czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 14

-Przed wejściem do pokoju z przekąskami, będzie wielki napis "Welcome" . Damy chipsy, paluszki, tiramisu, mufiny, kilka rodzai ciast, banany, truskawki, piwo, wino, cola, whisky, woda, soki. DJ będzie stał przy oknie w salonie, czyli tu. Wyniesiemy stąd wszystkie kanapy i damy je do schowka. Ta impreza musi się udać-Mia coraz bardziej się nakręcała. Właśnie spotkaliśmy sie wszyscy w domu chłopaków, aby wszystko omówić. Postanowiłam przyjść, każdy pomysł sie przyda i chciałam posłuchać jak ta jutrzejsza impreza ma wyglądać.
-Harry, Niall wy zajmiecie się gotowaniem. Wiem, że macie talent w gastronomii, tak więc muszę wam dać pole do popisu.
-Zayn, Liam i Lou, wy zajmiecie się wynoszeniem mebli i ochranianiem tych, które nie zostaną wyniesione przed zniszczeniem. Ja i Alice zajmiemy się dekorowaniem. To musi być niezapomniana impreza roku.
Myślalam żeby potem zrobić pokaz sztucznych ogni na koniec.-Mia poprawiła włosy-Co by tu jeszcze takiego zrobić.-zaczęła się zastanawiać.
-Może potem przyjdzie pani ze striptizem-zaproponował Lou
-Nie nie. To już było na wszystkich większych imprezach. O, zamówie fontanne czekoladową. Jeszcze mogą być specjalne tancerki które będą tańczyć na stopniach, a wszystkie kolorowe światła będą skierowane na nie. Jedna będzie podświetlana na czerwona, druga na niebiesko, a trzecia, co będzie za Djem na zielono. To genialny pomysł-Mia aż podskoczyła
-Zapowiada się huczna impreza-powiedział Liam-tylko kto będzie ich wszystkich pilnował, żeby nikt nie zrobil sobie krzywdy?-spytał
-O to się nie martw. Na pewno jest kilka abstynentów, którzy zajmą się pilnowaniem, bo co to za zabawa bez  picia. -odpowiedziała mu Mia.
Ja tylko się przyglądałam. Akurat nie miałam żadnych pomysłów, aby zabłysnąć, więc oglądałam suchałam wymiany zdań.
-To my już idziemy do kuchni. Mamy dużo roboty, chodź Niall-Harry wstal z miejsca i kierował sie w stronę kuchni.
-To my też już idziemy, chłopaki, do dzieła.-zakomenderował Zayn
-To i my zabierzmy się do roboty-westchnęła Mia
-Co mam robić?-Spytałam
-Zajmij się ogólną dekoracją. Daj obrus na stół, porozkładaj szklanki, powywieszaj napisy i serpentyny, a ja zajmę się ustawianiem oświetlenia i robienia stopni dla DJa i tancerek. Jeszcze będe musiała zamówić te dziewczyny. Jeny, ile roboty-Craven się załamała
-Spokojnie, wszystko się uda. Wszyscy zapamiętają tę imprezę i to na długo.
-Mam taką nadzieję.
Zaczęłam pracować. Zaczęłam od wywieszania napisów. Poszłam po drabine i się po niej wspięłam, aby móc zaczepić ten jakże zacny napis "WELCOME". Zaczęłam się nachylać, ponieważ napis był trochę duży i jedną końcówkę tego papieru przykleiłam obok siebie, a drugą muszę trochę dalej.
-Przytrzymać się?-ktoś powiedział. Przestraszyłam się i z racji tego, że się wyciągałam, podskoczyłam i drabina zaczęła się chwiać. Ktoś podbiegł i ją przytrzymał, abym mogła spokojnie na niej ustać. Spojrzałam w dół. Jak się okazało, sprawcą tej zaistniałej sytuacji musiał być kto?? (sama sobie możesz odpowiedzieć)


Harry. Stał właśnie na dole i przytrzymywał drabine, abym nie spadła. Postanowiłam skorzystać z tego gestu i wyciągnęłam się, aby wywiesić drugi bok. Z racji tego, że miałam luźną bluzkę, odsłoniła się trochę, pokazując moje ciało
-Fiu fiu-zagwizdał Harry-jaki seksowny brzusio
Spojrzałam w dół. Takie komentarze mógł zatrzymać dla siebie. Postanowiłam nie robić mu żadnej awantury. Rzuciłam w niego taśmą klejącą
-A idź już sobie. Nie potrzebuję Cię
-Ranisz mnie-powiedział Harry, uśmiechając się zadziornie.
-To już twój problem, że mnie nie jarasz
-ooo, jeszcze zobaczymy-Styles się odwrócił
-Chłopaki do garów-powiedziałam z uśmiechem, że w końcu mogłam się odegrać płci przeciwnej, za takie zagrywki.
-Pożałujesz-zaczął mi wygrażać
-Ale się boję
-Idę sobie, nie będę rozmawiać z taką osobą jak ty... W ogóle co ty masz za robote, wywieszasz jakieś śmieci, które potem wylądują w koszu. Ja tworzę sztukę, swoją własną. Gotowanie to nie lada wyzwanie
-Tak więc żegnaj, władco garnków i łyżek-powiedziałam z powagą prostując się jak żołnierz przed generałem. Po jakimś czasie nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, jednak Harry tego nie słyszał, bo sobie już poszedł.
Zabrałam się za dekorowanie stołu z przekąskami. Hmm, trzeba znależć obrus. Poszłam do kuchni, gdzie kszątał się Harry, a Niall stał przy lodówce i wyjadał z niej wszystko. Słyszałam, że o czymś rozmawiają, tak więc stałam za ścianą i słuchałam o czym rozmawiają
-Kurcze, nie chce mi się iść na tę imprezę-powiedział Horan
-No mi też, ale co zrobić. Mus to mus. Trzeba zrobić przyjemność z naszej obecności dziewczynom, które wzdychają na nasz widok.
-Wogóle, słyszałeś, że Alice w niedziele robi jakąś impreze?
-Podobno to jest rocznica jej rodziców, ale nie wiem która. Kurcze, fajnie by było do niej przyjść. Przynajmniej wiedziałbym jak ma w środku
-To czemu nie zrobisz jej wjazdu na chate?-spytał Horan
-Czekam na odpowiedni moment-postanowiłam już więcej nie słuchać. Weszłam do kuchni, a gdy chłopcy zauważyli moją obecność, przestali ze sobą rozmawiać
-Co tak ucichliście? Lubię sobie posłuchać co mówicie na mój temat-uśmiechnęłam się
-Podsłuchiwałaś?-spytał Niall z pełną buzią
-Tak głośno rozmawialiście, że nie dało się tego nie słuchać-wyjrzałam nad ramię Harry'ego, które stał do mnie tyłem.-królu garów, co tam gotujesz dla swoich poddanych?-wsadzilam palec do miski i spróbowałam
-Tiramisu, moja służebnico-odpowiedział patrząc na mój profil, gdy wychylałam sie znad jego ramienia.
-Zacnie smakuje. Z której księgi czarów masz ten przepis?
-Ten przepis przechodził ustnie z pokolenia na pokolenie.
-Proponuję zapisać dla potomnych-położyłam głowę na jego ramieniu-A to co to?-wskazałam palcem na żółtą miskę
-To jest moje dzieło, jak chcesz możesz spróbować. To jest shake bananowy. Moje domowe arcydzieło-powiedział Niall.
-Oo, na pewno spróbuje-podeszłam do półki , gdzie najprawdopodobniej znajdowały się obrusy-Ale to później, jak skończe swoją pracę.-Wtedy przypomniałam sobie o czym chłopcy rozmawiali-A właśnie. Słyszalam, że chcecie do mnie przyjść. Wpadnijcie w niedziele
-Naprawde możemy? A twoi rodzice się nie obrażą?-Zapytał Horan. On chyba ma już to we krwi, że jest taki niesmiały
-Im więcej ludzi tym lepiej. Wpadajcie o 16:00, ale nie pokazujcie się bez prezentu dla moich rodziców. To 20 rocznica ślubu, tak więc trzeba to jak najlepiej uczcić-puściłam im oczko. Wyjęłam obrus i kierowałam sie do salonu.
Rozłożyłam biały materiał. Strasznie był pognieciony, tak więc wolałam je wyprasować. Poszłam po deske do i żelasko. Zaczęłam prasowac. Bałam się, ze spale ten obrus, ale dobrze mi poszło. Rozłożyłam wszystko na stole tak jak powinno być, dołożyłam sztuczne kwiaty dla lepszego efektu i mogłam pójść pomóc Mii.
-Dobra, ja już jestem gotowa, coś ci pomóc?
-Nie musisz już nic robić. Jak chcesz to mozesz juz iść do domu, bo pewnie musisz też coś w domu pomóc.
-No ok, ale jakby co, to jestem pod telefonem
-Napewno sobie poradzimy. Dziękuję za pomoc i że wogóle przyszłaś.
-To miłej pracy-przytulilam Mię i kierowałam sie do domu.

_____________________________________

Macie Harryego i macie romans xD

3 komentarze:

  1. Yeah! Ty wiesz jak mnie zadowolić. Harry i jego gadka na podryw = szczęśliwa Iza :)) Coś czuję, że szykuje się impreza roku. Czekam na specjalne zaproszenie wysłane osobiście przez Stylesa (haha). Rozdział oczywiście jest mega genialny! Czekam na następny i dodaj go szybko :))
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. b.faaajny ;D
    czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń