jestem taka nie wyspana.
-Masz problem-odparł.
-Tak, mam i nic mi go nie rozwiąże tego problemu.-położyłam mu rękę na ramieniu, a on trzymając ręce na kubku i patrząc w środek, powiedział.
-Kawa, kawa rozwiązuje wszystko
-Jesteś debilem-powiedziałam, zabierajac swoje rzeczy. -Ide na miasto. Do jutra?-zapytałam, bo nie byłam pewna, czy jutro mamy sesję
-Do jutra-przy okazji spytałam się go czy nie możemy razem pójść na ta sesje bo nie wiem gdzie to jest. Zgodził sie. Tak na prawdę, to ja nawet adresu nie zapamiętałam, ale nie chciało mi sie pytać o dokładny adres. Ważne, że Patrick wie.

Gdy wyszłam z hotelu, skierowałam sie do galerii handlowej. Ta galeria wyglądała jak w stylu Silesi City Center, czyli normalne sklepy i gdzieś tam się znajdą te luksusowe, gdzie za bluzke płaci się 3,000zl. Co jakiś czas zaczepiały mnie osoby, prosząc o autograf i zdjęcie. Gdy weszłam to pewnego sklepu, takiego jak River Island poprostu byłam w swoim świecie. Chodziłam między wieszakami i wybierałam fajne ubrania. Przyrobiłam trochę więcej, dlatego mogłam sobie pozwolić na kupno więcej niż 2 ubrań. W pewnym momencie usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam głowę. Zauważyłam Harry'ego, w trakcie jak coś jadł. Pewnie dokańczał pizze, bo nie daleko River Island jest pizzeria.
-Nosz kurde-wykrzyknęłam. Zorientowałam się, że krzyknęłam za głośno. Spojrzałam w stronę Harry'ego. Chyba mnie usłyszał, bo rozglądał się na różne strony, szukając źródła dźwięku. Przykucnęłam pod wieszakami i czekałam, aż przejdzie i mnie nie zauważy, a ja bede mogła uciekać do hotelu.
-Psst,-zaczepiłam ekspedientke, która akurat przechodziła.
-Słucham?-widziałam jej zdezorientowanie, gdy widziała, że siedze pod wieszakami.-W czym mogę pani pomóc?
-Macie tu jakieś tylnie wyjście?-zapytałam, może jakoś tak uda mi sie uciec
-Niestety nie mamy. A przed kim się pani chowa?
-Przed Harrym Stylesem
-E,-widać, że była kompletnie zbita z tropu-pierwszy raz widzę taką sytuację, że ktoś kryje się przed znaną osobą-przykucnęła przy mnie.-pracujesz dla mafii?
-Nie, jestem jego przyjaciółką, to znaczy dawną przyjaciółką. Nie chce, żeby mnie znalazł, bo będe zakłopotana i wie pani.. no. -powiedziałam, zdając sobie sprawę, że jednak mogłam wybiec, a nie kryć się pod wieszakami.
-Pomoge Ci. Siedź tu, a ja go wyprowadze.-widziałam zza ubrań jak do niego podchodzi i mu coś mówi. On zaczął kiwać głową i pokazywać wgląb salonu. Po jakimś czasie reszta chłopaków przyszła do River..
-Jeruna-złapałam się za głowę i wymyślałam plan B. Jeszcze raz zerknęłam na chłopaków... Zaraz zaraz... Gdzie Louis? Zaczęłam się rozglądać.. Wtedy moje serce zaczęlo bić 1000 razy szybciej. Stał obok mnie i wybierał ubrania dla dziewczyn. Pewnie dla Eleanor, ale dlaczego teraz? Próbowałam się zachowywać jak najciszej, cofnęłam się trochę, aby jeszcze bardziej być nie widzialna, ale pech chciał, że obok mnie była upuszczona bluzka. Moja ręka na niej ujechała i upadłam z głośnym plaskiem. Wtedy ubrania się rozstąpiły i zauważyłam Louisa.
-Alice?-spytał, wytrzeszczając oczy.
-Ciii-pociągnęłam go za rękę, aby zniżył się do mnie.-proszę Cię, jeśli mnie lubisz, pozwól mi sie stąd wydostać, żeby Harry mnie nie zauważył. ...
-Ale co ty tu robisz?-był w szoku.
-Mów ciszej...-skarciłam go...
-Co ty tu robisz-powiedział szeptem
-Mam wolne w pracy-wywinęłam oczami
-I co ja mam zrobić, żebyś mogła sobie uciec? Przeznaczenia nie oszukasz. I tak cie zobaczy.
-Czyli mi nie pomożesz... Super.. .Leć mu powiedzieć, że tu jestem i rozpętasz wojne.
-Okej pomoge ci... Ale masz 5 sekund zeby uciec, bo ja mu to powiem....-zastanowiłam sie chwile...
-Okej, myślę, ze mam na tyle dobrą kondycje, żeby pozbierać sie i uciec w 5 sekund..
Wtedy uslyszeliśmy głos..:
-Hej, a gdzie Louis?
-Tu jestem!-Louis wykrzyknął i wstał. Podszedł do chłopaków, głownie do Harry'ego i powiedział mu
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy.
Zauważyłam, że odwracają się tyłem do mnie. Postanowiłam, że jest to odpowiedni moment, żeby zwiewać.
-Teraz-powiedziałam do siebie, wygramoliłam się z ziemi i zaczęłam wiać.
Gdy wybiegłam ze sklepu uslyszałam głos Louisa
-To Alice
Wtedy przyspieszyłam i starałam się uciec jak najdalej.

Z perspektywy Harry'ego.

-Hej, a gdzie Louis?-spytał Niall, gdy staliśmy w grupie i oglądalismy ubrania.
-Tu jestem!-Louis wyłonił się zza wieszaków, które znajdowały się na dziale damskim.
-Chodź, sobie kupimy takie same kapelusze. Shiperki oszaleją, jak zauważą, że mamy takie same rzeczy. -Lou podszedł do mnie, zaprowadził do stoiska z czapkami.
Tomlinson się odwrócił i wkrzyknął
-To Alice
Odwróciłem głowę. Widziałem tylko włosy miotające się za ścianą i dalej już sie nie pojawiła.
-Wiedziałeś-wykrzyknąłem Louisowi i zacząlem biec za Alice.
-Zaczekaj-wołałem..
Postanowiłem biec ile sił w nogach. Zaczynałem ją doganiać. Odwróciła się i stanęła..
Wykrzyknęła z całej siły.
-Hej, to Harry, Harry Styles.
Usłyszałem jeden, wielki pisk.. Widziałem, jak Alice zaczeła biec. Już zrobiłem dwa kroki w przód i zostałem napadnięty przez fanki.
-Odsuncie się-wołałem do nich, ale one to zignorowały
Lekko je od siebie odsuwałem, ale ich było coraz więcej. Zabijały mnie swoim fleszem
-Dzisiaj zdjęc i autografów nie będzie-byłem zdenerwowany na nie. Zamiast zrozumieć, że się spiesze to dla nich wazniejsze jest zrobienie zdjęcia. Rozumiem, fanki, ale są granice. Zostala ostatnia szansa. Nasz kierowca swoi na parkingu i na nas czeka. Zadzwoniłem do niego i opowiedziałem mu o zdarzeniu. Szybko, zwięźle i na temat. Opisałem mu równiez Alice, żeby wiedział, kogo śledzic. Poprostu zacząłem w duchu się modlić, żeby kierowca wiedzial, gdzie tymczasowo pomieszkuje, żebym mógł ją odwiedzić i wyjaśnić wszystko.
Po jakichś 2 godzinach dostałem smsa. Odczytałem wiadomość. Nadawcą był nasz kierowca. Napisał mi adres hotelu. JESTEM URATOWANY. Postanowiłem, że osobiście wręcze wypłatę kierowcy z pewną dopłatą.
Postanowiłem jak najprędzej dostać sie do hotelu. Gdy już byłem na miejscu, podszedłem do kobiety, która siedziała za biurkiem, gdy mnie zobaczyła nie odzywała sie ani słowem, zresztą, jak wszyscy gdy mnie widza poraz pierwszy.
-W którym pokoju zakwaterowana jest Alice Dowson?-zapytałem
-Nie mogę panu mówić takich informacji.
Widac było, że miała jakieś 19 lat. a pewno jest naszą fanką i zależeć może jej na jednym
-Dam ci follow, jak mi dasz ten numer pokoju i bedziemy ze soba pisac.
Podziałało, bo od razu mi powiedziała. Jej pokój był kilka pięter wyżej, wiec postanowiłem pojechać windą. Stanąłem przy drzwiach..
Jeden wdech...
Drugi...
Trzeci...
Wyciągnąłem rękę, żeby zapukać.
-Eh...
Wdech
Wydech.
-Harry, czekałeś na to bardzo długo. Nie zmarnuj tej szansu.
*puk puk*
Usłyszałem jakiś szum za drzwiami. Czekałem dłuższą chwilę, aż drzwi otworzyła mi....

ona.
-Jeny, to ty... -wywinęła oczami.



_______________________________________
I co? Zadowolone? :D

3 komentarze:

  1. juhu niech ona mu wybaczy ale zajebisty roździał czekam z niecierpliwością na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. JJJJJJJJJJJJJEEEEEEEEEEEEEEEEEEE Hary ją w końcu znalazł i niech teras wszystko się ułoży i oczywiście czekam na NEXT!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń