piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 3

-To co, umawiamy się pod twoją szafką?-Zapytała mnie Mia
-Mhm, okej. Tylko bądź troche przed dzwonkiem, bo nie chce sama stać.
-Dobra, postaram się. Do jutra, mała
Odłożyłam słuchawkę. Moja już powiedzmy przyjaciółka odprowadziła mnie dziś do domu. Kazała sobie obiecać, że kiedyś przyjdę do niej
Położyłam się do łóżka. Zastanawiałam się co spotka mnie jutro. Może w końcu zawre z kimś jeszcze znajomość. Zobaczymy

Następnego dnia, przed rozpoczęciem lekcji.

Stałam pod szafkami... Oczywiście na Mię nie ma co polegać. Za 5 minut zaczynają się lekcje, a jej dalej nie ma.
-Cześć, ty jesteś ta nowa?
Odwróciłam się . Stanęłam przed dwoma brunetkami ubranymi prawie identycznie. W ich wypadku "prawie" nie robiło żadnej róznicy. Tylko buty były innego koloru. Nawet makijaż miały ten sam.
-Tak, to ja.-odpowiedziałam niechętnie
-Słuchaj.. Zauważyłyśmy, że nie ubierasz sie modnie, tak jak my. Damy Ci propozycje. Załatwisz nam Zayn'a a my Ci pomożemy sie dobrze ubierać.
-Eee, nie dzięki. To, że wy się ośmieszacie tym jak wyglądacie to nie znaczy, że ja mam brać z was przykład. Nie bawię się w swatanie ludzi. Boisz sie zagadać do jakiegoś chłopaka? Gratuluje.-Najwidoczniej zdenerwowałam ją tym, ponieważ się odwróciła, pociągnęła swoją psiapsiółkę za ramię i sie oddaliła. Nie wiedziałam, że takie puste lalunie się tak szybko bulwersują. Spojrzałam na zegarek 7:59 . Mia się nie zjawiła. Postanowiłam skierować się już w stronę sali, w której miałam historie. Idąc korytarzem zauważyłam nikogo innego jak Harry'ego z przyjaciółmi. Nieuniknione było, że musiałam przejść obok nich, dlatego przyspieszyłam i ich ominęłam. Spojrzałam za siebie. Nie zauważyli mniem, ponieważ zawzięcie o czymś dyskutowali. Teraz bez żadnych przeszkod, szłam przed siebie, na spotkanie z kolejnym nie lubianym przeze mnie przedmiotem.

Po lekcjach.


Zmęczona padłam na kanapę. Mia się nie zjawiła w szkole. Napisałam jej sms'a dlaczego jej nie było, ale do tej pory nie dostałam odpowiedzi. Postanowiłam uciąć sobie drzemkę, gdyż następnego dnia nie miałam żadnego zadania domowego, ani żadnej nauki.

Obudził mnie dźwięk sms'a. "Wybacz, wczoraj troche za dużo wypiłam i dzisiaj jestem nie do życia. M " Troche to było do niej podobne. Zaczynam się do niej przyzwyczajać, że jest taka rozrywkowa.
Zbliża się koniec tygodnia, weekend. Postanowiłam, że wybiorę się na zakupy. Jak mi się uda, przekonam Mię, żeby poszła ze mną. Każda pomoc się przyda.
Wybiła godzina 21:00
-Kurcze, jak ten czas szybko leci-pomyślałam. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Rodzice. Wyszłam im naprzeciw, aby ich powitać.
-Nie uwierzysz. Dostaliśmy premię, możemy wyremontować twoj pokój-powiedziała mama.
-Nie potrzebuję nowego pokoju. Niedawno co dostałam. Może czas zadbać o siebie, mamo? A ty tato to co-zwróciłam się do mojego ojca-Nie zaprosisz swojej żony na kolację? W małżeństwie czasem wypada pójść gdziekolwiek tylko we dwoje.-powiedziałam poważnie, na co tata i mama zaczęli swoją wymiane zdań
-Dobrze, tak więc Anno, czy zechciałabyś ze mną wyjść w sobote wieczorem?
-Ależ oczywiście. A gdzie pójdziemy?
-A to już zostaw w moim interesie. - Tata znacząco się uśmiechnął.
Byłam szczęśliwa, że oni tak bardzo się kochają. Też kiedyś chce mieć tak udane małżeństwo jak oni, jednak póki co to są moje skryte marzenia. Nie wiadomo co się wydarzy. Postanowiłam położyć się do łóżka. Pożegnałam się z rodzicami i ruszyłam do swojego pokoju.


Piątek.

Już jutro zaczyna się weekend. Cofnij. Już dziś zaczyna się weekend. Żeby wynagrodzić mi tą ostatnią nieobecność, Mia przyszła po mnie z kubkiem kawy na dzień dobry. Jakoś tak nie lubię tego czarnego napoju, ale są takie dni, kiedy nim nie pogardze. Poruszałyśmy się powoli, nigdzie się nie śpiesząc. Do szkoły trafiłyśmy 5 minut przed dzwonkiem, tak więc biegiem musiałam iść w stronę szafki wyjąć potrzebne książki. W tym całym pośpiechu wpadłam na kogoś.
-Przepraszam-bąknełam
-Nie, to ja przepraszam, to moja wina, zamyśliłem się.-spojrzałam w górę. Przede mną stał ten kolega Harry'ego. Ten, ze znamieniem na szyi. - Jestem Liam Payne. Mam nadzieję, że mi wybaczysz
-Oczywiście, że ci wybacze. Ja jestem Alice Dowson. Uścisnęłam jego wyciągniętą rękę w moją stronę.
-Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem. Jesteś tu nowa, czy poprostu nieuważnie się rozglądałem po stołówce?
-Nie nie. Przeprowadziłam się tu jakiś tydzień temu. Tak więc wszystko ok z twoją spostrzegawczością. - lekko się uśmiechnęłam - Przepraszam, muszę iść. Zaraz się spóźnię na lekcje, a jeszcze muszę iść do szafki po książki.
-Spokojnie, odprowadze Cię.
-Naprawde nie musisz
-Ależ to dla mnie będzie czysta przyjemnośc.
Gdy tak szliśmy pełno spojrzeń było skierowanych w naszą stronę. Liam wypytywał mnie o to na jakiej ulicy mieszkam, gdzie pracują moi rodzice i te inne pierdoły. Jako, że moj nowo poznany kolega należy do piątki nieziemsko przystojnych chłopaków, ominęliśmy również jego paczke. Cała czwórka uśmiechała się pogodnie. Podsłuchałam, że opowiadają sobie kawały, na co reszta pęka ze śmiechu. Gdy Liam mnie odprowadził podziękowałam mu grzecznie i zajęłam swoje miejsce w klasie. "Zaczyna się dobry dzień."-pomyślałam.
Po lekcji jaka nastąpiła ruszyłam do szafki. W tym całym pośpiechu wzięłam tylko książki na dwie lekcje, a reszte musiałam sobie niejako dołożyć.
Gdy zamknęłam szafkę, zobaczyłam, że w moją strone zbliża się HARRY. Nie wiedziałam co zrobić. Kurcze, jak z nim gadać. Jeśli będe udawać że go nie zauważyłam to może się nie pogniewa. Nagle ktoś mnie pociągniągnął do tyłu, odwróciłam głowe i spojrzałam na mego poniekąd wybawce. Mia... "Dziękuje. "- pomyślałam.
-Słuchaj, mała. Nie chce mi się dłużej siedzieć w tej szkole. Może pójdziemy do mnie? Wiem, że wolałabyś zostać, ale ja nie mam najmniejszej ochoty..-Moja przyjaciółka spojrzała za mnie.-tak poza tym, nie wiem czy wiesz ale ten w lokach do nas idzie.
O nie, nie moge dopuscic do rozmowy, kiedy nie jestem na to gotowa. Pociągnęłam Mię za rękę i wybiegłam ze szkoły.
-No no, nie wiedziałam, że tak szybko potrafisz rozważyć wagary. Widze, że czasem zdarza ci sie opuścić jakieś lekcje.-zaśmiała się moja przyjaciółka
-W poprzedniej szkole urywałam się z wychowania fizycznego. Głupie wymówki, że jestem niedysponowana.
-Aa, najprostszy wykręt. Muszę Cie nauczyć jak zwiewać z lekcji. Tak jak obiecałam idziemy do mnie.
Dom Mii nie wyglądał, żeby mieszkała w nim jakaś przeciętna rodzina. Musiała mieć dużo pieniędzy. Może akurat u nich się sprawdza fakt, że pieniądze rosną na drzewach. To była poprostu willa. Wyglądało to jakby jakaś gwiazda Hollywood postanowiła tutaj zamieszkać
-Wow, jaki piękny dom
-Dzięki
-Skąd wy macie na to pieniądze?
-Tata jest bardzo dobrym prawnikiem a mama jest projektantem wnętrz. Do budowy domu dołożyli się jeszcze dziadkowie, ktorzy mają dobrze sprawującą firmę.
Kurcze, fajnie. Też bym tak chciała, żeby moim rodzicom się tak powodziło. Weszłyśmy do domu. Myślałam, że padne z wrażenia. Stałam właśnie w najlepszym salonie jaki kiedykolwiek widziałam. Pokój urządzony był na biało, nawet meble były białe. Na ścianie wisiał wielki telewizor, a obok niego głośniki. W ścianie odgradzającej salon mieścił się kominek, który można było oglądać z trzech stron. Dalej była kuchnia, ale opiszę ją kiedy indziej, jak tylko sprawdze w słowniku synonimy słowa "Wspaniale". Po drugiej stronie salonu stały schody, które, jak to powiedziała mi Mia, prowadzą do jej pokoju, sypialni rodziców, łazienki i kilka pokoi, które nie mają swojego własnego użytku.
Weszłam schodami na górę. Moja przyjaciółka otwarła ostatnie drzwi. Pokój utrzymany był w kolorach białego i różnych odcieni brązu. Pośrodku stało łóżko. Na nim leżał rozrzucony koc i poduszki ułożone w nieładzie. Obok stała szafka nocna, na ktorej stała toaletka i coś jeszcze. Naprzeciwko stała biała pufa, a na niej rzucony był płaszcz i torebka, w której Mia dzisiaj była. W ścianie wbudowana była szafa, która nie oddawała takiego wrażenia, ponieważ zakryta była lustrami. To pewnie jej pokój. Przecież sypialni rodziców by mi nie pokazywała.
Chciałam poznać również ręszte domu, choć i tak zaprze mi dech w piersiach. Zazdrościłam jej tego wszystkiego. Pewnie mogła wydawać pieniądze na wszystko co chciała, ale nie mam co narzekać. U mnie też nie jest najgorzej. Inni nie mają co jeść, tak więc ciesze sie z tego co mam.
-Poczęstujesz się czymś? Kawa, herbata, piwo, wino, chipsy, pizza, czy jeszcze co innego-zaproponowała mi przyjaciółka.
-Jak masz to ja poprosze sok.
-Nie ma sprawy, usiądź wygodnie, a ja Ci przyniose.
Wykonałam jej polecenie. Mimo, że Mia sprawia wrażenie groźnej dziewczyny, tak naprawde jest bardzo miła. Ona tak jakby stworzyła sobie pewną tarczę. Dla innych jest agresywna, ale przy bliższym poznaniu okazuje sie naprawde sympatyczna. Tak poza marginesem. Łóżko ma bardzo wygodne.
-Już jestem-powiedział moj gospodarz wręczając mi szklankę napoju
-Dlaczego taka jesteś? - zaczełam
-Co masz na myśli?
-Dlaczego jesteś agresywna, jak prawda jest zupelnie inna. W szkole pokazujesz, że można się Ciebie bać, a teraz sprawujesz sie w roli uprzejmej gospodyni.
-Ludzie są bardzo różni. Nie wiadomo na kogo trafisz. Warto najpierw pokazać mu, że z tobą nie ma żartów, dopiero później dać mu do zrozumienia, że to były tylko pozory.
-Przecież ty już znasz praktycznie całą szkołe, więc nie wiem dlaczego ciągle trzymasz ludzi z dystansem.
-A czy wszystkim możesz zaufać? Przecież każdy chce zrobić najpierw dobre wrażenie. Najpierw ktoś ci mówi, jaka to super nie jesteś, a potem dowiadujesz się o sobie różnych rzeczy.
-Ale jak ja przyszłam do szkoły i do mnie podeszłaś to nie powiedziałaś mi " E ty, jak nie mi nie ustąpisz to spotkasz się z moją pięścią"
-Bo ty jesteś inna. Najczęściej te takie paniusie przysiadają się do jakiejś grupki i zaczynają swoją akcje "Jestem taka zajebista". Ty tak nie robiłaś. Rozglądałaś się po wszystkich, a jak do Ciebie zagadałam, to poprostu unikałaś jakiego kolwiek kontaktu. Od razu przypadłaś mi do gustu jak Cię tylko zobaczyłam.
Uśmiechnęłam się. W końcu ktoś mnie polubił za to, jaka jestem. Byłam odrzucana ze względu na to, że nie mam żadnego statusu w szkole ani kieszeni wypchanych pieniędzmi.

Zaczynało się ściemniać. Pożegnałam Mię i udałam się w kierunku domu. Gdy wróciłam do domu nikogo w nim nie było. Gdy zrobiłam już wszystko co miałam, położyłam się do łóżka i zastanawiałąm jak będe rozmawiać z Harrym. Zaczęłam się przygotowywać "Hej, jestem Alice" a co jeśli spyta, dlaczego się na niego tak długo patrzyłam? Co ja odpowiem... Może "Ostatnio dosyć często się zamyślam i patrzę w jeden punkt. Najwidoczniej ty się nim stałeś, dlatego tak długo Cię obserwowałam. Wybacz, jeśli mogło Cię to w jakikolwiek sposób urazić." Tak. To było dobre. Powtórzyłam jeszcze kilka razy swoje regułki, jednak po jakimś czasie usnęłam.

7 komentarzy:

  1. Pokochałam po raz 100 *.*
    Na GG mnie nauczysz tak pisać, zrozumiano ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny fajny i czekam na nastepny ! ;D <3 czytam ze szcera checia !

    OdpowiedzUsuń
  3. Baaardzo dobry fajna fabuła ze tak powiem ;) i czekam na nastepny ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba już kiedyś czytałam tego bloga o.O albo mi się pomyliło w kazdym badz razie teraz komentuje;* A więc zapowiada sie fajnei ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. oh z harrym ! moje ulubione !! :) <3
    zapraszam do mnie:

    szmaragdowytalizman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń